Odprowadziłem ją pod zabiegowy, pielęgniarka pobrała jej krew z węflonu. Wyszły z pomieszczenia.
-Zaprowadziłbyś ją do stołówki? Zapytała.
-Tak. Od razu złapałem za rączki od wózka i zawiozłem ją na śniadanie. W drodze trochę rozmawialiśmy. Była smutna, ale nie chciała mi powiedzieć dlaczego. Wjeżdżając poprosiła bym podjechał z nią pod okno, zgodziłem się.
-Co chcesz na śniadanie? Są kanapki z wędliną i cherbatą, lub gofry z kakao.
-Poproszę gofra, jednego. Nie jestem za bardzo głodna. Była blada nawet bardzo, gdyby nie to, że jest moją przyjaciółką, stwierdziłbym iż istnieje prawdopodobieństwo, że jest wampirem xD. Podeszłem do lady i poprosiłem o jedzenie, miła starsza pani podała mi talerz.
-Prosiłem o jednego gofra. Uśmiechałem się stanowczo.
-Misiu, niestety nie mogę dać ci tylko jednego. Takie zasady, pełnego żywienia. Uniosła brwi, delikatnie się krzywiąc. Podziękowałem i poszedłem do naszego "stolika" ( robił za niego parapet).
-Dzięki. Dziewczyna w końcu się uśmiechnęła. Wzięła dwa kęsy i odłożyła resztę na talerz.
-Czemu nie jesz? Jesteś blada jak ściana. W dodatku wyssali z ciebie tyle krwi na badania, że zaraz padniesz! Dokończ to, proszę. Zrobiłem minę zbitego szczeniaczka.
Ona tylko wzdychała ciężko.
-Nie mogę już, nie mam apetytu.
-Okey. Jeśli ty do kończysz tego którego zaczęłaś,ja zjem drugiego.
-Taki układ mi pasuję. Złapała za kawałek, dokończyła go. Ja jak obiecałem zjadłem, jak dla mnie przecukrzonego gofra. Po paru minutach szwędania się po oddziale, zawiozłem ją do zabiegowego, by dali jej jakiś Apap na natarczywy ból głowy. Po chwili byliśmy w jej pokoju, zrobiła się tak biała, myślałem, że zaraz wykorkuje. O własnych siłach wstała i pobiegła do łazienki. Oparła się o toaletę. Zwymiotowała, a ja jak najszybciej podbiegłem i trzymałem jej włosy. Gdy skończyła umyła twarz, wytarłem jej buzię małym ręcznikiem. Po czym rzuciłem ga na umywalkę.
-Jak się czujesz? Pójść po pielęgniarkę?
-Nie, już mi lepiej, to pewnego rodzaju ulga. Od rana mnie mdliło. Oparła się o drzwi kabiny prysznicowej. Złapałem ją jedną ręką pod ramię, drugą w zgięciu kolan. Zaniosłem ją do pokojó,wtuliła się w moją szyję. Delikatnie położyłem ją na łóżku. Gdy po paru minutach zasnęła poszedłem do lekarz,zbliżając się do drzwi zapukałem. Zacząłem rozmowę, ale to co mi odpowiedział trochę mnie wnerwiło.
-Młody, mamy za dużo osób na oddziale. Jeśli znajdziemy chwilę zbadamy ją. Puki co brak nam pielęgniarek i lekarzy. Jeśli jej stan się pogorszy masz od razu tu przyjść. Wracając zajżałem do czytelni, znajdowała się cztery pokoje dalej. Korytarz jest kolorowy, nie brak tu porozwieszanych obrazków malowanych przez dzieci. Przyczepione do firanek łabędzie origami miło wtopiły się w otoczenie. Wyporzyczyłem książkę, wróciłem do pokoju. Usiadłem na krześle koło okna. Tymczasem do pokoju weszła moja mama i mama Ani.
-Misiu, zostaniesz tu jeszcze dwa dni. Ja muszę iść do pracy. Przywiozłam ci ubrania i jedzenie, twój pokój znajduje się obok, o numerze 2. Przyjadę jutro po 19:30. Ucałowała mnie w czoło i wyszła. Nastąpiła cisza,w końcu postanowiłem się odezwać.
-Dzień Dobry.
-Powiedz po prostu hej. Zahihotała cicho.
-Przepraszam panią, to wszystko przeze mnie. Nie chciałem jej wystraszyć. Wpatrzyłem się w okładkę książki.
-Nic się nie stało,to nie twoja wina. Obrażenia nie są duże, więc prawdopodobnie w sobotę wróci do domu po badaniach kontrolnych.
-Ale tak czy owak przeze mnie zleciała z blatu. Naprawdę nie chciałem jej wystraszyć. Kobieta usiadła koło mnie i przytuliła.
-Ani ja ani Ania nie uważamy,że to przez ciebie. Naprawdę nic się nie stało. Z resztą... muszę iść,mam dziś nockę. Zaopiekujesz się nią? Mogę ci ufać?
-Tak. Odpowiedziałem krótko, kobieta podeszła do łóżka i ucałowała córkę w policzek. Wyszła zabierając torebkę i jakieś dokumenty z szafki. Nudziłem się niemiłosiernie. Postanowiłem nie marnować czasu i oddałem się w świat fantazji, który trzymam w ręce.
3 hours later ...
Zkończyłem czytać. O boże nigdy nie byłem tak zmeczony. Kiedy się wyprostowałem w moim kregosłupie coś tak mocno jebło, że trzask było słychać w odległości minimum dwóch kilometrów. Ania podskoczyła na łóżku, mało się nie obudziła. Poczułem się jak nowo narodzony, lekki jak piórko. Ucałowałem ją w policzek, a ona uroczo się uśmiechnęła. Nadal spała. Poczułem zapach kawy, zachciało mi się pić. Podłączyłem telefon do ładowarki, od razu na ekranie pokazała mi się godzina, 13:54.
-Serio, dopiero czternasta?
-Hmmmmm. Ania się przebudziła.
-Nic nic, śpij. Machłem ręką na znak by jeszcze odpoczęła. Przeciągnęła się leniwie po czym podniosła i usiadła.
-Długo spałam?
-Nie, musisz zebrać siły, jeśli chcesz to jeszcze odpocznij. Wyciągnęłem z szafki żelki i żuciłem jej na łóżko.
-Naprawdę dziękuję, że się o mnie troszczysz. Puściła mi oczko, rozciągając się. Założyła szlafrok i weszła do łazienki, po chwili wróciła ładnie uczesana i przebrana.
-Ja idę po cherbatę. Odwróciłem się w stronę drzwi, nagle żuciła mi się na szyję od tyłu. (zboczeńcą mowie NIE xD)
-A ty gdzie, beze mnie? Złapała mnie za rękę i prowadziła do jadalni.
-To co chcesz do pica? Jest cherbata, kakao, cappucino i kawa inka. Bez słowa podeszła do lady i poprosiła o dwa cappucia. Usiadłem koło okna, akurat w stoliku dla dwóch osób. Moja przyszła żona przyniosła picie, wypilismy wszystko w ciszy. Nagle do stolika doszła jakaś dziewczyna, pukła mnie dłonią w łopatki trzy razy. Odruchowo się odwróciłem.
-O hej ... To córka doktora.
-Hej mogę się dosiąść? Popatrzyłem się na Anie,ona tylko się uśmiechnęła.
-Tak tak. Odpowiedziałem. Dziewczyna podała rękę Ani.
-Jestem Suim.
-Ja nazywam się Ania, raczej nie podchodzisz z Polski? Zapytała zaciekawiona.
-Nie, jestem z Etiopi, ale w Polsce mieszkam od czterech lat. Usiadła koło mnie, a moja przyjaciółka się zkrzywiła.
-Naprawdę tego po tobie nie widać. Spojrzała na Suim, dość wrednie.
-Mój tata jest Polakiem. Urodę odziedziczyłam po nim, za to harakter po mamie. Poprawiła włosy.
-Bardzo dobrze mówisz po Polsku. Stwierdziłem,że miło będzie jeśli ją pochwalę. W końcu żadko można poznać Etiopeike która tak płynnie mówi w obcym języku. A co dopiero w jednym z najtrudniejszych na świecie!
-D-dziękuję. Zapatrzeni w siebie siedzieliśmy przez dłuższą chwilę. Przebudziła nas Ania która wstała, z piskiem odsuwając krzesło.
-Idę do pokojó, zadzwonię do Tosi. Odeszła zabierając puste naczynie. Świetnie dogadywałem się z Suim, to świetna dziewczyna. Jest w moim wieku, choć wygląda na starszą niż w rzeczywistości jest. Jest z tego samego miesiąca z marca, tylko, że ja z 16 a ona z 9. Rozmawialiśmy tak jeszcze z godzinę, śmialiśmy się i wygłupialiśmy.
Ania:
Już wiem, że nie polubie tej dziewczyny. Jest miła, sympatyczna i naprawdę fajna, ale wpatrywała w się Adama jak w anioła. Nie powinnam być zazdrosna, jednak coś we mnie pękło. Tak szczerze chyba zaczynam coś do niego czuć, cholera jak nic przegram ten zakład! Nie mogę go przecierz odtrącić, stara się. Jest kochany, opiekuńczy, mądry, szarmancki i ma wiele, wiele innych wspaniałych cech. Nie często można natrafić na tak wspaniałego chłopaka i przyjaciela.
-Ale jestem głupia. Wymamrotałam sama do siebie. Otworzyłam dzrzwi od pokojó i opadłam na łóżko, plecami na pościel. Z szafki podniosłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki. Sygnał jest, ale nie odbiera. Cholera, zawsze gdy ją potrzebuje jest zajęta. Zalogowałam się na facebooka, mam 749 znajomych i tylko 17 powiadomień. Doszły mi cztery zaproszenia. Same osoby których nie znam, albo po prostu nie kojarzę. Wyszukałam dziewczynę z mojej klasy i poprosiłam by wysłała mi zdjęcia lekcji. Gdyby oczywiście miała czas. Zrobiła to od razu, zapytała się również dlaczego nie było mnie w szkole. Odpowiedziałam, że miałam gorączkę i bóle głowy. Nie widziałam potrzeby informowania tapeciar z mojej klasy co mi się stało. Pewnie by mi dokuczały, albo wyśmiały. Przepisałam tematy, a w między czasie dostałam smsa.Od: Tosia :3 Dostarczono: 14:52
Wybacz, że nie odebrałam. Mam zajecia do 17:30, ponieważ zaczynają mi się o 9:35. Trochę lipa xd.Nie odpisałam jej. Przypomniało mi się, że kiedy się obudziłam mój towarzysz miał coś w ręce. Podeszłam do krzesła, była na nim książka, pod tytułem Tylko ty, tylko ja, tylko my. Ten tytuł mnie dobił. Powinnam przeprosić Adama, nie wiem za co. Poprostu powinnam. Odłożyłam książkę na łóżko, założyłam kapcie i wyszłam. Podchodziłam do jadalni, z odległości paru metrów od drzwi było słychać jak się śmieją. Taaa... bawią się lepiej sam na sam, niż ze mną w towarzystwie. Zrobiłam się smutna, nie pokarze im tego. Weszłam do środka, oparłam się o blat i poprosiłam o kawę. Adam mi pomachał, a ta bląd jendza tylko się skrzywiła widząc to. Miła pani w czepku podała mi kubek z mleczną zawartością. Spojrzałam się na przyjaciela kątem oka i wyszłam. Zza szyby widziałam, że zrobił się smutny, wstał od stołu i zdawał się iść w moją stronę. Przyśpieszyłam tępo, mało się nie oblałam. Gdy sięgałam już za klamkę, chłopak podbiegł do mnie. Złapał mnie za nadgarstek, i zmarszczył brwi.
-Co ci jest? Był poddenerwowany.
-Nic, głowa mnie boli, nie chcem cię zarazić jeśli to coś poważniejszego. Wyrwałam rękę z ucisku i weszłam do środka. Zamknął drzwi po czym oparł się o nie.
-Tylko? Widzę, że coś cię męczy. Poprawił grzywkę, delikatnue się uśmiechając.
-Na prawdę wszystko jest w porządku. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam po turecku na pufie.-Chciałam cię przeprosić, przez parę dni zachowywałam się jak egoistka. Boję się. Opuściłam wzrok na pościel, on podszedł do pufy, usiadł na podłodze i patrzał się prosto w moje oczy.
-Czego się boisz? Przecierz wiesz, że możesz mi zaufać. Delikatnie musnął mój policek dłonią. Złapałam za nią i przytrzymałam, zamykając oczy.
-Tego, że może ci się udać. Że się w tobie zakocham. Otworzyłam oczy, były szklane, tonęły we łzach. Złapał prawą dłonią za drugi policzek. Nie wiedziałam co mam czuć. To było jak błędne koło. Uczucia których nie potrafiłam opisać przepełniały mnie, były we mnie. Mieszały mi w głowie, byłam zła na siebie i na niego. Tego wszystkiego jest za dużo. Poczułam się słabo, coś błysło mi przed oczami. Znowu straciłam przytomność...
CZYTASZ
Typowe Romansidło ♡
RomanceCałowaliśmy się pare minut, aż w końcu zabrakło nam tchu. Oparł swoje czoło o moje, kawałek się przysuwając. Wzdychał dość ciężko, wpatrywał się w moje oczy. Po chwili uśmiechnął się. Wpatrywał się we mnie jeszcze pare sekund po czym się odezwał. -I...