Rozdział 3: Oskarżenie

100 13 2
                                    

Nazwisko zawisło w powietrzu. Od razu przypomniały mi się opowieści o przygadach moich rodziców. Obliwia Newton była milionerką, która chciała się wzbogacić przez Wrota Czasu. Prawie przejechała samochodem mojego tatę. Próbowała ukraść klucze do Wrót. Potem zniknęła na dwa lata. Po tym czasie pojawiła się  ponownie, dzięki niej moja mama przeżyła. Wtedy została też zastrzelona. Mimo tego, że na końcu swojej historii okazała się dobrą, jej nazwisko nie było mile wspominane w naszym gronie.
-Jesteś... synem Obliwii?- zapytałam, aby się upewnić.
Dawid spuścił głowę.
-Tak- szepnął.
Znów zapadła niekomfortowa cisza. Widać chłopak miał pojęcie o tym, co wydarzyło się w tym mieście. Nagle dało się słyszeć strzał. Kula świsnęła tuż obok mojego ucha. Przerażeni odwróciliśmy się w kierunku, z tórego nadleciała. Zobaczyłam tę samą postać, którą dzień wcześniej widziałam pod moim domem. Jednocześnie z drugiej strony padł kolejny strzał. Niestety, tym razem postrzelona została Ania. Krzyknęła głośno i chwyciła swoje krwawiące ramię. Jadzia objęła ją. Tom zareagował najszybciej. Chwycił mnie i Jadzię trzymającą Anię w objęciach, i pobiegł z nami do budynku.
-Dawid, chodź!- krzyknęłam, obracając się do niego.  Chłopak odwrócił się i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-No czemu jeszcze sterczysz?- wrzasnął Tom, wyraźnie zdenerwowany. Dawid ruszył biegiem i dołączył do nas. Natomiast Black pobiegł w drugą stronę, zapewnie po to, aby ukryć klucz do jego Wrót. Dwie postacie pobiegły za mężczyzną. My sami przebiegliśmy cały budynek i wybiegliśmy z drugiej strony. Kiedy upewniliśmy się, że nikt za nami nie biegnie, zatrzymaliśmy się, aby odpocząć.
-Czyli jest ich więcej?- zapytałam.
-Najwyraźniej tak- odparł zmartwiony Tom, oglądając się jeszcze raz za siebie. W tym czasie Jadzia zajęła się swoją siostrą. Zciągnęła z siebie bluzę i zrobiła z niej prowizoryczny bandaż. Tylko Dawid stał zdezorientowany.
-KOGO jest więcej?- zadał wreszcie pytanie.
-Sami nie wiemy- wyznałam.
-Właściwie- zaczęła Jadzia- oni pojawili się tu dzień przed tobą. Myślę, że to ty powinieneś nam powiedzieć, kim oni są.
- Czekaj, oskarżasz mnie o sprowadzenie ich tu?
- W końcu twoją mamą jest Obliwia Newton- kontynuowała Jadzia.
-I co z tego? Jakbyś raczyła zauważyć, ona nie żyje! Od ponad 10 lat!
-Ty musiałeś się urodzić, kiedy moi rodzice mieli po 13 lat. Więc... jakim cudem jesteś w naszym wieku?
-Wychowywałem się w Ogrodzie Księdza Jana- odparł, jakby to było oczywiste- codziennie piłem w wodę wiecznej młodości i... no tam czas przestaje istnieć.
To wyjaśnienie jakoś mi nie wystarczyło. Ciągle byłam ciekawa, jak się tam dostał, skąd Black Wulkan o nim wiedział, dlaczego pojawił się właśnie teraz? Tyle pytań, a czasu nie wystarczyło, aby je wszystkie zadać. Ponownie ruszyliśmy, tym razem wolniej, aby dotrzeć do Willi Argo. Tom i Jadzia ciągle podejrzliwie zerkali na Dawida, który najwyraźniej widział to, bowiem szedł ze spuszczoną głową nic nie mówiąc. Marsz trwał długo, ale w końcu udało się nam dotrzeć do rezydencji państwa Moore. Jak zwykle z podekscytowaniem podeszłam do ogromnych drzwi i zapukałam w nie. Otworzyła mi sześćioletnia dziewczynka.
-Cześć, Ola- przywitałam się z małą. Zarówno ona, jak i Ania i Jadzia były adoptowane. Wszystkie trzy były siostrami. Ola wpuściła nas do olbrzymiego domu. Kątem oka widziałam, jak Dawidowi opada szczęka, jak wybausza oczy i rozgląda się na wszystkie strony. Muszę przyznać, że kiedy ja po raz pierwszy tu weszłam, moja reakcja była taka sama.

--------------------------
Jak widać, mój grafik wrzucania rozdziałów jest dość skąplikowany. Ja sama go jeszcze nie zrozumiałam. Być może kiedyś to nastąpi.

Ulysses Moore: Wędrowcy ZdumieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz