Słysząc, po raz kolejny krzyki zdenerwowanej Cassie, podbiegłam do jej samochodu szybko wskakując na miejsce pasażera.
- Powiedz mi, co zajęło ci tyle czasu? - Zapytała brunetka ruszając z pod mojego domu prosto na główną ulice.
- Nie mogłam znaleźć kluczy, to tyle. Nie musisz się od razu tak nagle śpieszyć, mamy jeszcze dużo czasu. - Wywróciłam oczami.
- Już i tak będziemy spóźnione. Nieważne. - Prychnęła i włączyła radio. Zawsze tak robiła gdy pokłóciłyśmy się w samochodzie. Mówiła, że przez muzykę człowiek się uspokaja i wycisza.
Tak właściwie nie byłam pewna co to za impreza, dowiedziałam się tylko tyle że to dziewiętnaste urodziny jakiejś dziewczyny. Szczerze, nie za bardzo interesowały mnie szczegóły kim była ta dziewczyna albo skąd Cassie ma zaproszenie na jej urodziny, jechałam po to, aby „trochę się rozluźnić, bo jestem strasznie spięta" cytując Cassie.
Po około 45 minutach jazdy znalazłyśmy się na podjeździe średniej wielkości, białego domu.
Poprawiłam torebkę na ramieniu i ruszyłam za Cassie w stronę grubych, dębowych drzwi.
Dopiero teraz mogłam się uważniej przyjrzeć przyjaciółce, miała na sobie granatową sukienkę do której założyła czarne czółenka. Ciemne włosy miała wyprostowane, zarzucone na plecy przez co wyraźnie było widać jej wystające obojczyki wraz z tatuażami. Jej opaloną skórę podkreślała ciemno różowa szminka, a charakteru jej makijażowi dodawały wyraźne, długie, czarne kreski na powiekach. Cóż, tak. Cassie była urodziwą dziewczyną, łatwo dało nabawić się przy niej kompleksów. Za to ja wyglądałam dziś bardzo pospolicie, miałam na sobie białą bluzkę z jakimś napisem włożoną w czarną spodniczkę i czarne, krótkie conversy. Brązowę włosy z ombre miałam zakręcone na lokówkę i popryskane duża ilością lakieru do włosów. Makijaż miałam taki sam jak na codzień, różowy błyszczyk na usta, lekko wykonturowana twarz i delikatne kreski w połączeniu z złotym cieniem na powiekach.
Po przejściu przez drzwi poczułam zapach alkoholu, trawy i jakiegoś taniego odświeżacza powietrza. Cassie zniknęła mi z oczu prawie od razu po wejściu do domu, mruknęła tylko coś tam żebym w razie problemów dzwoniła. Byłam trochę zła, że zostawiła mnie na samym początku imprezy, ale przyzwyczaiłam się do bycia wystawianą z jej strony. Mijając dosyć sporą ilość ludzi biorąc pod uwagę wielkość domu, udałam się w celu zdobycia czegoś do picia. Natrafiłam na kuchnie która była cała zastawiona najróżniejszymi alkoholami. Nalałam sobie do szklanki odrobinę wódki wraz z colą i kilkoma kostkami lodu. Jak szaleć to szaleć. Rzadko pije jakikolwiek alkohol więc to naprawdę wyczyn.
Po kilku takich samych drinkach, szłam przez korytarz z czerwonym kubkiem w ręce w poszukiwaniu Cassie, ponieważ zaczynałam się nudzić. Snując się tak bezsensownie natrafiłam na salon, w którym było najwięcej ludzi większość z nich była zebrana przy brązowej kanapie podając między sobą skręty. Słychać było naprawdę dużo śmiechów i naprawdę głośną muzykę. Rozglądając się za Cassie nie zauważyłam jak coś stanęło mi na drodze, a raczej ktoś. Niestety, szczęście znów mi nie dopisało i wylałam całego drinka na osobę która we mnie wpadła. Lekko wystraszona, spojrzałam w górę by zobaczyć kto był tym pechowcem, a przed moimi oczami ujrzałam niebieskooką blondynkę. Nie wyglądała na zadowoloną (no a kto by był), jej wcześniej jasno czerwona sukienka była teraz koloru zbliżonego do kanapy stojącej na środku salonu.
- Przepraszam. - Szepnęłam, unikając jej piorunującego spojrzenia, które wyrażało teraz tylko gniew.
- Kurwa, naucz się trochę uważniej chodzić. - Powiedziała głośniej przez co spojrzałam w jej oczy. Były bardzo ładne, zawsze chciałam mieć niebieskie oczy.
- Masz rację, wybacz. - Mruknęłam i szybko wyminęłam blondynkę nie chcąc już dłużej prowadzić tej niewygodnej rozmowy.
Po następnych 10 minutach unikania nieznajomej i szukania Cassie usiadłam na murku przed domem nucąc piosenkę która była puszczana z salonu. Dzwoniłam do brunetki już co najmniej 5 razy, ale za każdym razem słyszę irytujący głos sekretarki z sieci telefonicznej. Westchnęłam i wyjęłam słuchawki z torebki szybko podłączając je do mojego telefonu. Włączyłam pierwszą piosenkę z mojej playlisty na Spotify i włożyłam słuchawki do uszu. Nucąc Counting Stars zespołu OneRepublic, poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Wyjęłam słuchawki i spojrzałam na niebieskooka blondynkę, którą miałam okazję poznać kilkanaście minut wcześniej.
- Nudzisz się? - Zapytała jak gdyby nigdy nic. Przyglądałam jej się chwilę, miała duże oczy, smukły nos i pełen usta. Jasne włosy sięgały jej trochę za ramiona. Była naprawdę piękna.
- Uhm.. Szczerze? tak. A Ty?
- To moje urodziny, nie mogę się nudzić. - Zaśmiała się i usiadła obok mnie patrząc w gwiazdy.
Wow, dzięki wszechświecie. Oblałam śmierdzącym alkoholem sukienkę solenizantki i organizatorki całej imprezy.
- Przepraszam za sukienkę. - Powiedziałam czując ze zaczynam się rumienić. - I wszystkiego najlepszego.
- Dzięki. - Kiwnęła głowa nie odrywając wzroku od gwiazd.
- Nazywam się Jade. - Mruknęłam cicho, w końcu musiałam się przedstawić.
- Miło mi cię poznać, Jade. Jestem Perrie. - Powiedziała dosyć energicznie z uśmiechem, który nie wyglądał na stuprocentowo szczery uśmiech, ale nie chciałam tego komentować, kto wie, może mówi tę formułkę już dwudziesty raz dzisiejszego wieczoru zważywszy, na ilość ludzi obecnych tu.
Następne kilka lub kilkanaście minut spędziłyśmy w ciszy którą przerwała nam Cassie.
- Jade! Tu jesteś, tyle cię szukam. - Krzyknęła, mocno gestykulując rękami.
- Dzwoniłam do ciebie. - Mruknęłam cicho.
- Możliwe, w każdym razie chodź, jedziemy do domu. - Odparła nadal ignorując obecność Perrie.
- Cześć, Cassie. - Prychnęła z szerokim uśmiechem blondynka.
- O hej, co ty tu robisz? - Zapytała z wielkim, niemal irytującym dla mnie entuzjazmem.
- Siedzę, od początku twojej rozmowy z Jade. - Wywróciła oczami.
- Skąd wy się znacie?
- Zostawiłaś mnie na kilka godzin samą, poznałam kilka osób w tym czasie, wiesz. - Skłamałam, tak naprawdę poznałam tylko Perrie, ale Cassie nie musi o tym wiedzieć. Niech wie, że radzę sobie doskonale bez niej na imprezach.
- Ups. - Zachichotała. - Zdarza się. No nie marudź i chodź.
- To.. Na razie, Perrie. Było fajnie i wszystkiego najlepszego po raz drugi. - Powiedziałam cicho zwracając się w stronę niebieskookiej.
- Do zobaczenia, Jade. - Odparła dziewczyna bardziej do gwiazd niżeli do mnie.
- Papa, Pezz. - Krzyknęła Cassie, wysyłając w powietrzu buziaka blondynce.
Czekając na chłopaka Cassie, Kevina, który przyszedł by pokierować samochodem dziewczyny i odwieźć nas do domu cały czas słuchałam trajkotania dziewczyny o tym jak jakaś pijana Natalie robiła striptiz dla wszystkich chłopców z imprezy. Naprawdę mnie to nie obchodziło, ale nie chciałam sprawić przyjaciółce przykrości.
Gdy na zegarze wybiła 1:32 ja leżałam już w moim ciepłym łóżku, na pożegnanie brunetki musiałam jej powiedzieć jak bardzo podobała mi się impreza i obiecać, że pójdę z nią na kolejną. Przed snem myślałam trochę o Perrie, polubiłam ją. Co prawda przy akcji z piwem i sukienką nie była za miła, ale potem na murku była całkiem urocza. Fajnie byłoby
spotkać ją jeszcze kiedyś./Przepraszam za błędy x/
CZYTASZ
TORN [Jerrie] (w trakcie edycji)
Fanfiction"A jednak kiedyś nadejdzie ten dzień, gdy jedno z nas będzie musiało odejść. I wtedy drugiemu pęknie serce i uzna, że lepiej było nigdy nie kochać." Jade Thirlwall - Osiemnastoletnia dziewczyna, która pewnego dnia, na pewnej imprezie poznaje piekną...