4. Hotel Room

109 13 2
                                    

Wstałem późnym południem, była godzina 15 musiałem trochę odespać te ciągle podróże oraz koncerty lecz i tak się nie wyspałem. Pierwsze co zrobiłem to wziąłem telefon do ręki po czym odblokowałem, było aż 6 nieodebranych połączeń od Tiesta i 4 od mojego menadżera Juliana. Oddzwoniłem pierwsze do Juliana, obgadaliśmy parę spraw związanych z nadchodzącymi koncertami a następnie zadzwoniłem do Tiesta.

-Halo?-odezwałem się.

-Człowieku ty wiesz która jest godzina?!

-No tak parę minut po 15 a co?

-Idziemy się rozerwać za pół godziny będę u ciebie i idziemy na miasto.

-Ja dziś leżę i korzystam z każdej możliwej możliwości którą posiada ten hotel. Ja dziś mam reset day. -Nie miałem ochoty na jakieś imprezy wystarczy ze moje życie to jedna wielka impreza.

-Bez gadania, ubieraj się. Do zobaczenia odpowiedział stanowczo po czym się rozłączył.

Wstałem leniwie z wygodnego łóżka i zacząłem się ubierać, lecz nie na imprezę tylko miałem zamiar iść na hotelowy basen, tyle pieniędzy płacimy za każdym razem gdy przyjeżdżamy do hotelu a ja z niczego do tej pory jeszcze nie skorzystałem, załatwiłem swoje potrzeby fizjologiczne i byłem w trakcie jedzenia śniadania. Akurat gdy kończyłem zadzwonił dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć. Nikt mi dziś nie popsuje mojego dnia.

-Ty już tu?! Co tak szybko?! Człowieku nawet nie skończyłem jeść późnego śniadania.- odezwałem się rozzłoszczony do Tiesta.

-Nie chciało mi się czekać. No dalej ubieraj kurtkę i buty, wychodzimy. -odwrócił się do mnie i podszedł do stolika. -Czekaj... co ty w ogóle masz na sobie? Szlafrok?

Zakluczyłem drzwi od mojego hotelowego pokoju i skierowałem się w stronę Ti. -Może i mam na sobie szlafrok. Planuje iść na basen. A ty -Wskazałem na niego palcem. -Nie przeszkodzisz mi w tym.

-Garrix... nie pierdol tylko ruszaj dupe i idziemy.

-Człowieku czego ty nie rozumiesz? Hm? Mówię nie. Jeszcze nie raz wyjdziemy na miasto. Jak chcesz chodź ze mną na basen, maja tam jeszcze jacuzzi, saunę, i różne masaże relaksujące albo odżywcze. Wiem bo przeczytałem ulotkę ze stolika przy moim jak że to wczesnym śniadaniu. Ja chce dziś skorzystać z tej przyjemności. Możesz zadzwonić po Louisa i Justina żeby przyszli. Jeden jedyny dzień. Proszę cię.

Ti chwile na mnie patrzył analizując moje słowa. -No dobra, masz dar przekonywania gdy skończysz- wskazał palcem na stół pełnego jedzenia. -Czekaj na nas przy basenie my dojdziemy. -Odwrócił się i wyszedł trzaskając drzwiami.

-Jezus to było męczące. -powiedziałem sam do siebie i zasiadłem ku stole. Po całkowitym skończeniu posiłku wziąłem telefon klucze od pokoju i parę wczorajszych prezentów od fanów, stwierdziłem ze je przeglądane. Nie raz byłem w szoku ze ludzie mają wiele umiejętności artystycznych jak i piśmienniczych, tyle treści przekazują na zwykłych kartkach papieru. Cieszy mnie to ze traktują mnie jak najlepszego przyjaciela co wszystko można mu powiedzieć. Po paru minutach dotarłem na basen, rozłożyłem się na jednym z leżaków stojących przy oknie więc miałem widok na całą powierzchnię pomieszczenia.

-Eyy yooo Martjin! -Oderwałem wzrok od kolejnego czytanego listu i spojrzałem na ludzi wchodzących do pomieszczenia.

-Louis! Stary gdzieś ty był tyle czasu nie widziałem cię przez kilka dni! Zdążyłem się stęsknić. - Idąc w jego stronę zabawnym krokiem, przybiłem z nim pionę i mocno przytuliłem. Louis Van Baar mój najlepszy kolega znamy się od początku mojej kariery a nawet trochę wcześniej. Louis to Holenderski fotograf najbardziej znany jako mój główny fotograf. Przez kilka ostatnich dni nie był ze mną poleciał do Europy załatwić jakaś sprawę.

Starlight |M.G|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz