3.

263 33 3
                                    

Atsushi, korzystając z dnia wolnego, leżał wygodnie w łóżku. Nie wiedząc co ma ze sobą zrobić, a wstawać mu się nie chciało, sięgnął do leżących na podłodze spodni, by z ich kieszeni wyciągnąć telefon. Nie ociągając się, zdobył urządzenie, a następnie, kładąc się na plecy, zaczął przeglądać wiadomości. 
Poczytał o alertach pogodowych, o kolejnej kłótni między politykami czy wnuczka cesarza będzie mogła kiedyś przejąć władzę, krótką informację na temat pomyłki premiera w trakcie odczytywania przemówienia itd. Nic ciekawego. Jak zawsze z resztą. 
Westchnąwszy zablokował ekran telefonu, a następnie obrócił się na bok. Zaczął się przyglądać śpiącej obok dziewczynie. Leżała zwrócona plecami do koszykarza, jej długie do ramion włosy były potargane na wszystkie strony. Widział wyraźnie linię kręgosłupa. 
Patrząc na nią, zaczął się zastanawiać nad tym czy aby na pewno go nie okłamała. O wiele rzeczy nie zapytał. Powiedziała, że skończyła szkołę już jakiś czas temu, wyglądała na pełnoletnią, więc nie wnikał. Po prostu zaufał. Lecz teraz, zaczął w to wątpić. 
Gdy stwierdził, że dłużej nie wytrzyma, wstał. Następnie znalazł torebkę dziewczyny, w której bezczelnie zaczął grzebać w poszukiwaniu portfela. Gdy go znalazł, zerknął w stronę łóżka, by upewnić się, że panna go nie obserwuje. Szczęśliwie, spała dalej. Zajrzał do portfela, by znaleźć jakikolwiek dowód tożsamości. Znalazł prawo jazdy, na którym znalazł informację, której szukał. Nie okłamała go. 
Odłożył portfel bezpiecznie do torby. Po tym poszedł się umyć i ubrać. Wykonawszy te czynności, zabrał resztę swoich rzeczy, by bez słowa pożegnania uciec. I już nigdy więcej nie pojawić się w życiu wciąż śpiącej dziewczyny. 

* * *

Obudził ją nagły telefon. Nie patrząc nawet kto dzwoni, odebrała.
- Hachimitsu, słucham?
- Mogę cię nawiedzić? Mam dzień wolny i pomyślałem, że przyjdę. 
Kobieta usiadła, spojrzała na zegarek stojący na stoliku nocnym. Południe. 
- Mhm, a o której byś był? - zapytała przecierając oko wolną ręką. Potem drugie. 
- Za 20 minut - poinformował.
- ... No dobra... Tylko ostrzegam, że dopiero co wstałam, więc zapewne będę jeść śniadanie, kiedy przyjdziesz.
- Nie przeszkadza mi to. A nawet proszę, byś przygotowała dla nas obojga - odpowiedział olbrzym. 
- Ok. Tylko pamiętaj o tym, żeby jakiś kamuflaż zastosować zanim tutaj przyjdziesz. Nie chcę mieć kłopotów przez to, że ktoś może zauważyć jak tu przychodzisz... 
- Rozumiem, rozumiem. Nie bój się. Papa - powiedziawszy to, rozłączył się. 
Victoria zaś wstała z łóżka, pościeliła je, a następnie zajęła się na szybko poranną toaletą i ubrała. Następnie leniwym krokiem udała się do kuchni, gdzie zaczęła przygotowywać śniadanie dla dwojga. Pierwszy raz od dawna. 
- Już zdążyłam zapomnieć jakie to upierdliwe - powiedziała do samej siebie. Przygotowując warzywa, westchnęła. - Ale w jakiś sposób jednak mi tego brakuje - dodała cicho. 

_______________________________
Kolejny rozdział już jest. Yaaay! 
Udało mi się to zrobić w tym tygodniu, jeszcze większe yaaaaay! Rozdział krótki, ale taki chciałam, żeby był, więc wyjątkowo nie mam do siebie pretensji xD 
Bardzo proszę o komentarze na temat rozdziału! 

Jeden batonik za daleko 2 (Murasakibra Atsushi x OC x Himuro Tatsuya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz