Perspektywa Allie
Minęła bezsenna noc. Wszyscy czekaliśmy na kolejny telefon, jednak porywacz nie zadzwonił. Ktoś skoczył do Hard Rock Cafe po kawę, inni drzemali w fotelach i na kanapie. Prentiss przywiozła papierowe torby z jedzeniem. Czułam się jak na jakimś chorym survivalu. Spencer podał mi kanapkę i usiadł obok mnie.
-Czujesz się lepiej?
Skinęłam głową i wgryzłam się w kanapkę. Zadzwonił czyjś telefon.
-JJ, jesteś na głośniku- powiedział Hotch.
-On chciał...to stało się tak szybko...
-Uspokój się, spokojnie. Co się stało, JJ?
-Chciał porwać Henry'ego. Stałam na werandzie, a on bawił się w ogrodzie. Przyjechał ciemnym SUV-em. Zapamiętałam numery rejestracji, wysłałam je Garcii. Powinna zaraz do was zadzwonić.
-Potrzebujecie ochrony?
-Damy radę, właśnie wrócił Will- głos mojej przyjaciółki był roztrzęsiony.
-Mam drugą rozmowę, gdyby coś wam zagrażało, zadzwoń- Hotch przełączył rozmowę- Garcia?
-Samochód należy do Wesa Clarka, mieszka przy Kenyon Street, wysyłam szczegóły.
-Dzięki- rozłączył się, po czym zwrócił do nas- Ruszamy.
Pojechaliśmy do domu Wesa. SUV zaparkowany był przed domem.
-Wchodzimy.
Hotch wyważył drzwi kopniakiem.
-FBI!- ryknął Morgan. Chłopiec siedział na kanapie. Nigdzie nie było śladu porywacza.
-Hej, Dean, jestem Allie. Chcesz pójść ze mną do rodziców? Czekają na ciebie.
Malec skinął głową. Wyprowadziłam go na zewnątrz.
-Jest na górze!- usłyszałam za sobą głos Prentiss. Ukryłam się w samochodzie z chłopcem. Po chwili Morgan wyszedł z zakutym w kajdanki Wesem Clarkiem.
-Wracamy do domku- szepnęłam do Deana.
Rodzice chłopca popłakali się z radości, gdy go zobaczyli. Dziękowali nam raz po raz. Stanęłam obok Spencera.
-Chciałbym mieć dzieci.
Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili dodał poważnym tonem.
-Clark był skazywany za posiadanie dziecięcej pornografii.
Wzdrygnęłam się.
-Zwyrodnialec- obróciłam się i ruszyłam do samochodu. Zakręciło mi się w głowie i gdyby nie Spence z pewnością bym upadła.
-Allie, myślę, że musisz iść do lekarza.
Odzyskałam równowagę.
-Chyba masz rację.
Pojechaliśmy do biura, by zająć się papierkową robotą. Napisałam sms do JJ, by upewnić się, czy wszystko w porządku. Kończyłam już raport, kiedy dosiadł się do mnie Spencer.
-Masz ochotę wpaść wieczorem? Obejrzymy film albo...- zaczerwienił się lekko- gdzieś pójdziemy. Oczywiście, jeśli chcesz.
Chciałam mu odpowiedzieć, że nie mogę, że jestem zmęczona, że boli mnie brzuch i muszę odpocząć. Ale nie potrafiłam, nie chciałam mu odmówić.
-Będę o siódmej- zapewniłam go. Dokończyłam raport i ruszyłam do samochodu. Jeździłam bordowym volvo S60 od liceum. Służył mi jako przechowywalnia butów i książek. Byłam grzeczną dziewczynką, nie tułałam się po dyskotekach, nie piłam, nie paliłam i nie ćpałam. Będąc w aucie, zadzwoniłam do lekarza i umówiłam się na przyszły tydzień.
Boję się.
***
Stałam przed szafą, wywalając wszystkie ubrania na podłogę. Stresowałam się jak cholera.
-Co ja mam założyć?- usiadłam na podłodze rozżalona. Odbywałam wideorozmowę z Penny, laptop stał na łóżku, tak, by mogła dostrzec garderobę.
-Pokaż tą żółtą koszulę- rozkazała. Uniosłam ją do góry- Idealna- stwierdziła.
Pod koszulą leżał czarny, koronkowy stanik. Podniosłam go i pokazałam Garcii. W odpowiedzi uzyskałam piszczenie, co oznaczało entuzjastyczne "tak". Podziękowałam przyjaciółce i poszłam pod prysznic. W głowie miałam miliony scenariuszy na dzisiejszy wieczór. W najgorszym razie Spencer stwierdzi, że powinniśmy być tylko przyjaciółmi, w najlepszym - pójdziemy do łóżka. A może w najgorszym?
Owinęłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju po ubrania. Wysuszyłam włosy, ubrałam się i pomalowałam. Żółtą koszulę włożyłam do spodni i zapięłam klamrę od czarnego paska. Narzuciłam na siebie skórę, chwyciłam torebkę i ruszyłam do drzwi.
Perspektywa Spencera
Czekałem zestresowany na Allie. Znaliśmy się od czterdziestu pięciu dni, ośmiu godzin i siedemnastu minut i w końcu nadszedł moment, w którym miałem pewność, że chcę ją pocałować. Bałem się, że mnie odepchnie i wyjdzie, a tak bardzo mi się podoba. Jest piękna, urocza, a przez jej uśmiech przestaje oddychać. To znaczy nie dosłownie, bo gdybym przestał...
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem Allie. Wyglądała tak pięknie i naturalnie.
-Hej, Spence.
-Hej, Allie- wpuściłem ją do środka- Przygotowałem nam miejsce, no wiesz, Star Wars ma prawie trzy godziny.
Zaprowadziłem ją do pokoju. Myślę, że wystrój wywarł na niej niezłe wrażenie, bo stała oniemiała.
-Chciałem, żeby było ładnie- powiedziałem speszony. Zawiesiłem lampki nad łóżkiem, ułożyłem mnóstwo poduszek i przygotowałem popcorn. Zasłony nie były zasłonięte, więc było widać nieskazitelne, listopadowe niebo.
Allie usiadła na łóżku.
-Wow, Spence...
Umościłem się obok niej i wziąłem laptop, a ona zdjęła buty. Paznokcie miała pomalowane na czarno.
Uśmiechnąłem się do siebie.
-Zaczynamy?
Perspektywa Allie
Bardziej od filmu interesował mnie Spencer. Leżeliśmy obok siebie, ja wtulona w jego ramię i oglądaliśmy. Reid znał kwestie na pamięć i parodiował niektóre dialogi, wywołując u mnie śmiech.
Była już końcówka filmu, kiedy odwrócił się do mnie. Leżeliśmy tak chwilę, twarz przy twarzy, film się wyłączył i między nami była kompletna cisza.
Spence pochylił się lekko nade mną, więc przyciągnęłam jego twarz do swojej. Pocałował mnie tak delikatnie, nawet delikatniej niż we śnie. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
Nic więcej się nie liczyło, tylko ja i on.
***
Leżeliśmy wtuleni w siebie. Wdychałam jego zapach i rozkoszowałam się każdą sekundą spędzoną z nim.
-Allie, czy my...-zaczął Reid- Czy my jesteśmy razem?
-A chcesz tego, Spence?
Milczał przez chwilę, po czym odparł.
-Myślę, że się w tobie zakochałem, Allie.
Troszkę krótszy, ale myślę, że się podoba. Spence i Allie, to nie sen :) Co sądzicie? Dziękuję za każde oczko i każdą gwiazdkę! XOXO
YOU ARE READING
We are FBI
FanfictionDwudziestopięcioletnia Allie Rossi rozpoczyna pracę w BAU - Jednostce Analiz Behawioralnych, pracującej dla FBI. Problemem nie jest zerowe doświadczenie, nadopiekuńczy ojciec, czy brak przyjaciół w nowym mieście. Problemem staje się rosnące uczucie...