Ten rozdział dedykuję gateyxdanny ;)
- Zdążymy do zamknięcia murów? - zapytałam, kiedy razem z Minho czekaliśmy na otwarcie labiryntu.
- Nie pierwszy raz to robię, Zuzia - zaakcentował azjata z dezaprobatą.
Zdrobnienie, którego użył skojarzył mi się z Newtem. To on po raz pierwszy tak się do mnie zwrócił.
- Idziesz? - zagadnął Minho wchodząc do labiryntu.
Musiałam tak chwilę stać, bo azjata przyglądał mi się uważnie. Otrząsnęłam się z odrętwienia i weszłam za nim.
- Mam nadzieję, że masz dobrą kondycję, bo inaczej zostawię cię w tyle na pastwę losu - uprzedził krzyżując ręce.
- Dam radę - zapewniłam i wiedziałam, że go nie zawiodę.
Minho zaczął biec. Był szybszy niż myślałam. Na dodatek nadrabiał długimi nogami. Co ja mogłam zrobić mając ledwo ponad metr sześćdziesiąt? Przyśpieszyłam tempo starając się biec rownomiernie, inaczej kolka zniszczyłaby moje dobre chęci.
Mijaliśmy kolejne korytarze, a kilka kilometrów zostawało za nami.
Co zakręt Minho rzucał kawałek zwisającego bluszczu. Dosłownie tak jak Jaś i Małgosia, tylko w tej sytuacji to ja przejmowałam rolę Jasia.
Wreszcie Mino zastrzymał się i usiadł na odłamku skalnym.
Pogrzebał w swoim plecaku i rzucił w moją stronę drobny pakunek.- Jedz, bo nam tu padniesz a nie będę cię nosił - odparł z uśmiechem.
- Dzięki - sapnęłam zmęczona i odwinęłam zawiniątko.
Tym razem Patelniak przeszedł samego siebie.
Świerza bułka z soczystym pomidorem. Idealna.- Nie chce mi się wierzyć, że jesteś tu pierwszy raz - zaczął Minho rozpoczynając kolejną bułkę.
- Bo nie jestem - odpowiedziałam ledwo słyszalnie.
- Co?
- Nic, nic - uciełam.
Wydawało mi się, że już kiedyś tutaj byłam. Codziennie dowiadywałam się nowych rzeczy o sobie. Może były szanse na powrócenie pamięci.
- Minho, powiedz. Jak ja wyglądam?
Nie zadziwiło to chłopaka. Wytarł wierzchem dłoni okruszki z twarzy, a następnie oparł ręce o uda.
- Masz pociągłą twarz, duże oczy i lekki zarys kości policzkowych - nabrał powietrza mrużąc oczy. - Wzrost, może ponad metr sześćdziesiąt i ogólnie to... - przerwał z zawadiackim uśmiechem. - Ładna jesteś.
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością zgniatając papier po jedzeniu.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła się zobaczyć.
Minho poklepał mnie po plecach. Miało to być pocieszenie, ale chyba coś mu nie wyszło.
- Zaśpiewaj mi coś - powiedział rozciągając nogi.
- Skąd wiesz, że potrafię śpiewać? - zdziwiłam się zmieszana.
Minho wzruszył ramionami, ale ja już wiedziałam co jest grane. Na pewno Chuck zdążył się już tym pochwalić. Co za papla!
- Myślę, że to nie jest dobry moment. - skwitowałam, biorąc pod uwagę, że labirynt to nie najlepsze miejsce do śpiewania.
Minho zsunął plecak i zarzucił go na ramiona.
- W takim razie obiecaj mi, że zaśpiewasz mi jeszcze dzisiaj.
Dla odczepnego zgodziłam się.
Azjata przeciągnął się i ruszył dalej.
Minęła godzina, a my nadal biegliśmy bezustannie. Powoli nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Minho zauważył to i zwolnił. Jednak i wolny trucht sprawiał coraz większy problem.- Wracajmy.l - odparł, jego głos był urywany, a stożki potu spływały po jego czole.
- Dobry pomysł - dodałam podnosząc się na duchu.
- Teraz, wystarczy tylko, że cobiegniemy do wyjscia.
Co? Nie wzięłam tego pod uwagę. Przecież jakoś trzeba będzie wrócić.
- A możemy po prostu iść? - spytałam błagalnie.
- Jeśli życzysz sobie kolejnego spotkania z bóldożercą, to..Tak, możemy iść.
To wystarczyło.Godzinę później byliśmy już w połowie drogi. Robiło się coraz ciemniej. Korytarze labiryntu nie były już takie widoczne, a każdy zakręt wydawał się inny. Tylko kawałki bluszczy informowały nas dokąd mamy się kierować.
- Minho, daleko jeszcze? - ględziłam ledwo stawiając kroki.
Chłopak przystanął szukając czegoś wzrokiem.
- Purwa, daleko - odparł a kącik jego ust drgnął. - Szybko mała, musimy się pośpieszyć!
Gdybym nie była tak uparta, odpadłabym już w trzecim kilometrze, tego morderczego maratonu. Nie mogłam pozwolić, żeby ktokolwiek mnie wyśmiał. To, że byłam dziewczyną nie zwalniało mnie z niczego.
- Widzę wyjście! - krzyknął Minho.
Złapał mnie za rękę i wspólnymi siłami zmierzaliśmy do strefy. Mury zaczęły się zamykać, a grupka streferów pomagała nam krzykami. Czy miałabym przeżyć ten sam koszmar, co kilka dni temu? Nie, nigdy w życiu!
Przyśpieszyłam, walcząc z potwornym kłuciem w boku i zadyszką.
W ostatnim momencie przecisnęłam się przez szparę w ścianie, która poszarpała moje ubrania. Rozpędzona wpadłam na jednego z chłopaków, który niczego nieświadomy obserwował sytuację.
Wywrócił się na ziemię, a ja runęłam na niego.
Pośpiesznie odgarnęłam włosy sprawdzając kogo zaatakowałam.
Moim oczom ukazał się Newt. Patrzył na mnie zdziwiony obejmując mnie w pasie.
Przynajmniej zamortyzował mój upadek.- Przepraszam - mruknęłam zbierając się z niemi.
- Niezłe wejście Zuzia - odparł i chwycił moją rękę ,którą wyciągnęłam w jego stronę. - Zawsze tak robisz?
Zmarszczyłam brwi nie do końca rozumiejąc o co mu właściwe chodzi.
- Nie ważne - machnął ręką i szeroko się uśmiechnął. - Ważne, że uniknęliście nocki z bóldożercami.
Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam na swoje ubranie.
Góra nie nadawała się do niczego. Była poszarpana, a drobne dziury odsłaniały cześć mojej bielizny. Teraz wiem, dlaczego streferzy się na mnie gapili...
Z dresami było lepiej, ale wyglądały jakby dorwały się do nich mole.
Newt zorientował się o co chodzi.- Chodź, znajdziemy ci coś lepszego.
Jak się okazało "lepsze" ubrania nie różniły się za bardzo od poprzednich. Czarna bluzka z krótkim rękawem i standardowo dresy leżały na mnie idealnie. "W końcu nie będę musiała kontrolować się czy nie wystaje mi szelka" - pomyślałam gładząc palcami po nowym nabytku.
Wtedy do środka wszedł rozentuzjazmowany Minho. Szepnął coś Newt'owi na ucho i wyszedł wskazując na miejsce, w którym nie tak dawno odbywały się obrady odnośnie mojego wybryku.- Coś się stało? - zapytałam zbita z tropu.
Newt uśmiechnął się tajemnoczo krzyżując ręce.
- Zdaje się, że zasłynęłaś już w całej strefie.
_______________________
Chwilę musieliście poczekać, ale mamy to!
Ostatnio coraz więcej osób zagląda do książki za co jestem wam wdzięczna *.*
Do kolejnego rozdziału, pa ;)
CZYTASZ
Niezniszczalni [TMR] cz.1
Teen FictionJest takie miejsce, gdzie każdy kolejny dzień przynosi na nowo niepokój. Są tacy ludzie, którzy za cenę życia pragną powrócić do własnych domów. Jest jedna myśl : Wygrać i przeżyć. Jest dziewczyna, która będzie wskazówką i jedynym ratunkiem. "- Stre...