6. Czas leczy rany...

173 15 0
                                    

Od śmierci Oli minęły zaledwie 2 miesiące. Nadal nie dociera to do mnie, że moja najlepsza przyjaciółka nie żyje... Codziennie płaczę po stracie Oli. 

Z Shawnem nie rozmawiałam od 2 miesięcy, czyli od pogrzebu. Czyżby o mnie zapomniał? O swojej przyjaciółce? Trochę nie chce mi się w to uwierzyć, przecież mieliśmy taki dobry kontakt. Potrafiliśmy rozmawiać ze sobą godzinami. Chciał nawet mnie odwiedzić. Nie wiem co sie z nim stało, może powiedziałam znowu coś nie tak....

Wieczorem oglądałam wiadowmości, a tu nagle zaczęli mówić o Shawnie. Bardzo mnie to zaciekawiło. Okazało się, że Shawn leciał do Polski i miał bardzo poważny wypadek. Jest w stanie krytycznym i nie wiadomo, czy z tego wyjdzie. Gdy to usłyszałam, to załamałam się. Pobiegłam do pokoju i płakałam. Nie mogłam się uspokoić. Powiedzieli też, że Shawn leciał do przyjaciółki i miała to być niespodzianka. Leciał do mnie, to przeze mnie ten wypadek. Namawiałam go ciągle, aby przyleciał do mnie. Jak mu się coś stanie, to sobie nie wybaczę.  Moi rodzice byli bardzo smutni. Shawn był w śpiączce. Z godziny, na godzinę było coraz gorzej. Nie wiedziałam co mam zrobić, komu o tym powiedzieć. Nikt nie wiedział, oprócz moich rodziców, że to ja jestem jego przyjaciółką. Nie wychodziłam wogóle z domu przez 2 dni. Nauczyciele w szkole podobno się dziwią czemu mnie nie ma. Musiałam w końcu pójść do szkoły. Wszyscy wiedzieli, że jestem jego największą fanką i pocieszali mnie. W szkole nie było osoby, która by o tym wypadku nie wiedziła. Nawet nauczyciele wiedzieli. 

Shawn nadal był w śpiączce. Leżał w Warszawie, bo był tam najbliższy szpital w okolicy miejsca, gdzie był ten tragiczny wypadek. Chciałam do niego jechać, ale rodzice mi nie pozwalają. Uważają, że jak tam pojadę, to nie będę chciała wyjść z tego szpitala. Z jednej strony mieli rację, ale to było bez znaczenie bo i tak nie można było go odwiedzać. 

Od wypadku minął już tydzień, a Shawn nadal się nie wybudził. Leczyli go najlepsi lekarze z Europy. Specjalnie przylecieli do Polski. Od wypadku, codziennie oglądałam wiadomości. Informowali o wszystkim na bieżąco. Nagle oglądam i zaczęli znowu mówić o Shawnie. Przeraziłam się bardzo. Myślałam, że Shawn umarł. Nie przeżyła bym tego... Powiedzieli, że Shawn nadal sie nie wybudził, ale jest nadzieja na uratowanie go. Musi przejść bardzo poważną operację, ale musi poczekać na nią jeszcze ok. 5-6 dni, ponieważ jest jeszcze za słaby i mógłby nie przeżyć tej operacji. Jest 50%, że operacja się uda i 30%, że powróci do śpiewania. Bardzo to smutne, musi się udać. Wierzę w niego, że mu się uda. Wiadomo, będzie miał dość długą przerwę, rehabilitacja i te sprawy... 

Minęło te 6 dni. Dzisiaj operacja Shawna. Bardzo się denerwuję, jak by to był moja operacja. Shawna nadal nie wybudzili. Lekarze próbowali wszystkich uspokoić, że są duże szanse, że operacja sie uda, lecz prawda była inna. Ja cały czas czułam, że to uspokajanie lekarzy nie wróży nic dobrego... Dobiła godzina 13, operacja Shawna. Jego stan się polepszył i był już zdolny do operacji.
Zaczęła się... w wiadomościach informowali wszystkich na bieżąco, nie mogła usiedzieć na miejscu, ciągle chodziłam w kółko. Mieli mówić o wszystkim, a nie powiedzieli prawie nic. To było bardzo smutne.
Po kilku godzinach operacja się zakończyła. Lekarz, który przeprowadzał operację najpierw porozmawiał z rodzicami Shawna, a później wyszedł przed szpital, aby poinformować o jego stanie.
Lekarz powiedział, że...
operacja się powiodła. Jak to usłyszałam, to zaczęłam krzyczeć, skakać i płakać ze szczęścia. Po chwili dodał, że jeszcze nic nie jest przesądzone, wszystko okaże się w najbliższych 48 godzinach. Jeżeli coś będzie się działo, to niestety, ale będzie potrzebna jeszcze jedna operacja. Najważniejsze jest to, że operacja się udała.
Minęły 48 godziny... niestety, ale będzie potrzebna jeszcze jedna operacja. Załamana byłam. Od początku byłam przekonana, że będzie wszystko dobrze, że Shawna najgorsze już ominęło, mysliłam się znowu...
Ta operacja jest trochę mniej poważna, niż ta pierwsza. Jest 70%, że się uda. Trzymam kciuki.
Operacja ta była trochę krótsza od tamtej i naszczęście się powiodła. Lekarz zapewnił, że teraz będzie już tylko lepiej.
Moi rodzice w końcu zgodzili się, abym pojechała do Warszawy, do niego. Były bardzo małe szanse, że mnie do niego wpuszczą. Po 4 godzinach byłam już w stolicy. Gdy podjechałam pod szpital, to było pełno dziennikarzy. Z trudem udało mi się wejść do szpitala. Po wejściu zapytałam się, w której sali leży Shawn. Oczywiście nie chcieli mi powiedzieć, przecież nikt nie wiedział, że on do mnie leciał, tylko chyba moi rodzice wiedzieli... Nie udało mi się go spotkać, pojechałam do domu... 
Z dnia na dzień z Shawnem było coraz lepiej... W końcu po 2 tygodniach wypisali go ze szpitala. Poleciał od razu do domu i nie pamiętał po co przyleciał do Polski... To było najgorsze... Wszyscy mu przypominali, że do przyjaciółki, ale on nie wiedział o kogo chodzi. Teraz każdy mógłby powiedzieć, że to on jest jego przyjacielem. Podobno są małe szanse, że wróci mu pamięć, a jeżeli wróci, to bardzo dużo czasu mu zajmie, aż wszystko mu się przypomni... Czyli są małe szanse, że nadal będziemy się przyjaźnić, czyli powróciłam do szarej rzeczywistości z przed wakacji w Londynie... brakuje tylko Oli...
Po tygodniu wpadłam na pomysł, jak by mógł sobie mnie przypomnieć. Wszystkie jego koncerty są nagrywane, powiedział tam "Kocham Cię Wiktoria"; mógłby przeczytać jeszcze raz mój list, jeżeli ma go jeszcze; ma przecież mój numer telefonu, ale niestety z jego telefonu nic nie zostało, i na telefonie miał pełno naszych zdjęć, filmów...
Czyli raczej z naszej przyjaźni nic, bo wątpię, żeby wróciła mu pamięć, a tym bardziej, żeby sobie mnie przypomniał...

 Czyli raczej z naszej przyjaźni nic, bo wątpię, żeby wróciła mu pamięć, a tym bardziej, żeby sobie mnie przypomniał

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Friend or Boyfriend~ S.M.Where stories live. Discover now