Rozdział I

63K 631 131
                                    

-Licz na głos - powiedział chłodnym głosem. A za chwilę poczułam jego ciepłą, dużą dłoń na moim pośladku. Fala gorąca uderzyła w moje bodbrzusze.

-jeden... - jęknęłam na przyjemność jaką mi zadał. Uwielbiam kiedy mnie dotyka, tylko on może mnie dotykać w ten sposób.

On może mnie dotykać na każdy sposób

-dwa.. - zacisnęłam wargi, żeby nie zacząć krzyczeć z podniecenia, czując jego ciepłą dłoń, którą masował mój piekący pośladek. Poczułam mrowienie na mojej kobiecości.

-trzy... - czułam, jakbym miała zaraz eksplodować. Chciałam więcej, chciałam żeby się ze mną kochał. Nie wytrzymałam

-Panie, proszę... - wstrzymałam na chwilę oddech, gdy usłyszałam jak odsuwa się ode mnie.
Jest na mnie zły?

Podniosłam wzrok i zobaczyłam jak ubiera marynarkę. Wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Przez ułamek sekundy patrzył na mnie chłodnym spojrzeniem, ale chwilę później wyszedł...

Zostawił mnie, jest na mnie zły. Co jeśli nie będzie mnie już chciał?

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam złotą sukienkę, długością sięgała mi do połowy ud. Miała stosowny dekolt, nie była wzywająca.

Idąc ulicą czułam się strasznie. Bałam się, że mnie odrzuci. Nie pierwszy raz odszedł bez słowa. Kiedyś zapomniał o mnie, ale starałam się. Ubierałam się bardziej kobieco i byłam odważna. Pozwoliłam mu zrobić ze mną co tylko zechce, oddałam się mu zupełnie, bez granic.

Gdy stałam już przed potężnym budynkiem, wciągnęłam głośno powietrze i weszłam do środka. W środku było bardzo oficjalnie. Szklane ściany, biurka wykonane z ciemnego drewna, marmurowe posadzki i masa okien. Po lewej stronie znajdowała się winda, skierowałam się w tamtą stronę, gdy usłyszałam znajomy głos.

-Kath! - krzyknęła moja przyjaciółka. Pracowała w firmie Gabriela, to właśnie tam ją poznałam. Była piękna brunetką, jej włosy sięgały do pupy. Miała piękne krągłości i długie nogi. Była chodzącym ideałem.

-Sarah! - powiedziałam i wpadłyśmy sobie w ramiona.

-Co u Ciebie słychać? Jest już jakiś narzeczony? - zaśmiała się i poruszyła sugestywnie brwiami.

-Sarah... - jęknęłam niezadowolona. Nie chciałam o tym rozmawiać. Nikt nie wie, że spotykam się z Gabrielem, a co lepsze że łączy nas relacja...

-Oj dobra, dobra a chciałam Ci oznajmić coś bardzo ważnego. Je... - przerwał jej ten niski i seksowny głos. Stał obok nas, przez cały czas utrzymując że mną kontakt wzrokowy.

-Pani Sarah, nie płacę pani za pogawędki z przyjaciółmi, tylko za pracę. - zerknął na nią przez ułamek sekundy

- Ciężką i sumienną pracę - dodał po chwili. A ta speszona pokiwała głową i ruszyła w stronę swojego biura.

Popatrzył na mnie, chciałam, żeby to on się o mnie starał i zabiegał. Żeby mu zależało.

Kręcąc biodrami udałam się do windy, on też do niej zmierzał.
Wcisnęłam ostatnie piętro. Atmosfera między nami była napięta. Coś we mnie pękło i odezwałam się pierwsza.

-Wyszedłeś - starałam się ukryć jak bardzo mi przykro, ale było mi z tym ciężko.

-Jesteś spostrzegawcza- posłał mi bezczelny uśmieszek i w tym momencie winda zatrzymała się na naszym piętrze. Wyszłam pierwsza i celowo upuszczając klucze, schyliłam się wypinając tyłek. Usłyszałam jak Gabriel ciężko wypuścił powietrze. Usiadłam na moim biurku i zabrałam się za przeglądanie papierów.

Tak, PanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz