Dopóki tam nie dotarliśmy, w obawie, że wróci atak śmiechu, na wszelki wypadek na siebie nie patrzyłyśmy. Inni pasażerowie jednak co chwilę na nas podpatrywali z jawną ciekawością. Nikt nie miał pojęcia o co chodziło. Z dwoma wyjątkami: Clinta, który znów zaczął się dziwnie uśmiechać, i Nicka Kowalsky'ego, który, oczywiście, wiedział swoje.
W przytulnym niewielkim barze, zbudowanym z cegły Adobe, ozdobionym przed wejściem girlandami czerwonych suszonych papryczek chili, można było wprawdzie dostać hamburgery i frytki, ale poza dwoma chłopakami nikt tego nie zamawiał. Wszyscy woleli spróbować miejscowych smakołyków.Ja wziełam sobie chiles rellenos, omlet z zielonym chili, nadziewany serem, a na deser sopaipillas, meksykańskie naleśniki polewane miodem z dodatkiem chili. Trochę się obawiałam, czy połączenie miodu z ostrą przyprawą nie jest zbyt ryzykowne - zwłaszcza, że po dzisiejszym śniadaniu miałam na razie dość eksperymentów - ale byłam przecież w Nowym Meksyku i jeśli chciałam spróbować tutejszych specjalności, musiałam pogodzić sie z tym, że chili będzie we wszystkim.
Mimo moich obaw zarówno główne danie jak i deser okazało sie przepyszne. Byłam w świetnym humorze. Choć rano zapomniałam posmarować sie kremem przeciwsłonecznym, udało mi się ustrzec przed poparzeniem. Najwyraźniej kapelusz zdał egzamin, bo nie czułam na twarzy nawet najlżejszego pieczenia, co napowało mnie optymizmem na najbliższe dni.Clint zaczął wreszcie zachowywać się wobec mnie normalnie. Stoły w barze La Placita były tak duże, że dwa wystarczyły dla całej grupy obozowiczów. Clint siedział przy tym samym co ja, ale wcale nie czułam sie przez niego prześladowana. Nie zwracał się do mnie częściej niż do innych koleżanek i kolegów, a kiedy to robił wydawało mi sie to całkiem normalne i odpowiadałam mu tak samo jak innym. Raz nawet pozwoliłam sobie na coś, o co jeszcze wczoraj nigdy bym siebie nie podejrzewała - kiedy zobaczyłam na jego talerzu jakaś dziwnie wyglądającą potrawę, zapytałam co to takiego.
- Kurczak z czekoladowym sosem mole - odparł.
- Czekoladowym ?! - Fuj! Kurczak z czekoladą?
- Nie z czekoladą, tylko z sosem czekoladowym.
- Jaka to różnica ? Kto wymyślił coś takiego ?
- Z tego co wiem to Meksykanie - wyjaśnił - To jest naprawdę dobre. Chcesz spróbować ? - spytał, podsuwając w moją stronę swój talerz.
Skrzywiłam się i potrząsnęłam głową.
- Nie dziękuję, wolę nie ryzykować.
- A ja mogę ? - zapytał Nick Kowalsky i nie czekając na pozwolenie kolegi, wziął z talerza wielki kawałek kurczaka.
- Hej - obryszył się Clint. - Nie powiedziałem, że możesz.
- A jej pozwolileś.
- Ona nie zabrałaby mi pewnie pół porcji i nie ochlapała przy tym połowy stołu - rzekł Clint, pokazując na plamy sosu czekoladowego.
- O rany, ale pycha. - Zachwycił sie Nick. - Żałuj, że nie spróbowałaś, jak Ci dawał. - zwrócił sie do mnie.
Musiałam widać dość łakomie zerknąć na talerz z kurczakiem, bo Clint podsunął go mi jeszcze raz.
- Spróbuj - zachęcił mnie.
Ciemnobrązowy połyskliwy sos wyglądał tak kusząco, że nie potrafiłam się oprzeć i sięgnęłam widelcem do talerza Clinta. Potrawa była rzeczywiście pyszna, słodko-gorzka, a jednocześnie pikantna.
- niebo w gębie - powiedziałam i kiedy Clint jeszcze raz podsunął mi swój talerz, bez wahania skorzystałam z tej niemej propozycji i tym razem wybrałam większy kawałek.
- A koledze żałuje - poskarżył się Nick.
- Kolega jak będzie dalej się tak nażerał to wyleci z drużyny. Obiecałeś trenerowi, że w czasie wakacji schudniesz 10 kilo - przypominał mu Clint
- I co ? Niby taka ociupinka kurczaka miałaby mi w tym przeszkodzić ?
Zerknąwszy na talerz Clinta, zorientowałam się, że niewiele już na nim pozostało.
- Będziesz głodny - rzuciłam. - Zjedliśmy Ci więcej niż połowę. - Popatrzyłam na swoją porcję. Moje chiles rellenos było prawie nieruszone. - Może weźmiesz trochę ode mnie. Ja jeszcze mam deser - dodałam, pokazując apetycznie pachnące sopaipillas.
Chłopak nie zastanawiał się długo.- Chętnie - odparł, po czym zwrócił się do Nicka: - A Tobie nie przyszłoby do głowy żeby sie podzielić z kolegą ?
- Pewnie, że by przyszło. - Nick uśmiechnął się od ucha do ucha. - Jakbym miał czym - rzekł, wskazując na stojącą przed nim pustą miskę po chili con carne.
Właśnie w momencie którym przekładałam połowę swojej porcji na talerz Clinta usłyszałam mówiąca jakby samą do siebie Sandrę:- No proszę, proszę ... Kto by pomyślał ...
Nigdy nie pozwalałam przyjaciółce na to, by w jakikolwiek sposób komentowała mój stosunek do Clinta, dziś jednak byłam w tak dobrym nastroju, ze puściłam te słowa mimo uszu, co wprawiło Sandrę w jeszcze większe zdumienie. Już wkrótce rozpocznie się nasza wielka przygoda i nic mi mogło zamącić radości, z jaką na nią czekałam.
Mam nadzieję, że się spodoba :-) do napisania wkrótce :-* :-*
CZYTASZ
Gorzej być nie może
Novela JuvenilObóz w Nowym Meksyku zapowiada się wspaniale. Konie, słońce, góry, pustynia... O czym więcej dziewczyna może marzyć w czasie wakacyjnej wyprawy ? O przystojnym chłopaku , oczywiście! Kiedy się okazuje, że i tego elementu nie zabraknie. Natasha wie...