8 (po prostu)

203 35 3
                                    

Na początek małe pytanie od MNIE: czy rozdział siódmy jest dla was widoczny? coś się tam pojebało i nie mam pewności.

Weszłam do domu po raz pierwszy od blisko tygodnia. Nie było jakiejś wielkiej awantury, nawet rozmowy; tata rzucił tylko dobitne "O! Wróciła gówniara" i chyba chciał coś jeszcze dodać, ale zamknęłam drzwi swojego pokoju i udawałam, że nie istnieję. Zupełnie jak przez ostatnie kilka godzin.

Położyłam się, założyłam słuchawki i zapętlałam "Arrival in Nara" aż do stanu totalnego rozluźnienia, w którym, przy zamkniętych oczach, widzisz sierpniową łąkę o 4:23 i różowe niebo. Potem zasnęłam. Śniło mi się, że albo nic mi się nie śniło, albo nie pamiętam. Coś w ten deseń. Na pewno nie były to sierpniowe łąki. Kiedyś czytałam jakiś gówniany artykuł o śnie, w którym pisali, że jak będę o czymś intensywnie myśleć przed zaśnięciem, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że pojawi się to w moim śnie. I co? I gówno, z resztą jak zawsze, z resztą jak przez całe życie. Myślę, że byłabym świetnym żukiem gnojarzem i myślę też, że moje życie jako ten pierdolony robal byłoby o wiele lepsze niż to obecne. Szczególnie w tym domu, który nie dość, że wygląda gównianie, to jeszcze gównem śmierdzi.

Gówno, gówno, gówno.

Po otwarciu lodówki ukazał mi się klasyczny, podręcznikowy wręcz przykład próżni. A nie, przepraszam. Jest pół kubeczka jogurtu o zapachu i zapewne smaku syntetycznej truskawki. Idealnie. Wystarczy dokroić jeszcze pół sucho-nadgniłego jabłka i będzie idealnie. Raczej ideanalnie*.

Ciach, ciach, trach, KURWA.

Z mojego pięknego, najcenniejszego, środkowego palca popłynęła stróżka krwi. I tak ciekła i kapała i ozdabiała gówniany blat, gównianą podłogę i moje fioletowawe, zimne stopy. Trzeba coś z tym zrobić, trzeba to zatrzymać, bo zaraz zrobi się zbyt kolorowo. Wetknęłam więc palec do ust, od czasu do czasu zagryzając krew jogurtem pseudotruskawkowym. Może zamiast żukiem powinnam zostać kucharzem? Krwiste steki nabrałyby zupełnie nowego znaczenia. Życzę sobie świetlanej przyszłości.

Wetknęłam również do gniazdka ładowarkę od telefonu i dowiedziałam się, że jestem nieodpowiedzialna i  nie do wytrzymania i jak można nie odbierać telefonu przez cały dzień. To w skrócie, a to w oryginale:

24 nieodebrane połączenia od: Miśka

12 nieodebranych połączeń od: numer nieznany

Miśka: "Czy wszystko w porządku?" "Dlaczego nie odbierasz?" "Jezu, jak można być tak nieodpowiedzialnym człowiekiem" "Gdzie ty, kurna, jesteś???"

Numer nieznany: "Chcę pogadać, proszę odbierz" "To odpisz przynajmniej" "Odbierz do kurwy nędzy ten telefon"

Do Miśki oddzwoniłam, powiedziałam, gdzie byłam, oznajmiłam, że wróciłam do domu. Pozostałe wiadomości zignorowałam. Skończyłam jogurt, znalazłam jakiś zakurzony plaster w kącie jeszcze bardziej zakurzonej szafki i wyszłam do spożywczaka. Skoro mam mieszkać w tym domu, muszę mieć jak.



*prawa autorskie dla tego jakże pięknego słowa posiada Mój Ziemniaczek Tajniaczek

żenułaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz