Rozdział 8

296 21 4
                                    

Ubrałam czerwoną, rozkloszowaną sukienkę, którą dostałam od Emmy i Jane na poprzednie urodziny. Nie miałam wcześniej okazji nigdzie w niej wyjść, więc pomyślałam, że nadarza się świetna okazja. Zabrałam się za makijaż. Postanowiłam postawić na mocne, pasujące do koloru sukni, usta i przydymione delikatnie oczy. Pokręciłam swoje czarne włosy za pomocą lokówki, a następnie usprzątnęłam trochę pokój udając się do wyjścia. Postanowiłam zajrzeć do Aaliyah, która również była już prawie gotowa. Uśmiechnięta weszłam do komnaty, gdzie zastałam dziewczynę przy lustrze.

-Sofia! Jak dobrze, że jesteś-ucieszyła się.

-Ślicznie wyglądasz-powiedziałam przyglądając się jej jasnoniebieskiej sukience, w której wyglądała obłędnie.

-Dziękuję. Dziewczyny się spisały, prawda?-zagadnęła.

-Tak, uważam, że Em i Jane mają talent. Podekscytowana balem?-ciągnęłam temat zauważając, jak trzęsą jej się ręce.

-Bardzo! Nie mogę się doczekać.

-Ja też-przyznałam.

-O, jak fajnie, że zastałem was dwie razem-usłyszałam głos Shawna za sobą.

-Wreszcie wyglądasz jak człowiek, braciszku-stwierdziła księżniczka, a Mendes wywrócił oczami śmiejąc się.

-Sof, jak ślicznie wyglądasz-powiedział Mendes kładąc mi rękę na odsłoniętym ramieniu.

-Dzięki. Ty też niczego sobie-rzuciłam szybko.

Aaliyah zaklaskała w dłonie przerywając nasze skupienie. Zapomniałam, że popiera nasz rzekomy związek. Wychodząc zauważyłam Edwarda. Stał obok wejścia zajęty rozmową z jakąś rudowłosą dziewczyną w miej więcej moim wieku.

-Shawn, Aaliah, Sofia! Chodźcie! Musicie kogoś poznać-zawołał gdy mieliśmy wchodzić.

-O co chodzi?-spytał książę kanadyjski.

-Linnea, poznaj Shawna, księcia Kanady, Aaliyah, jego siostrę i Sofię Watson, ich przyjaciółkę. A to księżniczka Australii. Tydzień temu zawarli sojusz z Hiszpanią-wyjaśnił brązowowłosy.

Podałam rękę dziewczynie. Następnie zrobiła to księżniczka i na końcu Mendes. Oczywiście on, jak na księcia przystało, ucałował dłoń patrząc jej prosto w oczy.

Dziewczyna w jego typie. Dało się to od razu zauważyć. W sumie, nie dziwiło mnie to. Linnea była śliczna. Pięknie prezentowała się w swojej obcisłej, koronkowej, fioletowej sukience. Delikatny makijaż podkreślał jej urodę, a uroczy śmiech był muzyką dla każdych uszu. Ponadto była księżniczką. Idealna kandydatka na żonę. Widziałam między nimi chemię.

Nie chodziło o to, że czułam się zagrożona czy coś w tym rodzaju. Bardziej niepotrzebna. Miałam wrażenie, że przeszkadzam, przez co czułam się niezręcznie. Edward musiał to zauważyć, ponieważ spytał czy mam ochotę zatańczyć. Szybko wyraziłam zgodę, a następnie udaliśmy się na salę. Zostawiłam Shawna i Lineę samą. Skoro tak dobrze czują się w swoim towarzystwie nie będę im przeszkadzać.

Skupiłam się na tańcu z Edwardem. Muszę przyznać, że świetnie mu to wychodziło. Nie rozglądałam się zbytnio. Postanowiłam zrobić to za kilka minut. Muzyka była na tyle cicha, że mogliśmy rozmawiać swobodnie.

-Kogo miałam poznać?-spytałam.

-Teraz już chyba mogę powiedzieć. Przyjaciel twojego ojca chciał z tobą porozmawiać.

-Coś się stało?-byłam zaniepokojona.

-Nie, z twoim tatą wszystko w porządku. Nawet widziałem go niedawno.

-Widziałeś mojego ojca?-zdziwiłam się.

-Tak, na ostatnich negocjacjach z Afryką. Pomagamy Shawnowi.

-Nic. Po prostu nie był ani razu w domu od pięciu lat-oznajmiłam smutno.

-Sof, przepraszam jeśli cię uraziłem, ja-zaczął mówić coś szybko.

-Spokojnie, nic się przecież nie stało-próbowałam go uspokoić.

-Ale mam nadzieję, że masz ochotę się z nim zobaczyć

-Tak, nie ma problemu.

W mgnieniu oka piosenka się skończyła, więc zdecydowaliśmy się iść wziąć coś do picia, a potem zobaczyć, co robi Shawn. Chwyciłam szklankę z wodą gazowaną, a książę z sokiem pomarańczowym, po czym zauważyłam Shawna rozmawiającego z jakąś blondynką. Nie wyglądał na specjalnie szczęśliwego... Kiedy nas zauważył, spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, więc postanowiłam podejść.

-Oo, tu jesteś-uśmiechnęłam się porozumiewawczo.

-Potrzebujesz czegoś, Sofia?-spytał udając zmartwionego.

Zauważyłam wzrok dziewczyny. Chciała mnie zabić. Widziałam to w jej oczach.

-Och, przepraszam. Sofia Watson-wyciągnęłam rękę do nastolatki.

-Amélie, księżniczka Francji- opowiedziała przybierając sztuczny uśmiech.

-Amélie, przepraszam ale ja i Sof mamy bardzo ważne sprawy do załatwienia-tłumaczył się książę chwytając mnie za ramię.

Przeszliśmy kilka kroków dalej, a ja w międzyczasie oddałam kelnerowi swoją, pustą już, szklankę.

-Dziękuję, nawet nie wiesz jak jej nie lubię-szepnął- ale tych ważnych spraw nie zmyśliłem. Mamy porozmawiać z sojusznikami i sprawdzić ich reakcję na ciebie. Gotowa?

-Średnio-przyznałam szczerze.

-Wierzę w ciebie-uśmiechnął się.

Nic nie odpowiedziałam. Shawn nie czekając dłużej, zaprowadził mnie w stronę trzydziestoletniej kobiety i młodszego chłopaka. Szepnął w międzyczasie, że to królowa Włoch i jej syn.

-Jej wysokość Castella! Jak dawno pani nie widziałem-krzyknął książę z radością.

-Książę Shawn, jak miło widzieć-uśmiechnęła się królowa.

-Hej-powiedział nieśmiało czarnowłosy nastolatek wyciągając rękę w stronę Shawna.

-Cześć Maximiliano.

-Shawnie, przedstawisz mi może tą piękność u twojego boku?-spytała Włoszka wskazując na mnie.

-Wasza królewska mość -Sofia Watson, Sof- jej wysokość Castella-poinformował.

Podałam rękę kobiecie, a następnie postanowiłam przedstawić się jej synowi. Shawn pokrótce wyjaśnił moją obecność. Przedstawił oczywiście oficjalną wersję wydarzeń. Wydawało mi się, że zostałam pozytywnie odebrana, ponieważ kobieta wykazywała zainteresowanie w rozmowie. Pozytywnie nastawiona do życia, z typowo włoskim temperamentem, pozytywna osóbka. Polubiłam ją.

Następnie podeszliśmy do rodziców Edwarda. Pochwaliłam cały bal i wygląd pary królewskiej, co Shawn uznał później za świetne posunięcie. Dogadywałam się także świetnie z dosyć rozrywkowymi Czechami. Dostałam nawet zaproszenie do ich kraju. Może nie byli to najważniejsi partnerzy Kanady, ale to również podobało się księciu. Księżna Anglii nawet namówiła mnie na filiżankę herbaty. Średnio mi szło z azjatyckimi monarchami, ale Mendes mówił, że na początku też się z nimi nie dogadywał. Na początku staliśmy w czwórkę, a potem z czwórki liczba ta rozrosła się na dwudziestkę. Większość była mną zainteresowana, co mnie cieszyło.

Rozmawiałabym tak dalej, gdyby nie osoba którą właśnie zauważyłam. Podeszła obok mnie i rzuciła prostym żartem. O kim mowa? Oczywiście o Linnei, która, podobnie jak ja, była nowa w tym towarzystwie. Od razu straciłam całą pewność siebie. Teraz tylko śmiałam się czasem delikatnie.

-Sofia Watson?-usłyszałam czyiś głos za sobą.

Idk lubię ten rozdział, więc mam nadzieję, że wam też się spodoba :) Btw to mam do was pytanko. Co powiecie na ustalenie odpowiedniej pory, w której publikowałabym rozdziały? Myślę, że dobrym pomysłem będzie jeden na tydzień. Waham się między niedzielą, sobotą, wtorkiem lub piątkiem. Który wybieracie?

Everything Has Changed~S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz