5. Powrót do domu :(

163 14 0
                                    

Dobiegł koniec mojego pobytu w Londynie. Ciocia odwiezła mnie na lotnisko, pożegnałyśmy się i po jakimś czasie wsiadłam do samolotu, nagle wystartował... Po kilku godzinach męczącego lotu, doleciałam do Polski. Na lotnisku czekali na mnie rodzice, odziwo bardzo stęskniłam się za nimi. 

Po przywitaniu opowiedziałam im o całych moich wakacjach w Londynie... o koncercie... o M&G i o randce z Shawnem. Byli bardzo zaskoczeni jak im o tym opowiedziałam. Po kilku minutach jazdy byłam w domu. Tęskniłam bardzo za moimi zwierzętami. Aby weszłam do domu i się odezwałam, nagle się przewróciłam, okazało się, że mój pies na mnie wskoczył. Tęskniłam za nim bardzo. Zaczął mnie lizać po buzi, skakać ze szczęścia...

Kilka minut później zjadłam obiad i poszłam się rozpakować do pokoju. Zadzwoniłam do Oli, nie odbierała, tylko odrzucała połączenie. Pewnie była jeszcze na mnie obrażona. Rozpakowałam się i nie wiedziałam z kim porozmawiać, komu opowiedzieć o moich wakacjach. Po kilku minutach namysłu postanowiłam zadzwonić do Shawna, bałam się bardzo, lecz zadzwoniłam. Od razu, po pierwszym sygnale Shawn odebrał i powiedział, że miał właśnie do mnie dzwonić, powiedział też, że już myślał, że do niego wcalę nie zadzwonię. Pogadałam z nim, powiedziałam wszystko o Oli. Rozmawailiśmy prawie 3 godziny. Bardzo tęskniłam, za takimi długimi rozmowami z kimś. Na końcu Shawn powiedział, żebyśmy zostali przyjaciółmi. Byłam trochę smutna... liczyłam na coś wiecej... Chciałam ukryć mój smutek, lecz Shawn i tak wyczuł, że jestem smutna. Od razu wiedział z jakiego powodu... Wytłumaczył mi wszystko dlaczego przyjaźń  nie związek, znał mnie zaledwie tydzień. Chciał mnie poznać lepiej. Na koniec rozmowy powiedział, że on nie lubi się śpieszyć z takimi decyzjami i, że na związek jeszcze mamy dużo czasu. Miał rację, od razu humor mi się poprawił. Lepiej z przyjaźni przejść na związek, a nie z związku na przyjaźń. Ta druga opcja bardziej boli, a nie dało się nie zauważyć, że Shawnowi bardzo na mnie zależy i, że nie chce mnie zranić. 

Codziennie ze sobą rozmawialiśmy. Całe wakacje... Po wakacjach niestety, ale przyszedł czas szkoły... Coś czego nienawidził każdy uczeń... Dwa miesiące nie kontaktowałam się z Olą. Przed rozpoczęciem trochę bałam się, jak spojrzę Oli w oczy... Okazało się, że tylko ja pewnej rzeczy nie wiedziałam... Oli nie będzie na rozpoczęciu... Już nigdy jej nie spotkam przez moją głupotę i zwyczaj chwalenia się... W klasie powiedziali mi całą prawdę... Nikt mi o tym nie powiedział, załamałam się o tym jak się dowiedziałam od kolegów i koleżanek z klasy... Okazało się, że Ola... nie żyje. Popełniła samobójstwo dzień przed rozpoczęciem roku, czyli wczoraj... Wybiegłam z klasy i pobiegłam do toalety, zamknęłam się i nie chciałam z nikim rozmawaiać. Cały czas obwiniałam się o to, że to moja wina. Nie potrzebnie jej sie chwaliłam, to pewnie przez to się zabiła. Przybiegła za mną Marysia. Powiedziała mi, że to nie moja wina... Była to wina jej ojczyma... Nie wierzyłam jej, ale po chwili przyszła do toalety moja wychowawczyni z innymi koleżankami. Okazało się, że to była prawda, to była wina jej ojczyma, molestował ją... Nikomu o tym nie mówiła, nawet swojej najlepszej przyjaciółce... a może nie powinnam się tak nazywać... jeżeli wiedziałam, że jest obrażona lub coś, mogłam do niej iść, od razu bym się domyśliła po jej zachowaniu... Zawsze miałam zwyczaj, że od razu po zachowaniu mogłam się domyślić, co u Oli, jak sie czuje... Nadal się obwiniam, że to moja wina... Po kilku minutach wyszłam z toalety i zrobiło mi się słabo... upadłam na ziemię... Wychowawczyni pobiegła po pielęgniarkę. Dała mi lek na uspokojenie i polepszyło mi się, ale nadal nie mogę przestać mysleć, że nie mogłam jej pomóc. Pogrzeb miał być jutro... Po rozpoczeciu koleżanki odprowadziły mnie do domu i spytałam, czy one o tym dowiedziały. Odpowiedziały, że tak... to zapytałam, dlaczego mi nie powiedziały... a bo nie chciały mnie martwić, prędzej czy później i tak bym się o tym dowiedziała... 

Weszłam do domu i nadal byłam w wielkim szoku... Zjechałam plecami po ścianie, aż do samej podłogi... Płakałam i nie mogłam się uspokoić... Moi rodzice od razu domyślili się, co się stało, że się dowiedziałam... Pomogli mi wstać z podłogi, zaprowadzili mnie do pokoju i dali tabletki na uspokojenie... Okazało się, że oni o wszystkim wiedzieli, nie chcieli mi powiedzieć, żeby mnie nie denerwować... Nienawidziłam ich za to... Powtórzę się, ale muszę to powiedziać... prędzej czy później i tak bym się o tym dowiedziała, takich rzeczy nie da się ukryć... Wyprosiłam ich z pokoju i jeszcze głośniej zaczęłam płakać... Zadzwoniłam do Shawna, oczywiście po pierwszym sygnle odebrał. Aby powiedziałam '' Hej'' i od razu wiedział, że coś się stało... Zaczęłam wtedy jeszcze bardziej płakać... Powiedziałam mu o wszystkim, był bardzo smutny. Starał się mnie pocieszyć, ale niestety i to nic nie dawało... Po rozmowie położyłam się spać i od razu zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia, czyli w dzień pogrzebu mojej najlepszej przyjaciółki... Uszykowałam się i poszłam na pogrzeb... Nie będę opisywać pogrzebu, bo chyba każdy wie, jak wygląda pogrzeb... Powiem tylko tyle, to jest najgorszy pogrzeb na jakim w życiu byłam, nawet dziadków był trochę bardziej '' radośniejszy''. Po pogrzebie poszłam do domu... Standardowo gadałam z Shawnem... Dzień mijał za dniem... Codziennie szkoła, lekcje, nuka, rozmowa z Shawnem... Z każdym dniem coraz bardziej zbliżałam się do niego. Teraz mogłam tylko jemu o wszystkim powiedzieć. Innym koleżankom ufałam, ale nie aż tak jak Oli, może jeszcze kiedyś komuś zaufam tak jak jej czy Shawnowi... Myslę, że po jakimś czasie wszystko się ułoży. Wreszcie z czasem wybaczyłam rodzicom... 

 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Friend or Boyfriend~ S.M.Where stories live. Discover now