Od tamtego dnia mijały kolejne miesiące. Fukuzawa stał się bardziej wyczulony na bezpieczeństwo Ikane. W końcu w każdej chwili mogla przybyć po nią mafia. Jednak tak sie nie działo. Może Dazai w ogóle nie powiedział o jej spotkaniu? Może zachował to dla siebie?
Siedział teraz w barze u boku swojego oddanego partenra. Pili razem jakiś trunek. Milczeli. Chuuya zbliżał się do swojego limitu alkoholowego, gdy nagle Dazai wypalił spokojnie.
- Pół roku temu spotkałem Ikanuś. - rudzielec podniósł się jak oparzony z krzesła wypluwając przy okazji ostry napój prosto na kelnera.
- Dopiero teraz mi to mówisz?! - krzyknął łapiąc za fraki samobójce. Uniósł do góry ręce w geście niewinności.
- Spokojnie, spokojnie. Inaczej nic ci nie powiem. - powiedział melodyjnie grając mu na nerwach. Warknął coś pod nosem, ale ostatecznie wypuścił jego fraki wracając do resztki napoju. Zbulwersowany kelner wyszedł, aby zmienić ubranie.
- Gadaj, makrelo. - syknął upijajac kolejny łyk. Osamu zachichotał pod nosem i nachylil się do ucha rudego.
- Nie martw się nawet o tobie nie wspomniała. - wyszeptał mu przez co ten musiał odskoczyć do tyłu. Przezwał go od najgorszych i chwiejnym krokiem ruszył w stronę wyjścia. Dumny z siebie samobójca dokończył bursztynowy trunek i zaśmiał się cicho.
Na dworze było zimno. Zbliżała się powoli zima. Rudzielec odważnie kroczył chwiejnym krokiem przytrzymując się ściany budynku. Jak mogła o nim nie wspomnieć? On cały czas pamięta. Pamięta wszytsko. Każdą chwilę z nią. Każde wieczory spędzone w jej towarzystwie. Nawet ich pożegnanie. I słowa piosenki. Wszystko. Ona na pewno pamięta. Na sto procent pamięta. Miał taką nadzieję, ponieważ Ikane nie należała do osób z krótką pamięcią.
Spojrzał na niebo. Było czyste. Na ciemnym, rozgwieżdżonym krajobrazie najbardziej wyróżniał się okrągły i jasny księżyc. Noc była przyjemna. Bardzo przyjemna.
Siedziała tymczasem w pokoju wpatrując się w ten sam punkt co rudzielec. W pełnię. Myślała nad tym wszystkim co ją do tej pory spotkało. Jakie jej życie było burzliwe i niespokojne zanim trafiła do Agencji. Jednak dalej jej czegoś brakowało w sercu. Przyjaciela. Starego, dobrego, rudego przyjaciela z mafii. Czas jest dla niej taki nieznośny.
Minęły dwa lata w ktorych dużo się zmieniło. Dazai niespodziewanie odszedł z mafii i zaczął poszukiwanie normalnej pracy. Spotkał się z pewnym mężczyzną, ktory zaproponował mu robotę w pewnej organizacji.
Dla Ikane był to kolejny dzień w towarzystwie papierów i przyjaciół. W agencji miała ich dużo. Midzy innymi sławny detektyw Ranpo czy Kunikida i Yasono. Często rozmawiali w przerwach i śmiali się jednak ona nigdy nie zapomniała swojego pierwszego przyjaciela za ktorym coraz bardziej tęskni.
- Ikanuś, kupiłaś jakieś cukierki? - spytał Edogawa podchodząc do niej z zakłopotaną miną.
- Niestety nie, a coś się stało? - odpowiedziała odwracając się w jego stronę w dłoniach trzymając papiery przyciśnięte do piersi.
- Nie mam już żadnych... A mam ochotę na lizaka... - jąknął z utęsknieniem za smakiem słodkiej przekąski. Wzdychnęła wiedząc o co mu chodzi.
CZYTASZ
My Nightmares / Prolog
FanfictionNie słuchaj ludzi, którzy wytykają cię palcem. Oni cię po prostu nie znają.