ważna notka pod rozdziałem!
------------------------------Minęły już dobre dwie godziny, a my wciąż siedzieliśmy przy tym samym stoliku, rozmawiając i śmiejąc się. Czułem się w jej towarzystwie znakomicie, swobodnie. Byłem z nią w stu procentach szczery, a Maja nie oceniała mnie, nawet nie próbowała, za co byłem cholernie wdzięczny. Na początku była lekko skrepowana, ale z minuty na minutę coraz bardziej rozluźniała się. Miałem wrażenie, jakbym znał ją dużo dłużej i żałowałem, że tak nie jest.
Gdy już skończyła się jej lista pytań, wyłączyła dyktafon i schowała sprzęt do małej torebki, którą miała ze sobą.
- Pytania były dość... ciekawe, szczególnie niektóre - zaśmiałem się.
- Chyba nie mogę zaprzeczyć, sama pewnie bym ich nie wymyśliła - zawtórowała mi, a jedną dłonią poprawiła swoje włosy, zakładając je za ucho.
- Twoje pewnie byłyby bardziej ambitne, tak sądzę - popatrzyłem na nią uważnie.
- Sama nie wiem, nie myślałam nad tym - wyruszyła lekko ramionami.
- Możesz pytać o co tylko zechcesz, jeśli tylko masz na to ochotę.
- Jeśli jeszcze kiedykolwiek się spotkamy pewnie tak zrobię, a tym czasem muszę się już zbierać, jest dość późno - mówiła patrząc na zegarek, który znajdował się na jej nadgarstku, a następnie przeniosła wzrok na mnie - Bardzo dziękuję za to spotkanie.
- Nie masz za co dziękować, naprawdę, to ja powinienem - usmiechnąłem sie - Ale pozwól że cię odprowadzę, nie chcę, żebyś wracała sama, tym bardziej, że jest już ciemno.
- Nie musisz się fatygować, ale nie będę się kłócić - wstała, podnosząc z oparcia krzesła swój płaszcz po czym założyła go na siebie i to samo zrobiła z czapką.
Ja również się ubrałem i po chwili byliśmy już w drodze do jej domu.
Noc była dość ciepła, jak na tę porę roku. Niebo było nieskazitelne, pokryte milionami gwiazd, które sprzyjały dobrej atmosferze pomiędzy nami. Cały czas rozmawialiśmy ze sobą, poznając bliżej swoje osoby. Chciałem, aby poznała prawdziwego mnie i nie oceniała mnie przez pryzmat sportu i dokonań. Bardzo mi na tym zależało, choć nie potrafię wytłumaczyć dlaczego.
Maja to zwykła dziewczyna, jednak w jakiś dziwny sposób przyciągała do siebie swoją osobowością, charakterem i nie tylko. Jest piękna, niezaprzeczalnie. Każdy facet o zdrowych zmysłach zainteresowałby się nią przy pierwszej lepszej okazji, a jednak, jak się dowiedziałem, była sama. Czyżby Bóg zesłał mi na ziemię anioła?
Odgonilem od siebie te myśli, ponieważ Maja właśnie zatrzymała się przy ogrodzeniu jednego z ładnych drewnianych domów.
- Mieszkam tutaj, więc to chyba koniec naszego spaceru - usmiechnęła się delikatnie - Powodzenia na jutrzejszym konkursie.
- Będę walczyć, jak zawsze - stanąłem przed nią, patrząc w jej oczy, a blondynka zrobiła to samo.
- Dzielny rycerz - zaśmiała się - W takim razie... dobrej nocy.
- Tak, słodkich snów - patrzyłem na jej oświetloną blaskiem księżyca twarz jak zahipnotyzowany.
Blondynka posłała mi jeszcze lekki uśmiech, po czym odwróciła się i wolnym krokiem skierowała do domu. Wtedy coś sobie przypomniałem.
- Maja zaczekaj! - powiedziałem nieco głośniej i podbiegłem do dziewczyny, która zdołała się już nieco oddalić.
Odwróciła się i popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Ja... - nie do końca wiedziałem jak zacząć - Mogłabyś podać mi swój numer? Chciałbym pozostać w kontakcie - potarłem dłonią swój kark, zastanawiając się jak głupio to brzmi.
- Nie ma sprawy, podaj mi telefon - powiedziała uśmiechnięta.
Szybko wyjąłem z kieszeni urządzenie i podałem jej. Maja wpisała ciąg cyfr, po czym oddała mi moją własność.
- Więc jeszcze raz dobranoc. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy.
- Ja również, dobranoc - pomachała mi, oddalając się i chwile później zniknęła za drzwiami, a ja szeroko uśmiechnięty ruszyłem w stronę hotelu. Już dawno nie czułem się tak dobrze, jak tego wieczoru. Zdecydowanie mogę uznać go za udany.
Gdy przekroczyłem próg hotelu usłyszałem muzykę i dość głośne rozmowy dobiegające z baru więc właśnie tam się udałem. Na miejscu zastałem swoich przyjaciół, a także ludzi z innych kadr, co nieco mnie zdziwiło.
- Widzę, że urządziliście beze mnie niezłą imprezę - powiedziałem rozbawiony do Piotrka, który siedząc na barowym stołku sączył (sądząc po jego wyglądzie) kolejnego drinka.
- Tak wyszło, hehe. Szukaliśmy Cię, ale gdzieś się ulotniłeś - mówił wyraźnie wstawiony, zacinając się co drugie słowo, chociaż nie żeby było to jakąś nowością.
- Miałem.. ważne spotkanie - zająłem miejsce obok niego i poprosiłem barmana o wódkę z colą.
- Czyżby nasz Kamilek kogoś miał, a my nic o tym nie wiemy? - zaczął się śmiać.
- Bez obaw Piotruś, Ty dowiesz się pierwszy - pokręciłem głową rozbawiony i wziąłem łyka trunku ze szklanki, którą postawił przede mną barman.
Wyciagnąłem z kieszeni telefon i szybko napisałem wiadomość pod nowo zdobyty numer.
Wyśnij mi zwycięstwo :)
Jutrzejsze skoki dedykuję Tobie.
Kamil
Kliknąłem przycisk "wyślij" i schowałem urządzenie, wdając się w rozmowę z Dawidem i Maćkiem, którzy pojawili się przy barze.
------------------------------------------------
i tak oto rozdział pojawia się nieco wcześniej
miałam wstawić go dopiero w piątek, ale jednak robię to dzisiaj
i pierwszy raz wstawiam rozdział z telefonu więc również przepraszam za wszelkie błędy, słownik potrafi robić mi na złość
aktywność jeśli chodzi o komentarze mi trochę spada więc proszę
jeśli czytasz - zostaw po sobie chociaż krótki komentarz:)
dodatkowo, jak pewnie niektórzy zauważyli, pojawiła się nowa okładka i tutaj chciałabym serdecznie podziękować i przy okazji polecić KatyS122 😄
jeśli jest tu ktoś, kto robi zwiastuny, to bardzo prosiłabym o kontakt
i to chyba na tyle z ogłoszeń
jeśli byłaby super aktywność to może w weekend pojawi się kolejny rozdział, ale zobaczymy :)
do następnego x
CZYTASZ
Under the stars // Kamil Stoch
Fanfikce- Co tutaj robisz? - Szukam szczęścia - powiedziałem cicho wpatrując się w nienaruszoną i spokojną taflę wody. - Wiesz, uważam, że o szczęście trzeba zawalczyć - usiadła na trawie niedaleko mnie. - Nie wiem co robić, bo ostatnio partaczę wszystko...