Quick decision

156 13 3
                                    



W ostatniej chwili odchyliła głowę sprawiając, że jego usta wylądowały kawałek nad jej uchem. Myśli krążyły w jej głowie jak szalone tworząc totalnie nieczytelny bałagan. Stała przez chwilę w bezruchu bojąc się wziąć nawet porządny wdech.

- Proszę, nie rób tego więcej. - Powiedziała cicho lecz stanowczo.

- Przecież sama tego chciałaś. - Głos Williama nie był dłużej przyjazny jak wcześniej tego wieczoru. Nadal stał zbyt blisko próbując przejąć kontrolę nad sytuacją.

- Nie. Mam chłopaka, którego kocham. - Odważyła się spojrzeć mu w oczy i zwiększyć dzielącą ich odległość. - Pójdę już.

- Zwodziłaś mnie przez cały wieczór a teraz się rozmyśliłaś? Niby w czym ten karzeł jest lepszy ode mnie?

- Teraz widzę, że we wszystkim. Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj. - Nie czekając na reakcję szefa weszła do pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi. Oparła się o nie plecami i powoli zjechała po nich na podłogę. Usłyszała jego oddalające się kroki i dopiero wtedy pozwoliła sobie na pełen wdech. Siedziała tak z kolanami pod brodą dopóki nie  przeanalizowała całego wieczoru i każdego wypowiadanego słowa. Mimo długich prób nie znalazła chwili, w której mógłby źle odczytać jej intencje. Przetarła zmęczoną twarz i postanowiła iść spać bo jutro czekała ją ciężka rozmowa, od której być może zależała jej dalsza praca.

##

Przy śniadaniu podczas, którego się właściwie minęli Blackwood wyraźnie dał Beth do zrozumienia, że ich przyjazne kontakty się zakończyły. Mimo próby podjęcia rozmowy a temat wczorajszego zajścia nie wskórała nic oprócz lodowatego powitania. Okazało się też, że w ciągu nocy zdążyli wrócić do mówienia do siebie per pan i pani. Jednak dziewczyna nie po to nie spała pół nocy układając sobie monolog w głowie, żeby teraz odpuścić. Stwierdziła, że samolot będzie najlepszym miejscem. Ani jej nie ucieknie, ani zbytnio nie będzie krzyczał.

##

- Powinniśmy porozmawiać. - Zaczęła kilka minut po tym jak wzbili się w powietrze.

- Czy to nie może poczekać? Jestem zajęty. - Wskazał na włączonego laptopa. 

- Nie może, pracujemy razem i chcę to rozwiązać. 

- Dla mnie temat jest skończony. Odrzuciłaś moją ofertę a ja nigdy nie składam ich ponownie. - Pierwszy raz zaszczycił ją krótkim, chłodnym spojrzeniem. - Proszę skupić się na czysto biznesowych kontaktach.

##

2 tygodnie później...

Od powrotu z Dublina Blackwood zasypywał ją totalnie zbędna robotą i wymyślał coraz to nowe sposoby uprzykszania jej życia. Nie było dnia, w którym nie musiałaby pojawić się w wytwórni rano i siedzieć tam do 20. Dziewczyna starała się przeczekać najgorszy okres lecz dzisiaj miarka się przebrała. Od ponad miesiąca miała zarezerwowane studio dla Jamiego Lawsona. Mężczyzna był dobrym znajomym Eda jeszcze z czasów grywania po podejrzanych barach. Beth bardzo go polubiła i postanowiła pomóc w wydaniu płyty. Zarówno Jake jak i Blackwood dali mu bardzo pozytywne rekomendacje tylko zwiększając jej entuzjazm.
Jak ogromne było jej zdziwienie kiedy w studiu zastała tylko pustkę zamiast muzyka. Natychmiast poszła do Jake'a, który powiedział że Blackwood nie sfinalizował kontraktu. Wkurzona nie czekała nawet minuty tylko od razu ruszyła do gabinetu szefa. Zatruwanie jej życia mogła znieść ale nie miał prawa zatruwać go innym.

- Dlaczego zerwałeś kontrakt z Lawsonem? - Wpadła do pokoju nawet nie pukając.

- Dzień dobry. - Podniósł ba nią znużony wzrok. - Chyba się Pani trochę zapomniała.

- To przeze mnie? - Puściła jego uwagę mimo uszu. - Niszczysz jego przyszłość bo nie poszłam z Tobą do łóżka?!

- Nie pochlebiaj sobie, w 5 minut znajdę inną a nawet lepszą. - Wstał zapinając guzik marynarki. - W kontrakcie przeszkodziły nam względy finansowe. Wytwórnia nie ma funduszy.

- 3 tygodnie mówiłeś co innego podpisując dwa beznadziejne kontrakty.

- Cóż najwidoczniej zmieniłem zdanie. - Uśmiechnął się szyderczo będąc pewnym swojej przewagi.

- Cóż najwidoczniej jednak jesteś największym gnojem jakiego spotkałam.

- Och, masz taką ładną buźkę. - Wziął jej podbródek w dwa palce, natychmiast odepchnęła jego rękę i odsunęła się nieco. - Szkoda że taka pyskata.

- Nie życzę sobie takich uwag. Podpiszesz ten kontrakt czy nie?

- Nie. - Chwilę mierzyła się z nim na spojrzenia po czym odwróciła się i energicznie wymaszerowała z gabinetu. Dokładnie wiedziała co musiała zrobić. Myślała o tym już jakiś czas dlatego teraz bez zbędnego analizowania usiadła przy komputerze drukująca gotowy już dokument.
15 minut później weszła ponownie bez pukania do pokoju, w którym siedział teraz także jeden z producentów.

- Pani Markiewicz mam teraz spotkanie, proszę poczekać. - Surowy ton Blackwooda nie zrobił na niej absolutnie żadnego wrażenia.

- Nie zajmę dużo czasu. - Posłała mu najbardziej ironiczny uśmiech na jaki było ją stać. - Składam wymówienie.

- Słucham? - W końcu to ona miała kontrolę nad sytuacją i sprawiało jej to ogromną satysfakcję.

- Zwalniam się dupku. Właśnie starciłeś najlepszego researchera w filli. - Kiwnęła głową do zdziwionego współpracownika a potem wyszła nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
Dawno nie czuła takiej ulgi.
Tak zdecydowanie była dziwna, właśnie straciła pracę i miała ochotę uśmiechać się od ucha do ucha.
Kiedy przeszła przez ulicę usłyszała dzwonek telefonu. Idealnie wyczucie.

- Cześć skarbie. - Ciepły, lekko zachrypnięty po koncercie głos Eda był najlepszym środkiem na uspokojenie.

- Hej, dobrze Cię słyszeć.

- Wiem, że masz napięty grafik i tak dalej ale może znalazłabyś trochę czasu żeby odwiedzić mnie za dwa tygodnie?

- Dlaczego akurat za dwa?

- Bo mam niespodziankę? - Zaśmiał się głośno. - Proszę? Chociaż na parę dni.

- Właściwie to miałbyś coś przeciwko gdybym przyjechała trochę wcześniej? - Przygryzła wargę nie chcąc na razie zdradzać przyczyny wolnego czasu.

- Żartujesz? Przecież wiesz, że najchętniej zabrałbym Cię w całą trasę! Kiedy chcesz przylecieć?

- Umm... No w sumie to... może sprawdzę jutrzejsze loty? - Tak, do tej pory zwolnienie miało zdecydowanie więcej plusów niż minusów.

#######

Bardzo, bardzo krótki ale tak bardzo chciałam coś dodać bo...

🎉11 sierpnia! 🇵🇱🎉

Czekałam tyle czasu... o wiele dłużej niż piszę te opowiadania.

Dłuższy i mam nadzieję fajny koło następnego piątku.

Czekam na kom. 😘

Lover with guitarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz