Beth wygładziła koszulę i zapukała do drzwi gabinetu dyrektora. Nie wiedziała czemu ale w jego towarzystwie zawsze czuła się jak głupi uczniak wezwany na dywanik.
-Proszę. - Usłyszała przytłumiony głos mężczyzny i zbierając całą odwagę weszła do środka. Widząc ją odłożył długopis i położył złączone dłonie na biurku. - W czym mogę Pani pomóc?
-Wspominałam już, że chcę podjąć współpracę z One Direction.W związku z tym chcę wyjechać na jakiś tydzień, góra dwa.
-To niemożliwe.
-A to dlaczego?
-Bo jest Pani pracę do wykonania tutaj. - Wzruszył ramionami nadal czujnie mierząc ją wzrokiem.
-Dopiero co dałam Jake'owi demo irlandzkiego zespołu. - Założyła ręce nie chcąc odpuścić. - Więc nie widzę żadnego problemu.
-Ach tak, ten zespół. Właśnie, trzeba będzie tam polecieć, posłuchać ich na żywo i ewentualnie zaproponować kontrakt. -Odchylił się na fotelu z niepokojącym uśmieszkiem.
-Co ja mam z tym wspólnego? To nie moja działka.
-Powinna Pani rozwijać swoje kompetencje. Zróbmy tak, dam Pani 10 dni wolnego a w zamian za to po powrocie polecimy do Irlandii. Góra 3-4 dni.
-Polecimy?
-No tak, ktoś musi Pani pokazać co i jak. W tym oddziale to ja mam największe doświadczenie w negocjacjach kontraktów. - Gdyby mogła zobaczyć tą scenę z boku pewnie śmiałaby się w głos widzącich skrajnie różniące się miny, on zadowolony z siebie z tym małym uśmieszkiem a ona z uchylonymi ustami i wysoko podniesionymi brwiami. Jak on to sobie wyobraża? Ma spędzić z nim tyle czasu nie zabijając przy okazji?
-Nie jestem pewna czy się do tego nadaje... - Musiała jak najszybciej wymyślić jakiś dobry argument. - Jest wielu innych pracowników, którzy pracują dłużej ode mnie i myślę, że to...
-Myślenie proszę zostawić mnie. - Wstał zapinając guzik idealnie dopasowanej marynarki. - To co, szczegóły wyjazdu wyślę Pani mailem. Do zobaczenia. - Otworzyła usta ale kompletnie nie wiedziała co powiedzieć. Tylko ona była na tyle zdolna żeby iść poprosić o urlop a w efekcie wkopać się wyjazd służbowy z największym gburem świata. Dlaczego ona przecież jej nie lubi, nawet nie potrafią porozmawiać jak dorośli ludzie.
-Rozumiem, że inaczej z mojego wyjazdu nici?
-Dokładnie. - Naprawdę nie miała ochoty na jego towarzystwo ale tak długo czekała na możliwość pracy z chłopakami z boys bandu...
-Będę czekać na wiadomość.
##
-Kate, skup się to poważna sprawa. - Przyjaciółka niestety musiała wrócić do rodzinnego miasta ale służyła radą przez skype'a. Chociaż chyba nie do końca można było nazwać to poradami... Dziewczyna śmiała się od kilku minut z życiowego pecha Beth.
-Może nie będzie tak źle? Może pod tą skorupą wielkiego, zimnego biznesmena skrywa się piękna dusza, którą pokaże tylko tobie, niczym Grey? - Kąciki jej ust zaczęły drgać a zaraz potem można było usłyszeć kolejną salwę śmiechu.
-Jesteś beznadziejna. - Nie tracąc czasu Beth zaczęła pakować walizkę na jutrzejszy lot do San Farncisco. - Nie wytrzymam tych ciągłych przytyków przez 3 dni bez przerwy. A poza tym jak mam o tym powiedzieć Edowi? Chryste...
-Ej, nie będzie tak źle. A co do Eda to nie przeszkadza mu, że jedziesz gdzieś z 5 młodymi przystojniakami a o jednego Blackwooda będzie się martwił? Z resztą trochę zazdrość mu nie zaszkodzi.
CZYTASZ
Lover with guitar
FanfictionKolejna część historii Beth i Eda. Pokonali mnóstwo przeciwieństw i w końcu zdecydowali się dać szansę swojej miłości. Mogłoby się wydawać, że teraz będzie już z górki. Nic bardziej mylnego, światowa sława i szczyty list przebojów mają swoją cenę. J...