9. Sectumsempra

302 16 4
                                    

Pewnego dnia, gdy Hermiona schodziła na śniadanie zaczepił ją Draco.

- Słuchaj Granger! Mój ojciec się mylił wybierając taką szlamę jak ty na prefekta naczelnego, zaniedbujesz swoje obowiązki! 

- To nie ja zaniedbuję obowiązki! To ty nadużywasz swoich praw! Czekasz, aż będziesz mógł odjąć komuś punkty za byle co. - powiedziała ze złością.

Malfoy wiedział, że przegrał więc odszedł. Mogła spokojnie iść coś zjeść.

"Jak ja go nienawidzę! Czy on musi ciągle nazywać mnie szlamą?! Wie, że mnie to boli i wykorzystuje to."

Tymczasem młody Malfoy rozmawiał z Zabinim.

- Może zrobimy to dzisiaj? - zaproponował. - Damy jej w końcu nauczkę za to wszystko co zrobiła mojemu ojcu!

- Ok. Jak chcesz. - odparł.

- Pamiętaj, ty stoisz na straży! Mam nadzieję, że nikt nas nie zobaczy.

- A ona, ta Granger? A jak ona komuś powie? - zapytał Zabini.

- O nią się nie martw. Nie powie. Mam taką nadzieję.

Zadzwonił dzwonek na lekcję. Pierwszą lekcją Gryfonów były Eliksiry razem ze Ślizgonami. Hermiona nie mogła się skupić, więc zamiast robić eliksir na porost włosów, zaczęła czytać znalezioną książkę od eliksirów.

- Panno Granger, proszę brać się do roboty! - upomniał ją profesor Slughorn. - To nie czas i miejsce na czytanie!

Dziewczyna oblała się rumieńcem i wróciła do sporządzania wywaru. Kolejne lekcje mijały dość posępnie. Hermiona przyłapywała siebie na chęci czytania znalezionego podręcznika. Gdy lekcje minęły miała zamiar pobiec prosto do swojego pokoju, ale zatrzymał ją Draco.

- Granger, zaczekaj!

- Czego chcesz? - odpowiedziała ze zniecierpliwieniem.

- Dzisiaj wieczorem mamy wspólny patrol. - na twarzy dziewczyny pojawił się grymas. - Tak, ja też się cieszę. - powiedział ironicznie. - O 19.00. Pamiętaj!

Hermiona odeszła bez słowa. Liczyła się tylko książka.

- Pamiętaj! - powtórzył.

- Dobrze! - dziewczyna biegła najszybciej jak mogłam.

Gdy była już na miejscu  zatrzasnęła drzwi, skoczyła na łóżka i wyciągał książkę z torby. Po jakimś czasie przyszła do niej Gin.

- A ty dalej siedzisz nad tą książką. - westchnęła. - Odłóż ją i chodź do chłopaków. Czekają na nas.

- Co mówiłaś Ginny? - popatrzyła na przyjaciółkę. - Przepraszam.

- No chodź Miona. Harry i Ron na nas czekają.

- Nie mogę iść.

- Dlaczego? - zapytała zdziwiona rudowłosa. - Ciągle siedzisz nad tą książką. Pokaż mi ją.

- NIE! - krzyknęła. Ginny popatrzyła się na nią dziwnie. - Przepraszam. Po prostu mam tam własne notatki. Wszystko jest pobazgrane.

Przyjaciółka wyszła bez słowa. Widać, że była zła.

"Dobrze, że nie wydarła mi tej książki... Kurde! Co ja narobiłam?! Teraz Gin jest na mnie zła. Muszę coś z tym zrobić." - pomyślała.

Była zła na siebie za swoje zachowanie wobec przyjaciółki. Jednak nie zdążyła nic zrobić, ponieważ zegar właśnie wybił 19.00. Schowała książkę pod poduszkę i pognała w umówione miejsce.

- Spóźniłaś się 2 minuty. - powiedział, gdy ją zobaczył. - Czy wszystkie szlamy się spóźniają?

- To tylko 2 minuty! - krzyknęła zła. - I przestań mnie nazywać szlamą.

Popatrzył jej wyzywająco w oczy.

- Wiesz, że to się nie zmieni...?

- Możemy przejść do naszych obowiązków? - przerwała mu Granger.

- Oczywiście. Chodź za mną.

Nie zauważyli, że ktoś za nimi idzie. Szli różnymi korytarzami. Niektórych z nich nigdy nie widziała. W końcu doszli do najmniej oświetlonego ze wszystkich korytarzy.

- Myślisz, że tu przychodzą uczniowie? - powiedziała z pogardą. - Nawet ja nigdy tu nie byłam, a co dopiero inni uczniowie.

Chłopak nic nie odpowiedział.

- Blaise?! - powiedziała zdziwiona na widok chłopaka.

- Szybko! Stań na straży! - nakazał chłopakowi Draco.

Nagle w końcu korytarza pojawiła się postać.

- Co tu się dzieje? - zapytała Potter.

- Kurwa! Wszystko nam zepsuje! Trzymaj go Zabini! - krzyknął Draco.

Zabini posłusznie wypełnił polecenie. Złapał Harrego, który nie miał szans uwolnić się z uścisku. Malfoy podszedł  bliżej do Hermiony, która nie wiedziała co się dzieje.

- Pożałujesz, że się urodziłaś SZLAMO! - powiedział do dziewczyny Malfoy.

Chłopak wyciągnął  różdżkę, lecz Hermiona była szybsza.

- Sectumsempra! - wypowiedziała zaklęcie dziewczyna.

Na ciele chłopaka  pojawiły się rany, z których lało się dużo krwi.

- Coś ty zrobiła?! - krzyknął Zabini, który zwolnił Harrego z uścisku po czym zemdlał.

Potter podbiegł do rannego chłopaka.

- Ja...ja nie chciałam! - zalała się łzami dziewczyna.

- Później się wytłumaczysz. - powiedział bliznowaty po czym zaczął szeptać jakieś zaklęcia.

- Co robisz? - spytała wystraszona.

-  Słyszałem jak Snape używał tych zaklęć żeby zatrzymać krwawienie, gdy ja trafiłem tym zaklęciem Malfoya. - wytłumaczył. - Znalazłaś książkę? - dodał po chwili.

- Tak. Harry ja nie wiem co mnie podkusiło. - zalała się łzami. - Jak nas znalazłeś? Miałam patrolować korytarze z Draco, a on zaprowadził mnie tutaj.

- Ginny oznajmiła nam, że nie przyjdziesz, więc poszedłem cię poszukać. Malfoy wydał mi się podejrzany, więc ruszyłem za wami.

Rany chłopaka zrosły się, ale nadal leżał nieprzytomny.

- Nie wiem co by się stało, gdyby cię tu nie było Harry. Dziękuję.

Chłopak się uśmiechnął.

- Co z nimi zrobimy? - zapytała po chwili.

- Wyczyścimy im pamięć. Zostawimy ich tu. Poradzą sobie. - oznajmił bliznowaty.

- Obliviate ! - wypowiedziała zaklęcie Hermiona.

- Chodźmy już. - ponaglał Harry.


DAŁAM RADĘ NAPISAĆ 811 SŁÓW (nie licząc tego dopisku)! Mój dotychczasowy rekord. Chciałam wam wynagrodzić wcześniejszy rozdział, który był bardzo, krótki. 




Póki żyjemy miłość istnieje | DramioneWhere stories live. Discover now