- No dobra czas na prezenty! - Matt podniósł się żywo z krzesła niemal wylewając niedopitą kawę.
- Zżarłeś co najlepsze to już możesz iść, co nie pasożycie? - Ed nadal nie mógł przeżyć tego, że przegrał najwidoczniej tradycyjny świąteczny wyścig na śniadanie. Beth uznała, że paradowanie w piżamie przed rodzicami chłopaka to lekka przesada, dlatego dołączyła do nich dopiero gdy znalazła dresowe spodnie w walizce. Miała nadzieję, że udało jej się ukryć zaskoczenie kiedy zastała całą rodzinę przy stole w piżamach. Nawet mama chłopaków krzątała się po kuchni w szlafroku. Każda rodzina ma jakąś tradycje, no nie?
- Matty poczekaj aż wszyscy zjemy. - Imogen zwróciła się do syna, który niechętnie usiadł spowrotem.
- To jak brat znajdzie się tam pod choinką jakiś pierścionek? - Pytanie z niewiadomego powodu wywołało u Beth nieźle rozbawienie. Podniosła wzrok na młodszego z braci posyłając mu uśmiech śmiejąc się cicho. Za to go uwielbiała, czasami jak coś wymyślił.
- Matthew! - O dziwo głos Johna miał karcący ton, przecież nie powiedział nic złego... O.Mój.Boże. Powoli prześlizgnęła się po twarzach domowników docierając do swojego chłopaka. Był czerwony, a może raczej purpurowy? To wszystko działo się pewnie mniej niż minutę a Beth miała wrażenie, że siedzą tak już kilka godzin.
- Ja pierdole stary... ja nie...- Matt zaczął tłumaczyć się gorączkowo z głupiego żartu. Ed odnalazł rękę Beth pod stołem i splątał ich palce.
- Może nauczysz się w końcu najpierw myśleć a potem gadać. - Ed odparł ze złością, ale zaraz przeniósł wzrok na swoją dziewczynę łagodniejąc. - Nie mam zamiaru Ci się oświadczyć. Nie dzisiaj. Wiem, że to za wcześnie.
Beth westchnęła z ulgą, to nie tak że nie traktowała poważnie tego co ich łączyło, wręcz przeciwnie ale była nieco uprzedzona do formalnych związków. Każde małżeństwo jakie znała albo się rozpadało albo męczyło się ze sobą, dlatego dziewczyna nie chciała niepotrzebnie ryzykować... Ale teraz patrzyła na Eda i myślała o tym, że dla niego zrobiłaby wyjątek. Gdyby zapytał powiedziałaby tak. Chryste, przestawała poznawać samą siebie.
- A ty rudy nieudaczniku, mam nadzieję że masz nauczkę. - Wymierzył osądzająco palec w młodszego brata.
####
- Teraz coś dla Eda. - Matt podał bratu pudełko starannie zawinięte przez Beth. Na szczęście kilka tygodni przed świętami oboje ustalili budżet na prezenty i miała nadzieję, że mężczyzna tak jak ona trzymał się ustaleń. Ed zerwał srebrną kokardę i rozdarł błękitny papier.
- Wow, ale ekstra! Bethy to ty? - Zafascynowany oglądał z każdej zestaw klocków lego do budowy mini Hogwartu.
- Podoba Ci się?
- Oczywiście, jest świetny! I ma figurki Harrego, Rona i Hermiony!
- No dobra, zostały prezenty ode mnie. - Imogen wstała łapiąc pierwszy pakunek spod choinki. - Parę miesięcy temu zobaczyłam je na wystawie i stwierdziłam, że to dobry pomysł bo więcej was nie ma niż jesteście... Chcę żebyście pamiętali, że tu jest wasz dom, w którym zawsze będziemy na was czekać. - Po wzruszającym wstępie wyciągnęła ze świątecznej torby czerwony sweter. Na nim był wyszyty dom, łudząco podobny kształtem do tego, w którym właśnie siedzieli. Pod spodem widniał napis "dom jest tam gdzie jest rodzina". Po kolei wyciągała identyczne swerty wręczając każdemu.
- Beth, ten jest dla Ciebie. - Dziewczyna zaskoczona chwyciła miękki materiał w ręce.- Czemu jesteś taka zdziwiona? Przecież mówiłam, że kupiłam je dla każdego członka rodziny.
CZYTASZ
Lover with guitar
FanficKolejna część historii Beth i Eda. Pokonali mnóstwo przeciwieństw i w końcu zdecydowali się dać szansę swojej miłości. Mogłoby się wydawać, że teraz będzie już z górki. Nic bardziej mylnego, światowa sława i szczyty list przebojów mają swoją cenę. J...