URLOP
I
Minął miesiąc. Fregata była już gotowa. Paul Orlovsky i Damien Risto spawali ostatnie fragmenty pancerza Silaris.
- Technologia asari. Nowoczesne cholerstwo - powiedział Risto.
- A czego się spodziewałeś? Przecież to jedna z najnowocześniejszych maszyn w galaktyce. Podobno budowali ją nasi najlepsi technicy we współpracy z turianami - odpowiedział Orlovsky, z dumą przyglądając się swojemu dziełu, które nieco szpeciło fregatę.
Risto i Orlovsky mieszkali na planecie Zayo od urodzenia. Specjalizowali się w drobnych naprawach przylatujących promów, czasem transportowców, ale nigdy nie mieli do czynienia z takim cackiem. Bariery kinetyczne, lasery GARDIAN, wspomniany pancerz Silaris... No i najważniejsze:
- Z tego działa to można by chyba nasz księżyc zestrzelić - zaśmiał się Risto.
- Wiesz dobrze, że strzelało już do poważniejszych przeciwników niż nasz mały Cleo.
Cleo był najmniejszym z czterech księżyców Zayo.
- W sumie to nie wiem. Nie rozmawiałem z załogą. Codziennie ich wszyscy męczą. Czytałem co nieco o ich wyczynach na Extranecie, zanim wysiadł, ale osobiście nie gadałem. Tak czy owak sądzę, że media zawsze wszystko wyolbrzymiały i to, co jest napisane na Enecie, to ściema. Przynajmniej większość. Poza tym mam wrażenie, że mają już nas dość i najchętniej odlecieliby w siną dal. Wyglądają, jakby mieli jakąś misję.
- Misję? O czym ty mówisz? - zdziwił się Orlovsky. - Przecież wojna skończona. Żniwiarze pogonieni. Z niedobitkami poradziłaby sobie nawet moja teściowa uzbrojona w wałek.
- Paul - powiedział Risto smętnym głosem - przecież wiesz...
- Ach... Przepraszam cię, przyjacielu.
Podczas wojny Risto stracił brata. Służył w jednej z flot Przymierza. Rodzina dostała tylko informację, że zginął, walcząc mężnie i poświęcił swe życie, żeby inne floty mogły się wycofać. A czemu to nie inni osłaniali jego? Risto do dziś zadawał sobie to pytanie.
Do hangaru wszedł mężczyzna - krótko ostrzyżony brunet w średnim wieku. W ręku trzymał datapad. Zlustrował fregatę i kiwnął głową z uznaniem.
- Dobra robota, panowie. Jakoś wam się odpłacimy.
- Ja myślę, że to my się wam właśnie odpłacamy, panie Adams - powiedział Orlovsky, chcąc sprawić komplement rozmówcy.
Adams jednak nie zmienił wyrazu twarzy. Był zmęczony. Przez chwilę szybko przebierał palcami przy datapadzie. Parę sekund później opuścił hangar.
Niedługo potem mechaników odwiedziła młoda kobieta. Dorothy, siostrę Paula, od początku pochłonęła wizyta gości. Starała się być jak najbliżej nich, towarzyszyć, oprowadzać i ogólnie robić za duszę towarzystwa. Z pasją chłonęła nieliczne opowieści, które udało jej się usłyszeć z ust członków załogi. Opowieści, które w jej oczach ocierały się o bajki o smokach i innych nieprawdopodobieństwach.
- Hej, chłopcy. To prawda, że już kończycie? - zagadnęła ściszonym głosem.
- Tak. Najdalej za dwa dni ta fregata będzie biła dawne rekordy - butnie powiedział Orlovsky.
Westchnięcie Dorothy pokazało mężczyznom, że nie jest to dla niej dobra wiadomość. Zayo to dość nudna planeta, na której niewiele się dzieje. Przylot takiego statku i takiej załogi to coś, co, gdyby nie wojna, byłoby z pewnością godnie uczczone. Niemniej jednak mieszkańcy starali się jak mogli.
![](https://img.wattpad.com/cover/101655686-288-k628838.jpg)
CZYTASZ
Mass Effect: Po zakończeniu
FanfictionPoniższe opowiadanie w uniwersum Mass Effect jest moim pierwszym i wielokrotnie poprawianym. Akcja toczy się tuż po zakończeniu trylogii Mass Effect, a kolejne wydarzenia są wymyślone całkowicie przeze mnie. Zdecydowana większość bohaterów pojawia s...