2.

319 33 4
                                    


Odwrócona plecami do wejścia młoda kobieta rozmawiała właśnie o czymś z obsługą w recepcji hotelowej. Mężczyźni z przybyłej właśnie drużyny zaczęli jej się uważnie przyglądać.

Sięgające, na oko, do ramion włosy związane były w warkocz, upięty do góry klamrą do włosów. Brunetka była dosyć szczupła. I całkiem wysoka.  A przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Wszystko za sprawą butów na obcasie, które założyła. 

Gdy kobieta zerknęła przez ramię kto przyjechał do hotelu, od razu ją rozpoznali. Z jakiegoś powodu ona zawsze wiedziała gdzie na nich czekać. Zawsze. To przerażające! Skąd mogła wiedzieć coś takiego? W dodatku szybciej od reszty paparazzi? Drużynie się to nie podobało.
- Znowu ona?! - oburzył się jeden z zawodników. 

Reporterka, udając, że tego nie słyszała, odwróciła się z uśmiechem do przybyłych. Następnie powoli, ale pewnie, podeszła do trenera. 

Był to dobrze zbudowany mężczyzna w średnim wieku. Jak przystało na kogoś z taką pozycją, był zadbany, na co wskazywały jego starannie ułożone włosy. Długie do karku z przedziałkiem na środku.
- Dobry wieczór! Jeśli pan pozwoli, chciałabym przeprowadzić wywiad z kilkoma zawodnikami pańskiej drużyny. Z panem oczywiście także, o ile wyrazi pan taką chęć - powiedziała z promiennym uśmiechem na twarzy, nie zwracając na wyraźne niezadowolenie sportowców. - Ah! Gdzie moje maniery. Victoria Hachimitsu
- Tak, tak. Kojarzę panią - odpowiedział trener.
- Tak? Naprawdę? Wspaniale! To jak, zgadza się pan? - Ilością tego co mówiła w przeciągu sekundy, udało jej się przegadać mężczyznę, nim ten zdążył jakkolwiek odpowiedzieć. 
Skupiając się na koszykarzach, podeszła do nich proponując wywiad, a następnie z pośród niewielu chętnych członków drużyny, wybrała aż trzech, w tym Atsushiego.

* * * * *

- Tylko weź się pośpiesz, bo zmęczony już jestem - powiedział Murasakibara, siadając wygodnie w fotelu. - I dlaczego znowu jestem na końcu? 
- Żeby nikt nie usłyszał jak rozmawiamy i nie dowiedział się, że się znamy, moja droga primadonno - odparła kobieta, przypominając sobie pytania jakie musi zadać, a także zastanawiając się jak to zrobić tak, by później wyglądały na naturalnie wynikające z odpowiedzi, ewentualnie nie brzmiały tak bezczelnie jak w notatkach. 
- Przecież to nie grzech.
- Ale byłoby to podejrzane. Spójrz. Zawsze wiem gdzie będzie, ludzie już zaczynają się zastanawiać skąd to wiem. Jeśli się dowiedzą, że to ty mówisz mi o wszystkim źle się to skończy. Zarówno dla ciebie jak i dla mnie. Zapewniam. 
- Niepotrzebnie się przejmujesz - stwierdził koszykarz, przyglądając się przyjaciółce.
- Nie twoja kariera została zbudowana na paśmie zbiegów okoliczności i niezwykłego farta - powiedziała Victoria uśmiechając się zadziornie. - Nie chcę stracić pracy - dodała po chwili.

Czytając dalej, przygotowane wcześniej notatki, napiła się zimnej już kawy. 
- Kawa o tej godzinie? Nie będziesz mogła spać w nocy... Czy ty się aby nie przepracowywujesz? - zapytał zmartwiony mężczyzna.
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku - zapewniła, uśmiechając się. - Gotowy? 
Japończyk skinął głową.
- Więc pierwsze pytanie - Powiedziawszy to, brunetka włączyła dyktafon. - Ostatnie dwie minuty meczu dla wszystkich były bardzo ekscytujące. Miały na niego bardzo duży wpływ, ba, można powiedzieć, że odmieniły los! Jak sądzisz, czego lub kogo to zasługa? Wejścia na boisko nowego nabytku drużyny? Taktyki? A może po prostu, stary, dobry łut szczęścia? 
- Ciężko jest to ocenić. Taktyka zawodziła w zasadzie od początku meczu... Wydaje mi się, że zmęczenie drużyny przeciwnej, w momencie wystawienia nowego zawodnika miało znaczący wpływ. Nakagawa ma niewyczerpywalne pokłady energii, potrafi być przez to problematyczny. Tak mi się przynajmniej wydaje. 
Kobieta skinęła głową, po czym przeszła do zadawania kolejnych pytań: Co czuje Atsushi w związku z nowym członkiem drużyny? Jak ocenia jego rolę? Czy czuje się przez niego w jakikolwiek sposób zagrożony? No i tradycyjnie, jak ocenia ten mecz, jaki będzie miał wpływ na dalsze zmagania drużyny. 
Po wszystkim Hachimitsu wyłączyła dyktafon i westchnęła. 
- Teraz tylko odsłuchać tego pięć razy, przepisać na komputer, poprawić trochę moje pytania, przeczytać ostatni raz, wysłać szefowi i gotowe! Może pójdę spać nim zacznie świtać - powiedziała rozmarzona, ściągając przy tym buty. - Oooh, co za ulga~ 
- ... Po co ty to nosisz, w takim razie? 
- Nie jesteś kobietą, więc nie zrozumiesz.
- Tsa... Dobra, ja idę. Zadzwonię w jakiś dzień.
- Tylko żeby to znowu nie było po pijaku, że mikrofalówka ci się zepsuła i mam przyjechać ci ją naprawić - odpowiedziała lekko zirytowana Victoria. Było tak za każdym razem, gdy gdy wspominała tamtą sytuację. 
Odprowadziwszy olbrzyma do drzwi apartamentu, pożegnała się z nim, a następnie, razem z kolegą - operatorem kamery, który niemal wszędzie z nią jeździł - zabrali się za usuwanie z pokoju poukrywanych minikamer.

_______________________
Hejo! 
Tak się prezentuje drugi rozdział "Batonika". Mam szczerą nadzieję, że wszyyystkim się spodobała ta część! Prawdopodobnie wstawię do końca lutego jeszcze jeden rozdział, w końcu mam cały miesiąc wolnego <3 Więc czekajcie na ciąg dalszy! A na razie - proszę komentujcie! Oczywiście zachęcam Was też do przeczytania innych moich opowiadań!

Jeden batonik za daleko 2 (Murasakibra Atsushi x OC x Himuro Tatsuya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz