Halloween

190 10 5
                                    


Perspektywa Allie


-Dasz radę, tyle trenowałaś. Poza tym- dodał Spencer, skręcając w prawo. Wiózł mnie do budynku zaaranżowanego na miejsce napadu. Nie wiedziałam, co mnie czeka i dałam kierować Reidowi, chociaż wszyscy odradzali- Allie? Słuchasz mnie?

-Tak, jasne. Poza tym?- podsunęłam mu.

-Dziś jest Halloween! To musi być szczęśliwy dzień- ucieszył się jak dziecko. To było w nim urocze - mimo tego, że był najinteligentniejszym agentem FBI, to chodził w skarpetkach nie do pary i kochał się przebierać.

Parsknęłam śmiechem.

-Z pewnością, Spence. To tutaj- wskazałam budynek. Powoli zaczęła ogarniać mnie panika. Reid zatrzymał samochód i wysiedliśmy. Dostrzegłam wysoką, starszą blondynkę nieopodal.

-Co ona tutaj robi?- szepnęłam.

-Strauss? Będzie cię oceniać.

-Co? Jak to?!- byłam przerażona. Erin Strauss w hierarchii FBI figurowała nad Hotchem.

-Allie- głos Spencera mnie uspokoił- Wierzę w ciebie. Tyle ćwiczyliśmy. Będziesz świetną agentką- uśmiechnął się do mnie.

Wzięłam głęboki wdech.

-To idę.

-Powodzenia- ścisnął pokrzepiająco moją dłoń. Ruszyłam w stronę budynku.

-Agentko Strauss- podałam dłoń na powitanie. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć.

-Doktor Rossi- odwzajemniła uścisk- Egzamin będzie składał się z trzech części. Strzelnica, negocjacje i część praktyczna. Zadania przeprowadzi agent Finnigan, a ja będę oceniać. Zaczynajmy.

Zaprowadziła mnie do magazynu. W środku znajdowała się strzelnica, mająca ponad dziesięć stanowisk. Ciemnowłosy mężczyzna, na oko pięćdziesięcioletni, wyciągnął do mnie dłoń.

-Agent Ben Finnigan.

-Doktor Alyson Rossi.

Wymieniliśmy uprzejmości.

-Przystąpmy do egzaminu. Odda pani dziesięć strzałów z trzech różnych pozycji- podał mi słuchawki- Proszę.

Z mocno bijącym sercem podeszłam do stanowiska, licząc na to, że Reid się nie mylił co do Halloween.


***


Praktyka skończyła się, a ja byłam cała spocona i zmęczona. Strauss kazała mi czekać i zniknęła za drzwiami. Strzelnica była łatwa. Negocjacje polegały na "przekonaniu morderców" do puszczenia zakładników i oddania się w ręce agentów (czyt. mnie). Praktyka była najtrudniejsza. W kamizelce kuloodpornej biegałam po magazynie. Przeszkodami były dym, dźwięki, światło, kartonowe makiety czy manekiny, ale nie dałam się zaskoczyć. Złapałam Finnigana i założyłam mu kajdanki. Zapewnił mnie, że świetnie sobie poradziłam, ale jak zwykle mina Strauss niczego nie zdradzała. Wróciła dziesięć minut później, niosąc papierową teczkę. 

-Zgłosi się pani do sekretariatu po nowy identyfikator. Gratulacje, agentko Rossi- uniosła kąciki ust i wyciągnęła do mnie dłoń.

Chwila, czy to był uśmiech?

-Dziękuję- odwzajemniłam uścisk niczym profesjonalistka, po czym wybiegłam z magazynu, pisząc jak dziecko. Wpadłam prosto w ramiona Spencera.

We are FBI Where stories live. Discover now