Daylight / 5 Seconds Of Summer

111 14 0
                                    

I'M NOT READY TO START AGAIN
AND YOU'RE NOT WILLING TO MAKE AMENDS
NOW THE DAYLIGHT'S DANGEROUS
AND IT IS MUCH TOO LATE FOR US

Obudziłem się w swoim pokoju, po raz pierwszy od dłuższego czasu czując przyjemne ciepło. Nie chodziło o to, że Luke obejmował moją klatkę piersiową, chowając twarz w moich włosach. To nie było ciepło, które towarzyszyło jego drobnemu ciału albo równemu oddechowi – ono pochodziło ze środka. Jakby lód, który zdążył uśpić mój umysł, roztapiał się. Czułem letni upał, chociaż w Australii panowała zima. To było tak paradoksalnie idealne.

Znowu było dobrze. Słyszałem jego ciche pochrapywanie przy uchu, czułem delikatny dotyk na skórze i naciągnięty materiał koszulki, gdyż chłopak jak zwykle ściskał ją w ręku. Ale podświadomie wiedziałem, że nic nie będzie już takie samo.

Mimo to wtedy nie żałowałem, że pozwalam mu być tak blisko. I nie chodzi o gorące pocałunki, nie chodzi o sposób, w jaki wczoraj mnie dotykał ani nawet o to, co wydarzyło się później. To była bliskość innego pokroju; ta, która zdarza się raz na sto osób. Ta, którą dzielimy z innym człowiekiem milcząc lub szepcząc ważne dla nas słowa. Ta, którą tak łatwo zaprzepaścić. Bliskość, która może nas zniszczyć. Nawet jeśli nie powinienem pozwalać na nią Hemmingsowi, cieszyłem się, że jej doświadczam.

Było jeszcze bardzo wcześnie; słońce nie oświetlało pokoju, wpadając przez niezasłonięte okno, a jedynie dawało bladą poświatę. Mimo że mój telefon wskazywał dopiero czwartą rano, nie mogłem spać. Odwróciłem się w stronę Luke'a i patrzyłem na jego jasną twarz. Wyglądał zupełnie inaczej niż za dnia, gdy włosy zaczesane miał do góry, a w niebieskich oczach odbijała się jego pewność siebie. Śpiąc, trzymał usta lekko rozchylone. Włosy, zaczesywane każdego do góry, roztrzepane miał na wszystkie strony, co czyniło jego twarz łagodniejszą.

Mogłem oczywiście powiedzieć, że był bardzo uroczy, ale naprawdę nie chciałem wyjść na szczeniacko zakochanego pseudo-geja, krótym w rzeczywistości nie byłem. Chociaż właśnie tak odbierali mnie na początku ludzie, który wiedzieli o mojej odmienności. Zdawali się być tym nawet rozbawieni. Często uśmiechali się, biorąc to za żart, podczas gdy ja nienawidziłem siebie w całości.

Oczywiście, chciałem być inny – ale własnym sposobem, o którym mógłbym decydować. Jednej wszystko zmeniło się, kiedy poznałem Luke'a. Nie będę jednak opowiadał niestworzonych historii o wielkim uczuciu od pierwszego wejrzenia, romantycznej historii naszego pierwszego spotkania i tym podobnym, bo w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca. Nie zmieniłem się dlatego, że poznałem miłość w filmowej odsłonie. Wszystko dzięki Luke'owi, który po prostu chciał się ze mną zaprzyjaźnić, więc zabrał mnie na dach szkoły muzycznej. To nic wielkiego, byliśmy jak randomowa para w prawdziwym świecie – wszystko przyszło etapowo: przyjaźń, związek, uzależnienie od siebie.

— Kocham cię, Mike — mruknął przez sen Hemmings, przekręcając się i przyciągając mnie bliżej. — Tak bardzo — szepnął, przyciskając twarz do mojej szyji.

— Ja ciebie też. — Złapałem go trochę mocniej, przyciskając do swojej klatki piersiowej. — Ale boję się tego, co przyniesie dzień — westchnąłem. — Co będzie kiedy już się obudzisz.

Rzeczywiście się tego bałem. Chłopak nie był gotowy na to wszystko, wciąż miał przed sobą całe życie. On był siedemnastolatkiem, który dopiero poznawał prawdziwe życie; uwalniał się z klatki, w której zamknięty był przez to, co przeszedł. Nadal szukał siebie, kiedy ja rozglądałem się już za właściwą drogą do przyszłości. Byłem przerażony myślą, że zmierzaliśmy w dwóch różnych kierunkach.

Wiedziałem, iż dzień wydobędzie na powierzchnię tak głęboko zakopane myśli. Bałem się po prostu ich rozwinięcia. Może brzmi to egistycznie, ale chciałem mieć Luke'a przy sobie mimo wszystko. I równie egoistycznie może zabrzmieć, iż nie zwracałem uwagi na cenę, jaką by to za sobą niosło ani jak mogłoby się to odbić na blondynie. Potrzebowałem go. Miłość jest tandetka, wiem to, ale czasami jest także jedynym, co pozwala nam oddychać.



Jejku, ja wiem, że te rozdziały są tak nieregularnie. No i przepraszam, ale nie wiem, czy to zmienię.
Cliffo xx

Eyes To Eyes And Soft Hearts // muke afOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz