Wypis. ( Część V)

11 2 6
                                    

Tydzień później...

- Wszystko spakowałaś księżniczko? - Spytał Tom... ahh...te jego oczy
... Chyba zauważył, że się mu przyglądam bo na jego twarzy pojawił się uroczy uśmiech.

- Tak księciu. Aaaa jeszcze nie! Wypis! Idziemy do lekarza! - i poszliśmy. Babcia była w domu bo się przeziębiła.

- Pani Elizo to wypis - doktor podał mi kartkę. - Czasem może boleć panią głowa, lecz to powinno z czasem przejść. Życzę udanych wakacji.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się serdecznie. Polubiłam go. Jest miły.

Gdy byliśmy już pod domem, Tomek wziął dwie wielkie torby z taksówki i udał się do mojego pokoju.

Dlaczego dwie? Rodzicie przyśpieszyli wyjazd. Co więcej jedziemy bez nich. Mają ważne zlecenie pracy za granicą. Stawili mi i moim przyjaciołom wakacje! Nawet Samolot... Jutro wyjeżdżamy, a mój chłopak nocuje u mnie. Jak z resztą Monia i Oliwia. Zaprzyjaźniłyśmy się. Tylko jest jeden haczyk. Oliwia i Toms jadą tylko na dwa dni. Wracają, żeby poszukać matki...

Ja poszłam przywitać się z babcią. Biedna. Zostanie tu sama.

- Babciu? Napewno wolisz zostać sama? Nie wyglądasz najlepiej... - zamartwiałam się.

- Oh Ellizo nie wygłupiaj się! To prezent od rodziców dla ciebie!

- no dobrze... To ja lecę do siebie! Będziemy cicho! - babcia się cicho zaśmiała.

W czwórkę oglądaliśmy jakiś horror. Zapomniałam dodać, że babcia mnie spakowała. Jest straszą osobą, a ma lepszy gust ode mnie. Leżałam w objęciach silnego chłopaka i myślałam czy wszystko mamy. Co jakiś czas Oli dziwnie się na mnie patrzyła... ciekawe o co chodzi. Przecież to jej brat.

Jedzenie przygotowaliśmy już wczoraj. Kanapki i kurczak.

Po godzinie ledwo co żywi poszliśmy po kolei do łazienki coś około 23:30 każdy już leżał w łóżku lub na materacu. Zasnęliśmy...

Przynajmniej tak mi się wydawało. Usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju się otwierają. Pomyślałam, że ktoś poszedł do łazienki. Rozejrzałam się, ale nie było aż dwóch osób! Oliwii i Tomka. Okej to się robi dziwne. Wyszłam po cichutku, aby nie obudzić mojej przyjaciółki. Drzwi od tarasu były otwarte. Wyszłam i to co tam zobaczyłam bardzo mnie rozwścieczyło...

Tomek siedział na ławce. Oliwia na nim twarzą do niego. On ją dotykał nad brzuchem. Ona pchała język w jego usta...

Moje serce pękło na miliard kawałków. Nawet mnie nie zauważyli.

- Z własnym bratem?!?! - popatrzyli się na mnie. Aha i tylko tyle?

- Wyluzuj to nie jest mój brat. -puściła mi oczko. A niech się jej te rzęsy odlepią! - Skarbie? Mogę jej powiedzieć? - Tomek tylko skinął głową.

- Skarbie?!?! A ja cię tu księciem nazywałam! Tak cie kochałam! To że ci cycków nie wypychałam to problem?! Widać, że tak! Znaliśmy się od dziecka... Małego dziecka... Wiecie co? Wynoście się! Nie liczcie na to, że znajdzie się dla was miejsce jutro! Tomek? Jeszcze jedno! - i w tym momencie zerwałam z szyi naszyjnik z naszymi imieniami. Rzuciłam nim w chłopaka. - Macie pięć minut na wyniesienie się z mojego życia. A tylko spróbujcie obudzić Monikę albo moją babcię! - syknęłam.

- Jesteś pusta. Nie dasz mu tego co ja. - szepnęła w moją stronę ta suka gdy wychodzili już z mojego domu.

- Masz rację. Nie dam mu dupy. - zrobiłam ten jeden z moich słynnych sztucznych uśmiechów.

Gdy było już po wszystkim, Monia o wszystkim wiedziała, przytuliła mnie i obiecała, że znajdę kogoś lepszego... ja go tak kochałam...ale nie należę do osób, które płaczą w poduszkę tylko dlatego, że już są same. Nie. Ja nie jestem sama. Mam moją przyjaciółkę. Będziemy się świetnie bawić! Tak! Wakacje same z moją best friend forever! Żadnych chłopaków!

-----------------------

Trochę się rozpisałam. Chciałam dodać jeden długi rozdział, ale poatanowiłam, że rozbije to na dwa. Następna część wkrótce! :)

inny...wyjątkowy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz