Ranek. Ahhh. Jak dobrze, że Monia jest ze mną. Tomek to była porażka. Znaliśmy się tak długo...
Zadzwonił budzik.
- Ejj!!! Wstawaj!!! Taksówka już czeka! - krzyczała, a raczej darła się moja przyjaciółka.
- No już już...
Po piętnastu minutach siedziałyśmy w aucie. Babski wypad na dwa tygodnie! Ciągle ziewałam, a Monika miała ze mnie niezły ubaw, bo ciągle robiła mi zdjęcia... No ranny ptaszek to ze mnie nie jest.
Gdy byłyśmy na lotnisku, czekając na samolot, piłyśmy kawę i rozmawiałyśmy.
- Czego teraz słuchasz? - Zapytała moja towarzyszka.
- Aaa no teraz cały czas Shawna... wiesz Treat You Better i wgl te sprawy... - ciągle mówiłam "wgl" nie potrafiłam normalnie tego słowa wypowiedzieć. Tak wiem dziwna jestem.
- Ja dalej Bamu... - uśmiechnęła się. - chodźmy, już można wejść do samolotu! - cieszyła się, bo nigdy nie leciała samolotem. Ahh te dzieci...
Siedzimy sobie postanowiłam, że puszczę moją przyjaciółkę pod okno. Obok mnie jest wolne miejsce.
- Hej, wygląda na to, że będę tutaj obok ciebie siedział - uśmiechnął się chłopak. Wygląda na rok dwa starszego od nas. - Jak masz na imię?
- Eliza, a to moja przyjaciółka Monika. - jest chyba bardzo zajęta robieniem zdjęć, bo nawet nie słyszała, że ktoś się przysiadł. - A ty? - uśmiechnęłam się.
- Ładne imię. - uśmiechnął się - Mikołaj, ale mów na mnie "Miki".
Zaczęliśmy rozmowę. Dowiedziałam się, że leci tam gdzie my. Słucha Shawna... uwielbia taniec, mamy wiele wspólnego. Fajnie by było, gdybyśmy się jeszcze raz spotkali. Jest jakiś inny od reszty... taki... taki wyjątkowy? Chyba tak. Cieszę się, że go poznałam.
Gdy nastał już koniec naszej podróży, Mikołaj uznał, że napisze do mnie na portalu społecznościowym. Pożegnaliśmy się buziakiem w policzek. Byłam chwilę tak blisko niego...
Monika zaczęła się mnie o wszystko wypytywać, bo potem zasnęła.
- Bylibyście cundą parą! - ta to jak zwykle swoje...
- Przestań nawet się nie znamy. - i tu miałam rację.
- Okej... a jak wyglądał?
- Czarne włosy ułożone w "artystyczny" nieład, zielone oczy,- tu się troche rozmarzyłam... ahh te jego oczy były cudne... - wysoki, chudy, umięśniony, bo tańczył kiedyś w zespole hip hop.
- Mrrr ciacho dla ciebie. - a ta jak zwykle swoje...
- Tak tak. Chodź taksówka już czeka.
Jesteśmy w pięknym mieście. Domki są biało -niebieskie, jak to w Grecji. Jest tu strasznie gorąco! A nasz domek? To luksusowy domek w hotelu. Takich domków jest tutaj pięć.
Na parterze jest łazienka, kuchnia i salon. Na tarasie basen i prysznic, żeby opłukać się z piasku, gdy wróci się z plaży. Mamy piękny widok! Na piętrze są dwie sypialnie do każdej osobna łazienka. I oczywiście garderoba!
Mamy wykupione posiłki, szwedzki stół; śniadania i obiadokolacje. Nadszedł czas na nasz pierwszy porządny posiłek wieczorem.
Stołówka była jeszcze bardziej śliczna! A ile tu jedzenia... uwielbiam grecką kuchnię!
Gdy już wybrałyśmy co chciałyśmy i usiadłyśmy przy naszym stoliku, zaczęłyśmy jeść i rozmawiać, aż nagle...
CZYTASZ
inny...wyjątkowy?
Roman pour Adolescentsmiłość w szkole?... a może na wakacjach?... zakazana?... nikt tak nie powiedział...