Rozdział XI

18.8K 298 14
                                    

Popatrzyłam chwilę w jego dominujące spojrzenie. To było to czego od niego oczekiwałam. Tak bardzo pragnęłam, żeby nie rezygnował, żeby się o mnie troszczył, żeby nade mną panował.

Stałam chwilę w bezruchu, a Gabriel podszedł do mnie i gwałtownie mnie pocałował. Popchnął mnie na kuchenny blat i podniósł sadzając mnie na nim, wchodząc między moje uda.

Uwielbiałam go. Nie mogłam wykonywać żadnych czynności bez niego. Każda nawet najtrudniejsza była dla mnie zbyt prosta. Chciałam poddać się czemuś co jest doskonalsze. Chciałam być uniżona, posłuszna i czuć, że to jest jest dążenie do ideału.

Chciałam, żeby był ze mnie zadowolony,ale chciałam też aby mnie karał. Wpadłam w pewnego rodzaju obsesję. Uzależniłam się od jego ust...
Jego zapachu...
Jego władczości..
Był dla mnie doskonały i bałam się że go stracę.

Chciałam dać mu wszystko co miałam najlepsze. Z początku niewinne rozmowy, gesty czyny. Ale jemu to nie wystarczało...
Wtedy zrozumiałam, że On chce, album oddała się cała. Żebym była jego, tylko jego, nie miała sekretów, tajemnic. Żebym była otwarta i szczera, abym głośno mówiła o tym czego pragnę i czego potrzebuję. I abym pokazała mu jak mi zależy, udowodniła, że jestem posłuszna.

Gabriel rozchylił moje uda i wszedł we mnie jednym płynnym ruchem. Wiedziałam, że to nie jest to na co go stać. Wiedziałam, że on chce mnie uszczęśliwić,  nie chce mnie skrzywdzić. Tym razem nie trzymał moich nadgarstków nieruchomo. Nasze dłonie były teraz jednością. Splótł razem nasze dłonie i powoli się we mnie poruszał.

On się ze mną kocha...

Dobrze wiedziałam, że oboje pragniemy więcej. Gabriel mocno oddychał w moje rozgrzane ciało. Składał mokrą ścieżkę pocałunków na moim dekolcie.

-Mocniej... - wysapałam, ale on pozostał niewzruszony.

Wciąż poruszał się w spokojnym tempem. Moje pragnienie osiągnięcia orgazmu, było na niskim poziomie. Chciałam,żeby zrobił to szybko i mocno, tymczasem on miał inne plany. Ponownie szepnęłam biodrami, dając mu do zrozumienia, że chcę, aby robił to mocniej.

-Gabriel... - jęknęłam. A on przygryzł mój sutek. Zrobił to samo z drugim i zaczął całować moje piersi.

-proszę... -  on wciąż nie zwracał uwagi na moje prośby. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że Gabriel nie wytrzyma, kiedy pokażę mu, że chcę, aby dominował. Przeciągnęłam nasze ręce nad moją głowę i odgięłam głowę do tyłu.

-Panie - zrobiłam krótką przerwę, czując jak cały cie spiął. - zerżnij mnie. - zaskomlałam mu do ucha, a on głośno wypuścił powietrze.

-Nie - odparł krótko, kontynuując. Czułam się coraz lepiej. Było mi coraz bardziej dobrze. Czułam, że upragniony orgazm się zbliża.

-Chcę, żebyś czuła się dobrze. - powiedział niepewnie. Nie był pewny czy czułam się dobrze wtedy czy się ze mną kochał, czy wtedy kiedy mnie rżnął. Zdecydowanie wolałam, kiedy się ze mną kochał, ale czułam się z tym źle, że mając u boku kobietę on musi się ograniczać.

-Dzisiaj, chcę cię zaspokoić w każdy możliwy sposób. - sapnął w moje usta a ja wydałam z siebie głośny jęk, szczytując.
Gabriel wciąż się we mnie poruszał, a moje ciało drgało z przyjemności.

Wyjął swoje przyrodzie i zaczął pocierać mój czuły punk na kobiecości. Wygięłam plecy i zacisnęłam powieki. Wzięłam go do ręki i odwróciłam się, czując rozgrzany blat pod moim brzuchem.

-Chcę, żebyś mnie rżnął. - powiedziałam i wypięłam pośladki. Gabriel głośno przełknął. Czekałam, teraz nie mogłam się ruszyć. Teraz czekałam na jego ruch.

Nagle poczułam jego całą długość w moim wnętrzu, w moim analnym wnętrzu. Wchodził mocno, stanowczo i brutalnie. Jego szybkie i mocne ruchy sprawiły, że zakręciło mi się w głowie. Zrobiło mi się słabo od tępa, które nadawał. Pompując go, miałam wrażenie, że Gabriel przymdlewał,ze względu na jego wielkość i buzującą w nim krew. Poczułam jak drgnął we mnie, co oznaczało, że był blisko. Moje jęki wypełniły całą kuchnię. Wszedł we mnie kilka razy. Ostatnich. Najmocniejszych. Razy. I doszedł w moim wnętrzu.

Gabriel wstał i podniósł mnie na ręce. Przeszedł przez kuchnie i zaczął iść w kierunku łazienki. Wszedł i ustawił mnie na dywaniku i klęknął przede mną. Zaczął całować moje kolana, zmierzając w górę. Delikatnie rozchylił moje uda i złożył pocałunek na mojej kości łonowej.

-Teraz możesz jęczeć moje imię - powiedział i włożył głowę między moje uda.

Tak, PanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz