Rozdział 1

23 3 2
                                    

Po całej szopce w szkole postanowiliśmy pójść do kawiarni. Musieliśmy dość śmiesznie wyglądać, bo nie codziennie spotyka się w takim miejscu trzech wysportowanych chłopaków wraz z drobną dziewczyną, którzy są elegancko ubrani. Szczególnie o takiej porze, gdzie przychodzą kobiety na kawę, żeby poplotkować. Każdy z nas zamówił sobie po butelce wody i pucharze lodów.

Siedzieliśmy tak dobre 3 godziny. Dopiero co ich poznałam, a już rozmawialiśmy jakbyśmy znali się od lat. W tym czasie wymieniłam się z nimi numerami telefonów i social mediami.

Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć, ale ja nie chciałam, żeby to nastąpiło teraz, bo wiedziałam, że na zewnątrz jest ciepło, a wręcz gorąco. Jedynym pocieszeniem było to, że byliśmy samochodem, więc była klimatyzacja.

Gdy podjechaliśmy pod dom, postanowiliśmy, że pójdziemy do ogrodu, żeby porozmawiać, tak jak mieliśmy to w zwyczaju od lat.

Poszłam do pokoju przebrać się w jeansowe spodenki i luźną koszulkę na ramiączkach. Następnie skierowałam się do kuchni w celu zrobienia lemoniady, a mój brat czekał już w ogrodzie.

- Jak tam pierwszym dzień w szkole? - on tak serio? Cały czas byliśmy ze sobą, pomijając pół godziny, kiedy rozeszliśmy się do klas, ale poza tym siedzieliśmy razem.

- Co masz na myśli? - naprawdę nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Jak się się u nas podoba? - moja otwarta dłoń wylądowała na twarzy, a z ust zaczął wydobywać się mój śmiech. On natomiast siedział zdezorientowany.

- Co Ty robiłeś jak my o tym gadaliśmy w kawiarni?

- Może akurat rozmawiałem z Piotrkiem, bo widziałem, że złapałaś konktakt z Dominikiem - i tu mnie ma.

- Tak, to racja. Ale co miałam zrobić skoro Ty mnie olałeś, a ja nie zadaje się z twoimi kolegami, a to wyszło z jego inicjatywy.

- Ty nie zadajesz się z moimi kolegami? - w jego głosie slyszałam ironię i doskonałe zdawałam sobie sprawę o co mu chodzi.

- Musisz wracać do przeszłości? Gorzej niż kobieta podczas kłótni ze swoim mężem. To jest skończony temat w moim życiu.

- Ale przecież wiesz, że się o Ciebie martwię - jest chyba  jedyną osobą, która to robi. Ojciec cały czas pracuje, tak samo jak mama, ale ta jak już jest w domu to się o wszystko czepia i mówi jakim błędem jestem w jej życiu. Jeszcze jest Tomek, ale on mieszka na drugim końcu kraju, na szczęśliwą rodzinę i pracę.

- Wiem, ale mam dość wracania do przeszłości - mój głos był podniesiony.

- Zrozum, że czuję się winny, że cała ta sytuacja miała miejsce. Jestem odpowiedzialny za Ciebie - on już też nie wytrzymywał i podnosił głos.

- Według prawa to rodzice są za mnie odpowiedzialni!

- Ale są jacy są, więc od momentu, kiedy Tomek wyjechał, ja jestem za Ciebie odpowiedzialny!

- Tomka w to nie mieszaj, bo nie ma go na miejscu i wtedy też nie był!

- Dobra, to nie było na miejscu, zgadzam się. Ale czy był ktoś przy tobie, żeby się uchronić przed tym co się stało?

- Miałam przyjaciół - załamywałam się coraz bardziej, czułam, że nie wytrzymię tej rozmowy za długo.

- To gdzie oni teraz są?

- Okazali się być z grona tych fałszywych - powiedziałam, a raczej wyszeptałam, bo łzy płynęły mi do ust, a ja nie powstrzymywałam już płaczu.

Bez chwili zastanowienia się wstałam i pobiegłam do swojego pokoju. Drzwi za mną trzasnęły, a ja rzuciłam się na łóżko i pozwoliłam płynąć moim łzom. Niby schowałam głowę pod kordła i poduszką, żeby żaden dźwięk zewnątrz do mnie nie dochodził, ale to nic nie dało, bo słyszałam otwieranie drzwi parę sekund po ich zamknięciu i zbliżające się do mojego łóżka kroki. Usiadł na jego brzegu. Jego ręce szybko znalazły moje ciało pod startą materiału i pociągnął mnie do pozycji siedzącej. Nie sprzeciwiałam się, wręcz przeciwnie - czułam, że potrzebuje kontaktu z drugą osobą. Silne ramiona otoczyły moje drobne ciało, a ja wtuliłam swoją twarz w jego klatkę piersiową. Głaskanie pleców i lekkie kołysanie sprawiły, że zapadłam w sen.

School friendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz