8

22 3 0
                                    

Kruciukie info pod rozdziałem :3 proszę je przeczytać :'D
-------------------------------------------------------------
Adam:
Gdy Ania poszła do kuchni po potrzebne rzeczy , podkradłem się do niej. Ku mojemu zdziwieniu stała na ladzie, jagby nie mogła mnie zawołać.
Chciałem się odezwać, ale nie wiedziałem co. Więc powiedziałem pierwsze co mi się nasunęło na myśl.
-Fajne tu mam widoki :]
-Adam kurwa!!! Zawału przez ciebie dostane. Już chciałem się odezwać. Rączka której się trzymała, odczepiła się od szafki. Ania poleciała do tyłu, próbowałem ją złapać, ale na marne...
Uderzyła głową w k-kafelki. Natychmiast rzuciłem się na podłogę, z jej ucha zpływała krew, próbowałem ją obudzić.
-Ania!!! Ania odezwij się!!! Proszę! Aniu! Delikatnie uderzyłem ją w policzek cztery razy. Nic. Jestem tak wystraszony. Nie mam pojęcia co zrobić.
-Telefon!!! Wydarłem się sam na siebie. Pobiegłem do salonu, jest w bluzie?! Kurwa gdzie on jest!!! Szukałem w kieszeniach, nie ma!!! Jest!!! Był na kanapie, pobiegłem spowrotem do pomieszczenia. Uklękłem przy niej i znów próbowałem obudzić, ale nic. Wybrałem numer 112. Operatorka była spokojna, ale nie radziła sobie ze mną. Byłem tak zestresowany. Uspokajała mnie, a gdy się jej to udało wypytała najważniejsze rzeczy.
-Dobrze, jak masz na imię i nazwisko? Podaj też miejsce w którym się znajdujecię.
-Adam *******, moja przyjaciółka mieszka przy ulicy Kartkiej 11/1.
-Co się stało?
-Weszła na blat szafki, po pojemnik. Rączka której się trzymała puściła i uderzyła głową o kafle.
-Dobrze, jest przytomna? Czy poniosła obrażenia? Kobieta była spokojna, co dobrze na mnie działało.
-Nie jest przytomna, z ucha zpływa krew.
-Dobrze, spokojnie. Wysyłam karetkę, dotrą do was za parę minut. Dom Ani był nie całe pięć kilometrów od szpitala, miałem nadzieję, że przyjadą jak najszybciej. Nie wybacz sobie jeśli coś się jej stało. A co jeśli będzie miała wieksze obrażenia wewnętrzne? Albo wstrząs mózgu?! Ta myśl nie dawała mi spokoju.
-Adamie powiedz mi czy ona oddycha. Wiesz jak to sprawdzić?
-Tak. Odpowiedziałem szybko. Przybliżyłem się do niej, pochyliłem się.
-Oddycha, ale bardzo płytko. Zprawdziłem też tętno, nie jest w normie.
-Dobrze, a jak spadła twoja przyjaciółka? .
-Na plecy. Boję się, niech oni już przyjadą!
-Spokojnie, są w drodze. Usłyszałem sygnał karetki. Poinformowałem ją o tym.
-Słyszę karetke.
-To dobrze, ja już się rozłącze.
-Okey. Po chwili drzwi wejściowe się otworzyły. Do środka weszli trzej mężczyźni.
-Proszę się odsunąć.  Zrobiłem tak jak mi kazali, wiedząc, że z nimi jest bezpieczna, poszłem do salonu.
Wybrałem numer jej mamy, nie odbiera. Zadzwoniłem jeszcze trzy razy i nic. Cały czas włącza się poczta głosowa. Wysłałem jej wiadomość.

Do: mama Ani        Dostarczono: 17:26
Proszę pani, Ania miała wypadek. Zleciała z blatu i uderzyła głową o kafelki. Jedziemy do szpitala, tego obok Intermarszche.

Jeden z ratowników podszedł do mnie.
-Jest ktoś dorosły? W ręce miał papiery.
-Nie, mama mojej przyjaciółki pojechała do znajomej.
-Dobrze. Spojrzał się na mnie podejrzliwie. -Z kąd masz te obrażenia? Przymrużył oczy.
-Obroniłem ją przed jakimś chłopakiem. Zaczepił ją, jak byliśmy  w sklepie, Pobiłem się z nim.
-Są jacyś świadkowie?
-Tak. Ania, ochroniarz i monitoring w biedronce. Odpowiedziałem ironicznie.
-Dobrze, ciebie też zabierzemy. Złożyłeś skargę o pobicie.
-Nie. Pokiwałem głową na boki. Mężczyzna złapał mnie za ramię.
-Idziesz ze mną, okey?
-Dobra, czy jej nic nie będzie?
-Okaże się w szpitalu, lecz obrażenia nie są tak duże jak się wydaje.   Uśmiechnął się do mnie ciepło. Dwóch facetów opatrujących Anie, położyli ją na nosze. Wyszliśmy na dwór, po czym weszliśmy do karetki. Jechaliśmy parę minut, gdy wychodziłem z pojazdu zauważyłem że mama dziewczyny odpisała.

Od: mama Ani         Dostarczono: 17:40
Jesteście w szpitalu?! Zaraz będę!

Zanim się obejrzałem, samochód z dobrze mi znaną rejestracją.  Zadriftował i zaparkowała tuż przed karetką. Stałem z otwartą buzią. Gdzie się ona tego nauczyła?! Mama mojej BFF wybiegła nie zamykając samochodu.
-Adam?! Co z nią!!!
-W-wporządku, gdzie się pani tego nauczyła?!
-Adrenalina! A teraz mów gdzie moja curka!
-Zabrali ją do szpitala. Kobieta poszła do rejestracji, ja spędziłem na ławce  obok drzwi sali w której była Ania. Zanim się zorientowałem,zasnąłem na krześle

20:21

Obudził mnie telefon, siedem nie odebranych połączeń od mamy.
Ziewłem.
-H-Halo? Znowu ziewłem. Może nie będzie krzyczeć?
-Kurwa!!! Gdzie ty jesteś?! Dodzwonić się do ciebie nie idzie!!! Taaaa.... czego się spodziewałem...
-W szpitalu Ania miała wypadek, jestem na oddziale. Nagle podszedł do mnie jeden z trzech ratowników.
-Adam?
-Tak.
-Choć ze mną. Wskazał palcem na drzwi, znajdujące się na końcu korytarza.
-Dobrze. Odpowiedziałem.
-Helo? Adam jesteś tam?
-Mamo idę na badania. Za pół godziny oddzwonie.
-Zaraz będę w szpitalu. Rozłączyłem się i zapukałem. Usłyszałem krótkie -wejść. W środku czekał na mnie doktor, siedział przy biórku wypełniając papiery. Nawet się na mnie nie spojrzał, wskazał tylko na fotel.
-Dzień dobry. Usiadłem.
-Dobry, przyjechałeś tu razem z tą dziewczyną? Która znajduje się na oddziale trzecim?
-Tak, ma na imię Ania.
-Jest z wami ktoś dorosły?
-Jej mama, moja będzie za pół godziny.
-Dobrze. Dalej patrzał się w papiery.
-Jeden z ratowników, powiedział mi, że doznałeś obrażeń podczas pobicia. Czy to prawda?
-Tak, mam siniaka na klatce piersiowej i delikatnie obitą twarz.
-Tak widzę. Spojrzał się na mnie z niedowierzeniem. -Pokarz mi te siniaki. Ściągnąłem koszulkę, po czym pokazałem mu siniola.
-Nie wygląda to dobrze. Wstał i podszedł do mnie zakładając rękawiczkę na prawą dłoń.
-Zrobimy prześwietlenie klatki piersiowej, jeśli coś poczujesz powiedz. Pare razy klepnął mnie w rzebra.
-Nic?
-Nic.
-Ubierz się, nie mogę cię zaprowadzić.  Mam trochę roboty, zaraz przyjdzie tu moja córka i odprowadzi cię na badania. Pokiwałem twierdząco głową. Lekarz naciśnął jakiś guzik, a po chwili w progu drzwi stała piękna dziewczyna. (Nie wyglądała na dużo starszą, mugłbym przysiądz, że jest w moim wieku.) Blądynka, włosy miała do pasa, brązowe oczy, pełne usta i zgrabną sylwetkę. Jest ubrana w szrą tunikę, a nad mostkiem miała przyczepioną plakietkę. Uśmiechnęła się do mnie.
-Tak papo?
-Zaprowadź chłopaka do sali numer 5.
-Dobrze. Ręką pokazała, żebym podszedł, szliśmy korytarzem na żekome badania.
-Wejdź i poczekaj chwilę, zaraz przyjdzie doktor. Otworzyła drzwi i wskazała na krzesło koło okna. Jak kazała, tak zrobiłem. Ciekawe czy Ania się obudziła? Zaraz po badaniu muszę do niej iść. Chodziłem w tą i spowrotem, rozmyślając nad tym co się stało. Miałem mieszane uczucia, byłem na siebie wściekły. Gdybym jej nie przestraszył nic by się nie stało.  Przemyślenia przerwał mi skrzyp drzwi. Do środka weszła pani doktor.
-Dzień dobry. 
-Nie taki dobry. Spojrzałem się smutno. Wzdychając pokiwała głową.
-Nic jej nie będzie. Wszystko jest w porządku. Jestem jej lekarką, nie obudziła się jeszcze, ale nie ma zbyt dużych obrażeń. A teraz zaciągaj koszulkę i połóż się na tym. Wskazała na coś przypominające łóżko. Odłożyłem ubranie na krzesło i w spodniach wskoczyłem na to coś.
Kobieta ułożyła mi głowę, było mi nie wygodnie, ale nie marudziłem.
-Oddychaj spokojnie. Poszła do pomieszczenia obok, było ją widać przez szybę która zajmowała połowę ściany. Wjechałem tym czymś do jakiejś maszyny. Po paru minutach było po wszystkim. Ubrałem się i wyszedłem z sali. Udałem się od razu do Ani. Pod nie uwagą pielęgniarki wszedłem do jej pokoju. Leżała nadal nie przytomna, podeszłem bliżej jej łóżka. Coś mamrotała, prznajmniej starała się powiedzieć.
-A-Adam. Cały czas miała zamknięte oczy, wierciła się tak jagby śnił jej się koszmar.
-Ciiiiiii. Złapałem ją za rękę i usiadłem na fotelu, znajdującego się tuż przy niej. -Jestem tu, spokojnie. Położyłem jej dłoń na swoją i palcem wskazującym robiłem kółeczka. Mnie zawsze to pomagało, na nią też zadziałało.
-A-Adam. Wyszeptała, otwierając bardzo delikatnie oczy. Przesunęła głowę w moją stronę. 
-Odpoczywaj, spokojnie wszystko będzie dobrze. Jestem tu.
-G-Gdzie mama.
-Jest na oddziale, pójdę po nią. Gdy już się odwróciłem, złapała mnie za nadgarstek.
-Z-zostań, proszę...
-Dobrze. Spowrotem usiadłem obok, po chwili złapała mnie za ramię i przesunęła do siebie. Przytuliłem ją, po czym położyłem się obok niej. Obejmowałem ją ramieniem, głowę miała przy moim torsie, ucałowałem ją we włosy po czym zasneliśmy wtuleni w siebie.
-------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdzialik się podobał :3  wogule jestem smutna, nie wiem po co to piszę. Przecież i tak prawie nikt tego nie czyta xP
Jeśli chcesz wesprzeć mnie emocjonalnie daj ☆★☆★☆ Proszę to motywuje :3 Jeśli dojdziemy do 10 ☆ w ramach podziękowania napiszę TRZY rozdziały jednego dnia :3 Więc do następnego xD

Typowe Romansidło ♡ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz