Witam wśród żywych. Zaczęłam rozdział niczym z serialu... Dużo się wydarzyło przez ostatnie miesiące. Potrzebowałam zmiany, która nie wyszła na dobre. Chyba straciłam dryg do pisania bo opornie idzie. Ten rozdział nie będzie nie wiadomo jak długi bo i tak nic nie wniesie w wasze życie. Mimo przykrych wydarzeń w życiu typu pies mi zdech nie załamałam się, nie okazałam słabości, nie bałam się. Ludzie mówią, że jeśli się czegoś boisz to musisz zabić wszelkie demony. Czy zabiłam wszystkie demony? Otóż nie. Tworzą się jeden za drugim. Możliwe, że sama jestem demonem który nie wie czego pragnie bardziej, by ktoś mnie zauważył czy dalsze wołanie o pomoc? którego w rezultacie nie chce.