Lekcje tego dnia niemiłosiernie się dłużyły. Nie wydarzyło się nic godnego uwagi. Po ostatniej z lekcji- geografii- szybko wyszliśmy ze szkoły. Na zewnątrz nie było bardzo zimno. To był jeden z tych kwietniowych dni, kiedy to ma się wrażenie, że zimy nigdy nie było. Delikatny wiatr rozwiewał włosy, a słońce przyjemnie ogrzewało nasze twarze. Drzewa wiśni uginały się od wielu drobnych, różowych kwiatuszków. Niebo miało wręcz niewiarygodnie piękny, niebieski kolor, przetykany niewielkimi chmurami. Białe stokrotki, muśnięte delikatnie różowym odcieniem, umilały wzrok.
-Jak pięknie...- szepnął Dawid, rozglądając się z podziwem.
Tylko przytaknęłam. Za zakrętem pojawił się szkolny bus. Jadzia zwróciła się w moją stronę.
-Ty oczywiście przyjechałaś rowerem, prawda?
Uśmiechnęłam się.
-Wiadomo. Szkoda takiej pięknej pogody na jazdę busem. Nie macie ochoty się przejść?
Blondynka westchnęła cicho. Jadzia była śliczną dziewczyną. Miała długie, gęste złote włosy, związane w dwa warkocze. Oczy, w barwie gorzkiej czekolady, były duże i otoczone gromadką krótkich rzęs. Jej nos był prosty, delikatnie naznaczony drobnymi piegami. Ona sama była wyjątkowo wysoka i niezwykle szczupła. Zazwyczaj ubrana w dziewczęce sukienki, wydawać się mogła niepoprawną romantyczką, jednak wszyscy jej znajomi wiedzieli, że jest niezwykłą realistką, zawsze stawiającą na pierwszym miejscu naukę i obowiązki a dopiero potem zabawy i "romanse". Zazdrościłam jej staranności i cierpliwości, chodź czasem Jadzia była trochę "sztywna".
-Ja z chęcią się przespaceruję- wyszczerzył się w uśmiechu Tom.
W tym samym czasie obok przystanku zatrzymał się brudny szkolny bus.
-Ja nawet nie wiedziałem, że macie tu bus-Dawid podrapał się po głowie, z zamyśloną miną.
-Dobra, wygraliście, idziemy na piechotę- odparła z rezygnacją Jadzia.
Ruszyliśmy powoli drogą, ja prowadzać rower. Ptaki śpiewały wyjątkowo głośno, umilając nam podróż.
-Banner?- zaczął rozmowę Tom, odwracając się w moją stronę.
-Tak?
-Kiedy jechałaś dziś na rowerze... nie zauważyłaś kogoś z... nich?
Pokręciłam przecząco głową.
-Na szczęście nie.
Po długim spacerze znaleźliśmy się w miasteczku, o tej porze przepełnionym ludźmi. Udaliśmy się w stronę cukierni, kierowani wspaniałym zapachem świeżych rogalików i gorącej czekolady. Kiedy weszliśmy, szybko złożyliśmy zamówienia.
-No, to teraz opowiadaj!- niecierpliwił się syn latarnika, zajmując pierwsze lepsze miejsce w "Cukierni Chubbera".
-Właśnie!- ponaglił mnie Dawid, a Jadzia wyciągnęła tylko notes i długopis.
-Dobra. Dzisiaj rano starałam się poszukać informacji o Klanie Smoka- zaczęłam, biorąc jednocześnie do ust pączka z lukrem- Znalazłam stary kufer, który, jak wytłumaczyła mi babcia, należał do mojego dziadka. Kiedy udało mi się go otworzyć znalazłam dużo ciekawych rzeczy. Oczywiście sprzęt do nurkowania, ale i kilka starych książek. Zaczęłam je przeglądać, a jedną z książek okazała się być ta.
W tym momencie sięgnęłam do plecaka i wyjęłam z niego grubą, starą książkę w zielonej okładce. Tytuł był wypisany jakąś nieznaną mi substancją i brzmiał "Postacie i stworzenia z Miejsc z Wyobraźni".
-Jeju...- szepnęła z zachwytem blondynka- skąd twój dziadek miał takie rzeczy?
Wzruszyłam ramionami.
-Nie mam pojęcia, ale w środku jest pewna legenda, która może man pomóc.
To mówiąc wzięłam delikatnie przedmiot do rąk i otworzyłam na zaznaczonej wcześniej stronie. Newton zaglądnął mi przez ramię.
-"Legenda o Podróżnikach (Eldorado)"- przeczytał na głos.
Kiwnęłam głową.
-Czytaj dalej- zachęciłam.
-"Według najstarszych podań, istniała na świecie grupka ludzi, nazywana Podróżnikami czy też Wędrowcami Zdumienia. Były to dzieci i młodzież, którym samodzielnie udało dotrzeć do wspaniałego i zapomnianego przez wszystkich miejsca: jaskini kryształów, ukrytej głęboko pod Eldorado. Ci, którzy tam dotarli, otaczani byli przez mieszkańców Złotej Wioski czcią. Zazwyczaj Podróżnicy przybywali do Eldorado wtedy, kiedy zagrażało mu niebezpieczeństwo. Wędrowcy dodatkowo posiadali zdolność zerwania Róży Twórców. Ostatnie wzmianki o tych niezwykłych postaciach pochodzą z ok. V wieku. Później wiele młodych ludzi usiłowało odnaleźć jaskinię, lecz żaden z nich nie wrócił. Mimo to mieszkańcy Eldorado nadal uważają, że kiedy ich wioska będzie zagrożona, oni pojawią się, by ich uratować..."------------------------
Hejka! Dość długo mnie nie było, ale już wracam z kolejną częścią. A ponieważ jutro już mamy Wielkanoc, chciałam Wam życzyć wspaniale spędzonych, rodzinnych świąt, wesołego kurczaczka, pięknych pisanek, no i oczywiście mokrego dyngusa!
CZYTASZ
Ulysses Moore: Wędrowcy Zdumienia
Hayran KurguW Kilmore Cove pojawiają się tajemniczy ludzie. Są uzbrojeni i zdaje się, że wiedzą o Wrotach Czasu. Czy ich pojawienie się ma coś wspólnego z przyjazdem syna pewnego starego wroga? Czy stara legenda może nie być legendą? Nowe pokolenie Podróżników...