Epilog

167 11 10
                                    


Perspektywa Allie

Dwa lata później

-Spence, uśmiech!- krzyknęłam, wbiegając do pokoju. Reid stał na krześle i próbował ściągnąć dekoracje ze ścian. Kilka dni temu obchodziliśmy Halloween i nie mieliśmy czasu posprzątać po imprezie.

Spencer odwrócił się zaskoczony. Na czubku nosa miał okulary, które nosił od niedawna. Dodawały mu inteligencji, o ile to możliwe z jego umiejętnościami. Pstryknęłam mu zdjęcie i opadłam na kanapę. 

-Przyznaj, że kupiłaś mi ten aparat pod przykrywką, bo sama go chciałaś- parsknął śmiechem.

-Wcale nie- oburzyłam się- Myślę, prezent od ciebie jest o wiele ładniejszy.

Spojrzałam na mój serdeczny palec, na którym lśnił piękny pierścionek zaręczynowy z ametystem. Reid oświadczył mi się w Halloween - nasze wspólne święto. Przez mojego narzeczonego (jak cudnie to brzmi!) pokochałam ten dzień i jak dziecko wyczekiwałam go przez cały rok. Wyobraźcie sobie - pokój pełen ludzi, nagle Frankenstein klęka przed Arielką i się jej oświadcza. Arielka, zanim powiedziała "tak", zalała się łzami i rozmazała cały swój makijaż.

Chwyciłam laptop i otworzyłam wyszukiwarkę. Wyskoczyła mi masa otwartych stron o domach na sprzedaż.

-Spence?- spojrzałam pytająco na niego.

-Ah, yhm, ja tylko...rozglądałem się. Przydałoby nam się większe mieszkanie, gnieździmy się cały czas w mojej kawalerce. Pora na coś wspólnego- przysiadł się i zabrał mi laptop, po czym kliknął kilka razy w klawiaturę- Spójrz na ten, nie jest zbyt drogi, wnętrze jest piękne, no i znajduje się niedaleko domu Dave'a. Będziesz mogła być bliżej niego.

-Żeby mój kochany ojczulek mógł mnie kontrolować? Chociaż, co ja mówię- parsknęłam- on nie ma czasu na takie rzeczy, zajęty jest amorami.

-Niewiarygodne, że przez tyle czasu ukrywali swój związek ze Strauss.

-Masz rację, nadal nie przywykłam do tego, że mieszkają razem.

Spencer odłożył laptop i objął mnie ramieniem.

-To co będziemy robić w naszą rocznicę?- zapytałam, przytulając się do niego.

Nie odpowiedział, tylko pocałował mnie czule i chwycił na ręce.

-Dzień dopiero się zaczyna- wyszeptał mi do ucha między pocałunkami.

Z każdym dniem przy Spencerze upewniałam się w przekonaniu, że moje miejsce nie jest w Nowym Jorku ze świetną posadą w Daily News. Moje miejsce jest przy nim, w FBI, przy mojej cudownej rodzinie. 


KONIEC

We are FBI Where stories live. Discover now