Przygotowania

1.3K 100 3
                                    

-Ale ojcze! Nie zgadzam się!
-Dosyć Loki.- przerwał zielonookiemu Odyn.- Musisz wziąźć za to odpowiedzialność.
-Ale ona...
-Dosyć. Moje słowo jest ostateczne.
Loki z gniewną miną ruszył przez komnatę. Jego ojciec nic nie rozumie i podejmuje złe decyzje.- był przekonany Loki, zamykając drzwi.

    Nim podała siostrze bukiecik kwiatów.
-Będziesz mi je podawać po kolei.- poinstruowała ją blondynka. Helen tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się. Nim stanęła na krześle i zaczęła przypinać kwiaty do zdobionych złotem framug okien.
    Tego wieczora miał się odbyć bal wiosenny. Według zwyczaju( wymyśliłam sama. Dajmy na to, że Frigga wpadła na ten pomysł kilkadziesiąt lat temu i to już tradycja) podczas balu wiosennego mężczyźni mają obowiązek podarować wybrance swojego serca kwiat. Najbardziej cenionym kwiatem była biała róża symbolizująca czystość intencji mężczyzny. Czerwona oznaczała miłość, którą ofiarujący pragnął przekazać po przez drobny gest. Żółta była dla kobiet z rodziny i najbliższego otoczenia, które mężczyzna bardzo sobie cenił. Natomiast niebieska... Ha... I tu jest tak zwany ,,pies pogrzebany". Dla mężczyzny oznaczała wieczną ,,niewolę w kobiecych okowach"( tak łagodnie zwane małżeństwo) czyli oświadczyny.
   Helen podała siostrze kolejny kwiat który po chwili już był solidnie przymocowany.
    Loki jak tylko je zobaczył, nie zastanawiając się długo ruszył w ich stronę.
-Witam panie.- uśmiechnął się tak jakby nie odbył właśnie nieprzyjemnej rozmowy z ojcem.
-Witaj Loki. - Nim uśmiechnęła się do niego. Helen tylko zerknęła nań onieśmielona. Był dla niej zupełnie obcy i nie rozumiała jak mu może przychodzić tak łatwo uśmiechać się do innych.
-Widzę, że pomagacie. Matka was zmusiła?- zapytał z rozbawieniem. Ukradkiem spojrzał na Helen. Przez te kilka miesięcy doszła do siebie. Wyglądała zdrowo, jadła prawidłowo i była spokojna. Co prawda jeszcze się nie odezwała słowem od tych pamiętnych słów, które Lokiemu wyryły się w pamięci, ale to nic. Miał nadzieję, że jeszcze kiedyś usłyszy ten delikatny głos mówiący jego imię.
-Same się zgłosiłyśmy. To zawsze jakieś zajęcie.
-A jak wasi rodzice?
-Dziękuję, że pytasz. Razem z Morganem pomagają w głównej sali.
-To chyba do nich zajrzę. Miłego dnia.- skinął głową.
-Miłego dnia.- powiedziała za nim Nim. Helen patrzyła na plecy oddalającego się mężczyzny. Była ciekawa czemu w jego obecności czuję się... Inaczej.

....
Oto przedsmak nadchodzących rozdziałów. Postaram się przynajmniej raz w tygodniu dodawać rozdział.

Umierasz cierpiąc 4: Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz