Rozdział VI

10 0 0
                                    

16.10.2013r.


Jest 8:00 rano.. 6 godzin do spotkania z mamą, William i Herman jeszcze śpią, Ingrid siedzi na tarasie i pije poranną kawę.. Ja chyba zdecyduję się na zimny prysznic, potem nałożę maseczkę i make-up.. 


Czas na makijaż, kończy mi się już podkład i muszę kupić nowe pędzle.. Cały czas staram się nie myśleć o tym co będzie już za 4 godziny... Zaraz jadę z Ingrid do Oslo kupić jakieś ciasto i jakieś kwiatki żeby było przytulniej, oczywiście przy okazji kupię sobie podkład i zamówię pędzle.. Ingrid mówiła, że w czasie jazdy coś mi opowie, nie wiem czy mam się bać... 

-Grace, miałam Ci coś powiedzieć, pamiętasz?- zapytała Ingrid.

-No tak, opowiadaj!!!- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Chciałam opowiedzieć Ci to przy Williamie, ale już nie mogłam się doczekać.. Zostaniesz ciocią, jestem w 2 miesiącu ciąży. -powiedziała siostra.

-NAPRAWDĘ?- wykrzyczałam z jeszcze większym uśmiechem.

-Tak!!!

-O mój boże, siostrzyczko, gratulacje!!!!

Nawet nie wyobrażacie sobie mojej radości, zostanę ciocią!!! Maluszek będzie przez ciocię Grace rozpieszczany, ah!! 

Wróciłyśmy do domu, pokroiłyśmy ciasto, teraz tylko pozostało nam czekać aż zadzwoni dzwonek do drzwi. Oczywiście opowiedziałam Williamowi co powiedziała mi Ingrid oraz pogratulowałam Hermanowi i siostrze jeszcze raz. 


Mama wyszła pół godziny temu.. Jest 20:00, rozmawialiśmy długo.. Opowiadałam o tym, że przejęłam firmę, że planujemy z Williamem ślub.. Ingrid podzieliła się nowinką i również opowiadała o naszym życiu bez mamy... Ja z tego nie wiele pamiętałam, dlatego postanowiłam tylko słuchać.. Wybaczyłyśmy mamie.. Od razu napisałam do Alice, opowiadałam jej rozmowę z mamą.. Mówiła, że bardzo się cieszy i również gratuluje Ingrid i Hermanowi!! Napisała mi, że jest w szpitalu, ma problemy z sercem..Postanowiłam z Ingrid, że polecimy do niej jutro.. Lot zabukowany, za chwilę idę się pakować.. Boję się o nią... Herman i William też oczywiście przylecą, ale pojutrze, bo muszą dopiąć wszystko związane z moją firmą i firmą Williama. Tiffany zapewniała mnie, że zajmie się firmą jak najlepiej potrafi, a ja mam uporządkować wszystkie sprawy rodzinne. Lecę się pakować. 


Do Anglii jedziemy na 4 dni, na razie to jest nasz przewidywany pobyt, jeśli będzie potrzeba dłużej, zostaniemy. Będziemy nocować w hotelu, nie chcemy "zwalać" się na głowę córce Alice. Znamy ją bardzo dobrze, Kate, tak się nazywa, zapraszała nas do siebie, ale odmówiliśmy, zwłaszcza, że Ingrid jest ciężarną i nie zawsze będzie się dobrze czuła. W walizkę spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, Alice nie wie, że lecimy do niej.. Na początek z lotniska odbiera nas Kate, a potem zawiezie nas do hotelu, i z hotelu prosto do szpitala. Mówiła przez telefon, że z Alice jest źle.. Lekarze dają jej małe szanse...... 


xzvixv


A może zacząć wszystko od nowa...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz