Rozdział 6. 'This ain't the right time for you to fall in love with me.'

294 29 9
                                    

Okej, trochę mnie poniosło.

O drugiej w nocy byłam już nieźle wstawiona, a Perrie zniknęła mi z oczu czterdzieści minut wcześniej.
Siedziałam na kolanach Dylana (cała kanapa była zajęta), który rozmawiał z chłopakiem o imieniu Flynn i szukałam wzrokiem blondynki w tłumie ludzi.
Po kilku minutach wstałam z kolan Dylana i ruszyłam do "swojego" pokoju, mając nadzieje na spotkanie gdzieś dziewczyny.

- Jade! - Usłyszałam wesoły głos Liama. - Szukałem ciebie!

- Mnie?

- Mhm. Chciałem spytać, czy widziałaś może Perrie?

- Uhm... Tak się składa, że też jej szukam. - Odpowiedziałam chłopakowi i wzruszyłam ramionami.

- To dziwne

- Czemu?

- Jestem prawie pewny, że jeszcze kilkanaście minut temu Perrie ciągle za tobą chodziła.

- Chodziła? To niemożliwe. Nie widziałam jej od prawie godziny.

- Może mi się wydawało. W każdym razie, jak ją znajdziesz to powiedz, żeby wpadła potem do mojego pokoju.

Przytaknęłam i odeszłam od chłopaka ruszając prosto wzdłuż korytarza.
Zaczynało mi się nudzić, a ciągłe zawroty głowy stały się irytujące. Nie chciałam być już pijana, chciałam do Perrie. Westchnęłam cicho i szłam powoli do mojego pokoju obserwując dziwne wzorki na dywanie po którym chodziłam. Szłam tak zamyślona, aż nie wpadłam w kogoś kto prawdopodobnie musiał nieść coś do picia, bo po kilku sekundach poczułam zimną ciecz na swojej sukience.

- O kurwa. Sory, ja--

- Perrie? - Zapytałam oszołomiona, gdy uniosłam wzrok.

- Jade. - Uśmiechnęła się. - Jak to się mówi... Déjà vu?

- Nie do końca. Déjà vu jest wtedy, kiedy myślimy, że dana sytuacja się juz wydarzyła, a tak nie jest.

- Cicho. - Przyłożyła swój wskazujący palec do moich ust w geście uciszenia. - Nie wymądrzaj się. - Zachichotała i przez moment wyglądała bardzo uroczo. - Ja mam swoje "déjà vu". - Dokończyła i delikatnie przejechała palcem po mojej dolnej wardze cały czas patrząc się na moje usta.
Spięłam się na dotyk jej palca na moich ustach co musiała zauważyć, bo szybko zabrała palec i włożyła swoją dłoń głęboko do kieszeni swoich spodni. To było dziwne.

- Chodź za mną. - Skinęła głową w stronę białych drzwi na końcu korytarza. - Trzeba coś zrobić z tą plamą.

- Okej.

Pozwoliłam blondynce prowadzić i cały czas myślałam o sytuacji sprzed chwili. Nie wiedziałam co o tym myśleć, ale na szczęście nie miałam nawet na to czasu, bo właśnie doszłyśmy do pomieszczenia za białymi drzwiami, które okazało się łazienką.

- Słabo to wygląda, musi iść do prania. - Westchnęła. - Nie masz ubrań na zmianę co nie?

Pokręciłam głową na co dziewczyna zmarszczyła nos. Zauwazyłam, że robi to, gdy się nad czymś zastanawia.

- Czekaj tu. - Powiedziała cicho i wyszła z pomieszczenia.
Po kilku minutach wróciła, a ja oderwałam się od liczenia pęknięć na suficie.

- Masz. - Rzuciła mi duża, fioletową bluzę Adidas, czarne leginsy i szare vansy wraz z skarpetkami . - Załóż to, a ja wypiorę twoja sukienkę.

- To twoje?

- Tak. Zostawiłam to kiedyś na jakiejś imprezie w pokoju Liama.

- Zapomniałam ci powiedzieć, że Liam kazał ci przekazać, żebyś przyszła potem do jego pokoju.
Dziewczyna dziwnie się spojrzała i wyjęła swój telefon z kieszeni.

TORN [Jerrie] (w trakcie edycji)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz