Postanowiłam przejść na dietę.
Przecież to nie może być trudne -pomyślałam...
Dobra od jutra będę ćwiczyć i liczyć kalorie mniej jeść i.. nie będę jadła mięsa.
Rozpłakałam się... Nie mogłam na siebie patrzec. Zmyłam rozmazany makijaż umyłam swoje grube cielsko i poszłam spać....Następnego dnia...
No dobra-pomyślałam ciekawe ciekawe co mama zrobiła na śniadanie...Zeszłam na dół i zobaczyłam kanapkę z nutellą... Załamałam się w duchu aby nie chciałam pokazywać tego matce która stara się być dla mnie najlepszą..
Zjadłam pół no dobra prawie...dobra zjadłam całą..Miejsza z tym poszłam do szkoły.Wchodzę i nagle z pięćdziesiąt oczu na mnie...
Ratunku...
I tylko głosy
-Spaślak
-Świnia
-Grubszym nie da się być?
A w głowie tylko samobójstwo.
Ciągle w mojej glowie zradzała sie myśl ...why?
Postanowiłam nie jeść.Pierwszy tedzień był trudny ale.....