7.

268 28 27
                                    

Obudził się na kanapie w jej domu. Jego ramię bolało, czuł mrowienie. W dodatku, miejsce obok niego nadal było ciepłe, co oznaczało, że kobieta musiała przed chwilą wstać.
Póki co postanowił pozostać w miejscu i napawać się zapachem, którym przeszło jego ubranie. Jej zapach. Czuł go wyraźnie. Westchnął cicho, ponownie zamknął oczy, przywołując w pamięci obraz twarzy śpiącej ukochanej. Chciał móc ją taką oglądać codziennie.
Gdy stwierdził, że minęło już odpowiednio dużo czasu wstał, a następnie przeciągnął się.
- Dzień dobry! - przywitała się z nim słodkim głosem.
Odwrócił się w kierunku kuchni.
- Bry - odpowiedział ziewając. Następnie dołączył do kobiety. - Pomóc ci z czymś? -zapytał, podchodząc do Victorii.
- Hmm... Możesz zrobić nam kawę albo herbatę.
- Oke~
Zajął się przygotowywaniem napoi. Czekał aż woda się zagotuje, opierając dłońmi o blat szafek. Na moment odchylił głowę do tyłu, a potem zaczął przyglądać się Hachimitsu. Z jakiegoś powodu lubił patrzeć na jej plecy.
- Masz dzisiaj wolne, nie? - zapytał, chcąc zagaić rozmowę. Kolejny raz będzie próbował wyciągnąć ją na randkę. Rzadko kiedy odmawiała mu wyjść we dwoje, ale zawsze podkreślała, że chce się spotkać z przyjacielem. Podejrzewał, że i tym razem tak będzie.
- Mam... Chcesz zostać?
Nie odpowiedział, zaskoczony odpowiedzią kobiety.
- Atsushi? - zapytała zmartwiona, odwracając się w jego kierunku. Gdy nadal nie odpowiadał znów się odezwała. - A-tsu-shi - Z każdą kolejną sylabą wykonywała krok w stronę mężczyzny. Podobnie robiła w liceum, choć najczęściej działo się tak, gdy przekomarzała się z Himuro.
- Yy, wiesz, musiałbym się przebrać, umyć...
- Umyć się możesz u mnie - powiedziała z uśmiechem. - A ja w tym czasie wypiorę twoje ubrania.
Czy ona właśnie próbowała go przekonać żeby został? Nie, na pewno nie. Pewnie czegoś znowu potrzebuje.
- Nie będę cię tak okrutnie wykorzystywać - odpowiedział. - Jak już koniecznie chcesz siedzieć w domu, to możemy iść do mnie...
- Zastanowię się.
Podeszła blisko Murasakibary, położyła dłoń na blacie szafki, bardzo blisko jego. Następnie spojrzała mężczyźnie w oczy. Ten robił to samo.
- Powiedz mi jeśli chcesz gdzieś ze mną wyjść, a nie zostawać w domu - powiedziała cicho, dotykając delikatnie palcami dłoni koszykarza. Następnie odwróciła wzrok udając nieśmiałą, zawstydzoną.
- Nie, spoko, w domu też może być... - Wyciągnął rękę, żeby objąć przyjaciółkę. Położył dłoń na jej plecach. Nie przeszkadzało jej to, więc drugą ręką złapał kobietę w pasie i przyciągnął do siebie.
Być może działał za szybko, ale chciał Victorii pokazać, że wciąż jest dla niego ważna oraz poważnie traktuje myśl o randce czy byciu z nią, choć i tak doskonale o tym wiedziała. Nic się w tej kwestii nie zmieniło od czasu liceum, a nawet umocnił to uczucie. Oczywiście, nie chciał ukochanej niczego narzucać. Dlatego po kilku sekundach odsunął ją delikatnie od siebie.
- Idź pilnuj jedzenia, podejrzewam, że ty też nie chcesz jeść spalonego.
Hachimitsu skinęła głową, następnie wróciła do patelnii, na której smażyła jajka.
Z zadowoleniem stwierdziła, że mężczyzna robi i prawdopodobnie będzie robił wszystko tak jak ona chce. Nim tutaj przyszedł dokładnie wszystko sobie przemyślała, w skutek czego doszła do wniosku, że związek z Murasakibarą opłaca jej się bardziej niż sama przyjaźń. On będzie zadowolony bo w końcu będzie ją miał dla siebie, a Victoria dużo w ten sposób zyska.
Po śniadaniu, w trakcie, którego wyraźnie z Atsuhim flirtowała,  mężczyzna udał się do swojego domu, gdzie przygotował się na odwiedziny dziennikarki. Po drodze odwiedził stację benzynową.
Wieczorem kobieta przyjechała do przyjaciela. Zadzwoniła na domofon, żeby wpuścił ją na posesję. Czekając aż otworzy furtkę zaczęła grzebać w torebce. Telefon jest, klucze są, kosmetyczka jest, i masa innych rzeczy także. Niczego nie zapomniała.
- Sensu życia tam szukasz?
Spojrzała w kierunku furtki. Murasakibara stał po drugiej stronie patrząc na nią, jednocześnie otwierając wejście. Gestem zaprosił kobietę na posesję.
Gdy znalazła się po drugiej stronie ogrodzenia, mężczyzna zamknął za nią, a następnie położył dłoń na plecach i poprowadził do budynku uśmiechajc się do niej.
- Rozumiem, że tradycyjnie, pizza i dziwny film? - zapytał Atsushi, siadając z przyjaciółką na kanapie.
- Myślałam raczej o jakiejś kolacji...
- Naprawdę? - zapytał zdziwiony.
- Tak. No chyba że wolisz tę pizzę - powiedziała z żalem w głosie.
- Nie, jasne, że nie! To czekaj, wezmę portfel, kluczyki i pojedziemy do miasta coś zjeść. Nie jestem przygotowany na coś takiego...
Poszedł szybko po portfel. W tym czasie, kobieta zabrała leżące na szafce przy drzwiach klucze od samochodu i schowała je do torebki. Po chwili wrócił Atsushi.
- No to chodź - powiedział wesoło, udając się w kierunku wyjścia. Odruchowo sięgnął do szafki stojącej przy drzwiach, aby zabrać kluczyki. Gdy ich tam nie odnalazł, zajrzał do szuflady. Następnie sprawdził w kuchni, w salonie. - Cholera. Nie ma ich nigdzie.
- Spokojnie, możemy pojechać moim - odezwała się uspokajająco Hachimitsu. - Mogę ci potem pomóc poszukać - dodała z uśmiechem.
Koszykarz spojrzał na nią.
- Nie będę cię tu trzymał po nocach... Ehh - przeczesał włosy palcami. - Sam jakoś znajdę. A teraz daj klucze od twojego samochodu.
- Po co? - zapytała zdziwiona.
- Nie będziesz prowadzić. A przynajmniej nie kiedy ja też mam jechać tym autem.
- Dlaczego? Przecież jeżdżę bezpiecznie... - odpowiedziała, mimo wsystko podając Atsushiemu przedmiot.
- Jeździsz za wolno - odrzekł otwierając dziennikarce drzwi wejściowe.

***

Murasakibara zaparkował na parkingu należącym do restauracji. Zgasiwszy silnik wyszedł z samochodu, by następnie otworzyć drzwi Hachimitsu. Podał jej rękę, by mogła chwycić się go przy wysiadaniu, co też zrobiła.
- Dzięki - powiedziała. Celowo nie zabrała ręki, chciała by sportowiec ją trzymał.
Gdy zamknął samochód poprowadził kobietę do restauracji, nie puszczając jej ręki. Oboje na nie spojrzeli myśląc o tym jak bardzo się one różnią.
W środku Victoria odkryła, że nie była to jakaś nie wiadomo jak luksusowa restauracja. Widać było, że Atsushi nie szalał z pieniędzmi. Jadał tam gdzie zawsze, nie miał kilku samochodów, szczególnie drogich ubrań też nie nosił. Przynajmniej nie na codzień. Jedyne szaleństwo na jakie sobie pozwolił to kupno domu w okolicach Tokio, ale i on nie był jakiś nie wiadomo jak duży czy luksusowy.
Usiedli przy stole. Tutaj także Hachimitsu wyraźnie flirtowała z Japończykiem. Co jakiś czas dotykała jego dłoni, patrzyła mu w oczy, uśmiechała się, czasami "przez przypadek" dotknęła jego nogi pod stołem.
Do kolacji zamówiła kieliszek wina, żeby móc poźniej zostać u Atsushiego na noc tłumacząc się piciem alkoholu. Chociaż pewnie i bez tego by się zgodził. Wolała jednak się upewnić, że wszystko potoczy się zgodnie z planem. Zjedli wesoło rozmawiając, żartując i flirtując ze sobą.
Po kolacji wrócili do samochodu. Gdy koszykarz upewnił się, że kobieta zapięła pasy, odpalił samochód i ruszył w drogę powrotną. Po jakimś czasie dotarli pod dom Murasakibary.
- Dobrze się bawiłaś? - zapytał, odpinając pas. Patrzył na Victorię.
- Bardzo - odpowiedziła uśmiechając się szczerze. - Szkoda tylko, że już musieliśmy wracać, chciałabym spędzić z tobą jeszcze trochę czasu... - dodała, dotykając opuszkami palców nogi mężczyzny. Powoli przesuwała nimi w górę i w dół.
Japończyk położył prawą dłoń na kolanie Hachimitsu.
- Mamy przed sobą całą noc - odpowiedział, kładąc drugą rękę na policzku kobiety. Następnie pocałował ją. - Nie pozwolę ci usiąść za kierownicą po tym jak piłaś - wyjaśnił.
Tak jak myślała. Nie musiała nawet przypominać o tym, że wypiła trochę wina.
_____________
Zapraszam na ciąg dalszy w kolejnym rozdziale ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Jeden batonik za daleko 2 (Murasakibra Atsushi x OC x Himuro Tatsuya)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz