Ranek 3 dnia... i innych dni... po co ja to liczę?

73 6 1
                                    

No więc, Naravi wydaje się być niedostępna. Siedzi tylko w swoim pokoju i pochlipuje. Czasami nadstawiam ucho do jej drzwi jednak nic nigdy nie usłyszałem. Daje jej 3 razy dziennie talerze po kolei: śniadanie obiad kolacja. Talerz nigdy nie znika gdy na niego patrzę. Czuje jakby wyczuwała moją obecność. No cóż... chyba mi się tylko wydaje. Co najgorsze, trwa to już tydzień. Nigdy nie oddaje talerzy, zaczynam jej podawać jedzenie na moich tarczach. To trochę też nie wygodne kiedy JA muszę jeść na własnej magicznej tarczy. Aktualnie jest ranek 8 dnia jej osiadłego trybu życia. Wziąłem zapasowy klucz do wszystkich zamków w tym domu po czym otworzyłem drzwi jej pokoju. Spodziewałem się krzyku czy czegoś innego ale jednak... niczego tam nie było..? Oprócz wieży brudnych talerzów i tarcz przesiąkniętych tłuszczem. Bardzo się zdziwiłem.
- Gdzie ona do cholery jest? - zapytałem samego siebie. Zacząłem przeszukiwać pokój, znam to miejsce jak własną kieszeń. Przeszukałem każdą skrytkę, KAŻDY zakamarek ale niczego nie znalazłem. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi gdyby chciała znowu przejść w tryb golluma. Kiedy zamknąłem drzwi, znów usłyszałem znajome chlipanie. Błyskawicznie otworzyłem drzwi, znów nikogo nie było. Znów zamknąłem drzwi. Kiedy znowu usłyszałem ten sam dźwięk, wkurzyłem się. Wywarzyłem drzwi mocnym kopem i wyjąłem miecz, wreszcie zobaczyłem naszą zgubę na środku pokoju.
- Hej! Nie możesz się zamartwiać przez wieczność! - powiedziałem - A tak wogóle jak to możliwe że tak błyskawicznie się chowałaś?
- Nie możesz mnie zrozumieć! - krzyknęła płacząc - NIKT NIE MOŻE MNIE ZROZUMIEĆ!
Położyła się na podłodze i płakała z furią w oczach
Hej... - odpowiedziałem łagodnie - nie musisz się zamartwiać...
Po tych słowach błyskawicznie uciekła z pokoju i zamknęła mnie w nim.
No... zarąbiście...

Bany miłości - Tom 1 "Przezwyciężenie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz