Po przygnębiającej rozmowie z chłopakiem, blondynka ociężale powlokła się do łazienki z zamiarem zmycia z siebie nadmiaru emocji. W głowie kłębiły jej się setki myśli, które niczym satelity krążyły wokół Eda i ich związku. Faktem było, że druga płyta mająca ugruntować jego pozycję na rynku była niemal gotowa. Z kolei krążek nierozerwalnie łączył się z kolejną trasą, która miała być ogromna. Za każdym razem mieszane uczucia ściskały jej gardło bo mając ten zaszczyt obserwowania jego drogi od ulicznego grajka do mężczyzny wyprzedającego areny na całym świecie czuła oszałamiającą dumę. Nikt nie zasługiwał na sukces bardziej niż Ed a widząc jego uśmiech na scenie była tak samo szczęśliwa.
Ale była i druga strona. Strona, po której jak każda zakochana kobieta chciała móc budować z wspólne życie z ukochanym. Zazdrościła innym parom tej szarej codzienności, której tak wielu nie potrafiło docenić. Chciała wspólnych śniadań codziennie rano, wiadomości zostawianych na karteczkach przyczepionych magnesem do lodówki, wspólnego chodzenia na zakupy do supermarketu albo zwyczajnego nic nie robienia. Oczywistym było, że ta trasa będzie większa, intensywniejsza i jeszcze bardziej pochłaniająca... Niestety właśnie z takimi myślami musiała położyć się w pustym i zbyt dużym łóżku. Już niemal odpłynęła do krainy snów kiedy przypomniała sobie o mailu chłopaka. Przekulała się na drugi skraj łóżka i dłonią odnalazła laptopa na podłodze. Zmrużyła oczy kiedy ekran rozświetlił się pokazując ich wspólne mało korzystne zdjęcie, na którym robili głupie miny. Zalogowała się na pocztę i ignorując wszechobecny spam odnalazła wspomnianą wiadomość.
Tytuł: Na poprawę humoru.
To jest numer osiem z Multiply. Nuciłem ją kiedyś ale w porę zorientowałem się, że nie powinnaś jej słyszeć aż do dnia kiedy płyty znajdą się w sklepach. Wtedy nie mogłabyś mnie już zmusić do zmian no ale... Kocham Cię, nie bądź zła.
W załączniku znajdował się jeden plik mp3, bez zawahania kliknęła na ikonę pobierania i szybko poprawiła się na poduszkach. Jego wiadomość skutecznie ją rozbudziła, co było tam aż tak złego, że bał się jej to pokazać? Gdy tylko pobieranie się zakończyło natychmiast wcisnęła play.
Piosenka była cudowna, przypomniała Beth o tych wszystkich wspaniałych chwilach, które spędzili na Teneryfie. Możliwość zaszycia się razem gdzieś z daleka od ludzi byłaby spełnieniem marzeń. Nie rozumiała o co mogłaby się gniewać do czasu... Piosenka się skończyła a dziewczyna nadal ślepo wpatrywała się w ekran. Kliknęła play kolejny raz mając nadzieję, że się przesłyszała, musiała się przesłyszeć.
You look so wonderful in your dress
I love your hair like that
The way it falls on the side of your neck
Down your shoulders and back
We are surrounded by all of these lies
And people that talk too much
You got the kind of look in your eyes
As if no one knows anything but us
Should this be the last thing I see
I want you to know it's enough for me
Cause all that you are is all that I'll ever needSo in love (x4)
You look so beautiful in this light
You silhouette over me
The way it brings out the blue in your eyes
Is the Tenerife sea
And all of the voices surrounding us here
May just fade out when you take a breath
Just say the word and I will disappear into the wilderness(...)
You look so wonderful in your dress
I love your hair like that
And in a moment
I knew you, Beth.Beth. Nie przesłyszała się. Z dziwnych, nieznanych jej powodów nie była aż tak zła jak chyba oboje zakładali że będzie, właśnie wtedy przypomniała sobie pewną sytuację...
CZYTASZ
Lover with guitar
FanfictionKolejna część historii Beth i Eda. Pokonali mnóstwo przeciwieństw i w końcu zdecydowali się dać szansę swojej miłości. Mogłoby się wydawać, że teraz będzie już z górki. Nic bardziej mylnego, światowa sława i szczyty list przebojów mają swoją cenę. J...