Rozdział I

28 0 0
                                    

11.10.2013r.


Jak zwykle pobudka o 4:50, ugh, nie nawidzę tego.. William ma farta, bo pracuje w domu, ale trudno się mówi.. Chyba czas zejść na dół i coś zjeść, wziąć prysznic i takie tam. 

Zawsze robię śniadanie dla siebie i Williama, ale on je dopiero jak wstanie, przeważnie jemy kiełbaski z jajkiem sadzonym, bekon z grzankami albo omlety, same pyszności!! 

Dzisiaj chyba czas na bekon z grzankami. 


Najadłam się jak nie wiem co, ale teraz czas na prysznic, makijaż i jak zwykle muszę ubrać tą obcisłą koszulę i cudowną spódniczkę...



Jestem już w firmie, jak zwykle każdy uśmiechnięty, niby szczerze, ale nie okłamujmy się. 

Chciałabym żeby był tu tata, tak bardzo mi go brakuję...Zawsze pomagałam mu w jakichś najmniejszych rzeczach związanych z pracą, a tu przejęłam to w s z y s t k o , masakra, może ktoś się zamieni?? 

William wiecznie powtarza mi "Pamiętaj, że na początku jest ciężko, a potem, kiedy zabraknie Ci zdrowia do pracy, zatęsknisz.." może ma rację, ale jedyne czego mi teraz brakuje to zimnego piwa z Sophie i Victorią, wiecznie nie mam na to czasu... 



Jeszcze 2 godziny, muszę wypełnić jeszcze dwa raporty, i wolność... Marzę o kąpieli, masażu, ahhh.. Chcę do SPA... Tiffany, moja asystentka, zawsze zamawia lunch i sobie i mnie. Dzisiaj zamówiła nam sushi, pychota!!! Jest naprawdę kochaną osobą, uwielbiam ją za jej postrzeganie życia.. Cały czas tryska energią, wiecznie uśmiechnięta, zazdroszczę jej, ale tak to jest kiedy mieszkasz sama, rodzice płacą Ci za mieszkanie, praktycznie za wszystko, a pracujesz dlatego bo nudzisz się w domu... Z jednej strony tak chcę, ale z drugiej nie, nigdy w życiu nie nauczyłabym się prawdziwego życia, czasami zmywanie naczyń, wycieranie kurzy, jest fajne, na serio! Ale tylko na początku, potem cała jesteś od potu, padnięta i marzysz o końcu tego sprzątania, ale w tej chwili, nigdzie go nie widać...



W końcu jestem w moim cieplutkim, bialutkim domciu... Mam ochotę na pizzę i piwo, może zrobię sobie jutro wolne i zaproszę Sophie i Victorię? Chyba to najlepszy pomysł, w końcu to moja firma, a jutro nie ma żadnego ważnego klienta, wezmę prysznic i dzwonię do dziewczyn!!

Dziewczyny będą za 30 minut, prawdziwe przyjaciółki, pojawiają się w najlepszym czasie, poznałyśmy się w gimnazjum, teraz Sophie ma chłopaka, z resztą ja też, tyle że narzeczonego, a Victoria dziecko w drodze i męża od 2 miesięcy... Cieszę się, ze wszystkim nam wyszło coś w życiu.. Nie myślcie, że z Sophie będziemy upijać panią ciężarną, przychodzi tylko na pizzę, której zjada tylko jeden kawałek... Nie mogę doczekać się aż w końcu mała Mia przyjdzie na świat. Nie wspominałam o tym, że będzie moją chrześniaczką,  Sophie była świadkową na ślubie, więc na mnie przyszedł czas, abym wcieliła się w rolę super cioci oraz przygotowała się do roli matki, kto wie, może niedługo ja podzielę się z wami informacją, że będzie małe pokolenie Grace??

Teraz spędzam czas z dziewczynami, odezwę się jutro, good night!









xzvixv

A może zacząć wszystko od nowa...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz