Rozdział 18

234 16 0
                                    

Bal nie był taki zły, jak myślałam. Przynajmniej jego początki wydawały się przyjemne. Jakieś piętnaście minut czekaliśmy na księżniczkę i jej ojca, aż wreszcie zeszli po marmurowych schodach , po czym rozpoczęli pierwszy taniec.

Potem dołączyliśmy do europejskich członków rodzin królewskich, którzy komplementowali Linneę, co zdawało się nie mieć końca. Wreszcie Edward przekonał książęta, że powinni udać się na męską rozmowę (cokolwiek to znaczyło). Shawn wypuścił mnie ze swoich ramion, a chwilę potem zauważyłam obok siebie Maxa.

-Nie idziesz z nimi?-spytałam.

-Za chwilę ich dogonię. Chciałabym ci tylko powiedzieć, że ładnie wyglądasz-odpowiedział radośnie.

-Dziękuję-uśmiechnęłam się.

Nic nie mówiąc odszedł, więc postanowiłam się czymś zająć. Podeszłam do stołu chwytając kieliszek szampana. Wiedziałam, że po tak lekkim alkoholu nie zrobię niczego, czego miałabym żałować. Stałam spokojnie sącząc złoty płyn, aż w końcu nie usłyszałam damskiego głosu za sobą. Z przyzwyczajenia odwróciłam głowę w stronę źródła dźwięku widząc młodą dziewczynę.

-Och, a więc to ty-westchnęła.

-Przepraszam, nie pomyliłaś mnie z kimś?

-Przecież jesteś zwykłą laską, która nigdy się tu nie wpasuje. Twój książę od ciebie ucieka-brunetka śmiała się.

-Mogłabym wiedzieć z kim rozmawiam?-spytałam grzecznie.

-Z Rosalindą Josefine III, księżniczką Norwegii.

-Czy wasza wysokość raczyłaby poinformować mnie skąd te obelgi?

-Dziewczyno, dziwisz się? Pojawiasz się znikąd i nagle zostajesz narzeczoną następcy tronu światowego mocarstwa-prychnęła.

Nic nie mówiąc odeszłam. Nie miałam ochoty wdawać się w kłótnie. Tym bardziej na balu. Postanowiłam to zignorować, więc z niechęcią podeszłam do Shawna, który wrócił z męskich rozmów. Stał razem z Edwardem i Linneą. Czemu ona zawsze wygląda perfekcyjnie?

-Oo, Sofia-uśmiechnął się Mendes-szukałem cię.

-O czym rozmawiacie?-spytałam kładąc rękę na łokieć przyjaciela.

-Li opowiada o Australii. Może chcesz posłuchać​?-odpowiedział Edward.

-Z przyjemnością-rzekłam obojętnie.

Kolejne kilkanaście minut spędziłam na wysłuchiwanie monologu księżniczki. Robiłam to oczywiście z grzeczności.

Na szczęście po zakończeniu wypowiedzi została zaproszona do tańca przez księcia Luka. Edward postanowił zaproponować to Lizz stojącej przy stole, aż wreszcie zostałam sama z księciem.

-Chodź tworzyć pozory-zażartował brunet.

Ta uwaga nie rozśmieszyła mnie zbytnio, ale się zgodziłam. Nie było innego wyjścia. Nic nie mówiąc tańczyliśmy walca. Shawn tylko patrzył na mnie z zamyśleniem.

Prawda była taka, że wcale nie chciałam tu być. Wolałabym siedzieć w domu czytając książkę. Kochałam swoje z pozoru nudne życie, a teraz została mi tylko niewidzialna klatka. Sama się w niej zamknęłam. Chciałabym cofnąć czas.

Tyle rozczarowań, jakie ostatnio przeżyłam, ci wszyscy nowo poznani ludzie, mieszanka emocji. Wszystko kumulowało się, a ja po prostu nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić. Każdy dzień był niczym niestoczona bitwa, a ja coraz częściej miałam ochotę wywiesić białą flagę. A wiecie co było najgorsze? Ludzie dookoła uważali mnie za szczęściarę. W sumie kto by się nie cieszył, gdyby miał zostać księżniczką i poślubić księcia, z którym się doskonale nie dogaduje? Sofia Watson.

Patrzyłam smutno na Shawna, ale ogarnęłam się po chwili przypominając sobie, gdzie jesteśmy. Próbowałam wszystko zresetować, aby to wyglądało realistycznie. Nie poznałam Linn, nie pokłóciłam się z Mendesem. Powtarzanie w myślach wydawało się dobrym pomysłem, ponieważ zauważyłam uśmiech na twarzy księcia.

-Wiesz, przepraszam-szepnął.

-Za co?

-Za moje ostatnie zachowania. Rozczarowałem cię-wyznał.

-Nie przepraszaj. Myślisz, że nie wiem, że zaraz pójdziesz do Linnei i olejesz mnie?

-Popadasz w paranoję-stwierdził próbując rozluźnić atmosferę, co nie podziałało.

Muzyka ucichła, więc postanowiłam poszukać ciekawego kompana rozmowy. Niestety nie udało mi się to, ponieważ po kilku minutach podszedł do mnie książę Lucas. Zaskoczył mnie tym, więc spojrzałam za siebie szukając Shawna.

-Księżniczka Sofia?-spytał nieśmiało.

-Książę Lucas?-postanowiłam udawać, że nie wiedziałam dokładnie, kim jest.

-Wreszcie mam okazję panią poznać-powiedział całując moją dłoń.

-Wystarczy Sofia-uśmiechnęłam się delikatnie.

-Luke-zrobił to samo.

Blondyn wydawał się sympatyczny, więc z chęcią przyjęłam jego propozycję tańca. Zauważyłam też Shawna z Lizzy uśmiechając się na ich widok.

-Widzę, że polubiłaś moją żonę-zaczął.

-Tak, to naprawdę świetna osoba-stwierdziłam.

Po tym jak książę zagadnął, rozmowa układała się całkiem nieźle. Była to zwykła niezobowiązująca, nieoficjalna pogawędka, przez co miałam okazję trochę się uspokoiłam i odprężyłam.

Potem nie działo się nic interesującego. Tańce z różnymi dostojnikami, rozmowy służbowe, szampan, pozowanie do zdjęć, poznawanie innych władz. Nowa codzienność.

Dopiero na koniec mieliśmy okazję usiąść w mniejszym gronie i spokojnie pogadać przy butelkach piwa. Był to niezbyt popularny napój na dworach, a picie z butelki uważano za niedopuszczalne. Cóż, zostaliśmy tylko my, więc nikt się nie czepiał.

-Idę po trampki-stwierdziła wkurzona Lizzie najwidoczniej zmęczona swoimi szpilkami.

Męskie grono tylko się zaśmiało, a Amelie wywróciła oczami. Miała dziś ze sobą kilkanaście dziewczyn, ale się ulotniły. Nie miałam ochoty o to pytać, więc tylko siedziałam i śmiałam razem z resztą towarzystwa.

-Oj Lukey, za dużo się z żoną tańczyło-żartował Edward.

-Edek, znajdziesz dziewczynę to pogadamy-odpowiedział z lekkim uśmiechem.

Widać, że kochał Lizz. Było to odczuwalne, od kiedy ich poznałam. Ich radość, kiedy ze sobą przebywali przemawiała do mnie i chciałam, abyśmy z Shawnem kiedyś również stanowili taką parę. Szkoda, że kończyło się na nadziei...

-Maxio, może jeszcze piwka?-spytał książę Mendes zauważając pustą butelkę Włocha, który nie udzielał się w rozmowie.

-Nie dzięki, niedługo będę szedł-powiedział chłopak wysilając się na wymuszony uśmiech.

-Ja chyba też-powiedziałam lekko zasłaniając usta dłonią i ziewając.

-Nie zostawiaj mnie z nimi-śmiała się Francuzka.

-Lizzie zaraz przyjdzie, nie łam się-pogłaskałam ją po ramieniu.

-Ja też tu jestem-dodała Linnea rzucając mi krótkie spojrzenie, które zignorowałam.

Przytuliłam lekko Shawna, po czym wstałam żegnając się z resztą. Max zrobił to samo, po czym zaproponował, że mnie odprowadzi. Oczywiście się zgodziłam.


Everything Has Changed~S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz