Po koncercie nadal byłam zła. Kurewsko zła. Wiedziałam ze każda klaudia to szmata ale to ze właśnie ta obrabia dupe każdemu nie znaczy ze mi tez bedzie, a jednak, wczesniej sie pomyliłam ale no cusz. Raz głupim sie jest a raz nie. Wyszłam ze stadionu, planowałam zemstę, nie mogłam tak po prostu zabić jom bo wtedy by nie pocierpiała za długo. To musiało poczekać, zemsta musiała być przemyślana. Nie wystarczyło poświecić drugiego superstara i jebutnąć jom w łeb. Szkoda superstara a i tak by pobolało i przestało. Rzucając superstarem w tamtą pizde miałam nadzieje ze juz zawsze bedzie mieć traumę. Ze bedzie sie bać butów i juz nigdy ich nie ubierze. To był dobrze wykonany plan. Ale drugi raz by juz nie przeszło. Poszłam do hotelu a tam moj ukochany zespół szedł korytarzem do swojego pokoju. Pomyślałam ze drugi raz sie to nie wydarzy, przewróciłam sie tak zeby było słychać, zaczęłam płakać. Tyler sie odwrócił a ja dalej udawałam, jestem świetna aktorką wiec wiedziałam ze mi sie to uda. Zabrali mnie do swojego pokoju i zapytali czy wszystko dobrze. Widząc ze mam tylko jednego buta chyba zaczęli sie domyślać i zadawać mi głupie pytania. Zdenerwowana odparłam ze zgubiłam buta na stadionie a potem tylko widziałam jak leci prosto na głowę tej dziewczyny. Oddali mi go jak książę kopciuszkowi, but pasowal, to przeznaczenie. Oprócz nich moją idolką jest Marta linkiewicz. Zawsze chciałam być jak ona. Stwierdziłam ze nadarzyła sie na to odpowiednia okazja. Nie było to co prawda w busie, nie byli czarni ani nie mieli tam ze sobą ochroniarzy a ja nie miałam psiapsi ale to nic, teraz albo nigdy, zaczęłam działać.
CZYTASZ
Czerwona czapeczka
FanfictionMolda dziewczyna wyrusza na koncert ulubionego zespołu, czy spełni swoje marzenie i czy z tego wyjazdu bedzie cos wiecej?