Fireside / Arctic Monkeys

292 30 0
                                    

MAYBE I WAS MISTAKEN
BUT I JUST CANNOT MANAGE TO MAKE IT THROUGH THE DAY
WITHOUT THINKING OF YOU LATELY

Był w mojej głowie przez wiele czasu, a ja nie potrafiłem go stamtąd wygonić. Myślenie o nim zabierające mi bezpowrotnie czas stało się rutyną. Luke zabrał mnie na dach jeszcze dwa razy. Choć nasza znajomość trwała ledwo ponad miesiąc, czułem się przy nim właściwie. Był najlepszym kumplem. Małomównym, pełnym sprzeczności i zagadek, ale najlepszym, jakiego kiedykolwiek miałem.

Widywaliśmy się tylko na dodatkowych zajęciach z gry na gitarze, a później spędzaliśmy trochę czasu w ciszy i pojedynczych rozmowach, zawsze schowani przed światem. Wiedziałem o nim niewiele, przez cały czas wolał słuchać niż mówić. Może to nieodpowiednie, ale czułem się z tym dobrze, ponieważ dotychczas to ja zawsze musiałem wcielać się w tę rolę z przymusu.

— Masz kogoś? — spytał, gdy po raz czwarty siedzieliśmy na krawędzi WonderHouse.

— Nie — odpowiedziałem. — Ja nie... To skomplikowane.

Od niespełna roku nie spotykałem się z byłą dziewczyną. Rozstaliśmy się wtedy bez słowa, jakby czując, że to właściwy czas na zakończenie wszystkiego. Chociaż to była dla mnie jedyna opcja, nie chciałem jej dłużej oszukiwać. Nie zasługiwała na to. A ja po prostu byłem inny. Z początku brzydziłem się siebie. Później przywykłem; nie mogłem przecież zmienić tego, co siedziało w mojej głowie, niezależnie od tego, jak bardzo pragnąłem nigdy nie zabłądzić na tej ścieżce.

Obserwując jego bladą twarz, zauważyłem cień uśmiechu.

— A więc witam w klubie — wyciągnął dłoń zaciśniętą w pięść, a ja przybiłem żółwika.

Ostatnie piętnaście minut spędziliśmy na leżeniu w ciszy i obserwowaniu gwiazd. Taka mała tradycja, a znaczyła dla mnie tak wiele. Później, śmiejąc się, zeszliśmy po schodach do holu i wyszliśmy z budynku. Stojąc za drzwiami, pożegnaliśmy się.

Zdążyłem zrobić krok w przód, gdy Luke zawołał jeszcze moje imię.

— Nie zgub — powiedział, wręczając mi małą karteczkę.

Rozwinąłem ją. Ujrzałem szereg cyfr z podpisem. Chciałem zapytać, po co daje mi swój numer, czy chce się spotkać? Aczkolwiek nie zdążyłem tego zrobić, bo, gdy podniosłem głowę, chłopaka nie było już w pobliżu. Schowałem skrawek papieru i, włożywszy ręce do kieszeni, ruszyłem w stronę samochodu.

Eyes To Eyes And Soft Hearts // muke afOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz