2

697 18 0
                                    

Stojąc na olbrzymim szkolnym placu czekałam na telefon od Boonie. Jak zawsze, ja byłam za wcześnie, a ona była spóźniona. Przeglądałam Instagrama, gdy nagle poczułam ciepło czyichś dłoni za swojej twarzy. Wiedziałam że to ona, ponieważ tylko jej dłonie mogły pachnieć jak ciasto cynamonowe.

- Zgadnij kto to ? - znajomy głos zaszeptał mi do ucha

- Bon, przecież wiem, że to ty - posłałam jej kpiarski uśmiech i pocałowałam w policzek

Kochałam Boonie jak siostrę. Była wesoła, pozytywna, szczera i lojalna. Te 4 cechy charakteru miałyśmy takie same. Różniło nas to, że ja miałam w sobie trochę więcej egoizmu. Posiadałam  niespotykany, trudny charakter. Moja przyjaciółka śmiała się , że jestem jak Katherine z Pamiętników Wampirów. Mówiła że to dobrze, ponieważ ona była z natury altruistką , więc się dopełniałyśmy. Zawsze czuła potrzebę pomagania innym, i stawiania kogoś na pierwszym  miejscu. Za to z wyglądu byłyśmy całkowicie inne. Boonie miała złote blond włosy do ramion, oczy niebieskie jak ocean, i jasną karnację.
Jej niski wzrost  nie przeszkadzał jej być seksowną. W końcu miała figurę modelki. Ja byłam średniego wzrostu na co nigdy nie narzekałam. Moje lśniące kasztanowe włosy sięgały mi prawie do pasa. Oliwkowa cera idealnie pasowała do oczu w kolorze roztopionej mlecznej czekolady. Boonie mówiła, że z tymi wydatnymi koralowymi ustami zwalę z nóg każdego chłopaka. Jedyna rzecz, na którą  mogłam narzekać to nie za duży biust. W połączeniu z wąską talią , szerokimi biodrami i długimi, szczupłymi nogami tworzyły dość niespotykaną figurę.

- Kocham cię Bon. Chcę żebyś o tym pamiętała.

- Ja ciebie też Roni Martinez. Wiesz, jesteś moją damską bratnią duszą- roześmiała się i wstała- Jeśli nie chcemy się spóźnić na nasz pierwszy dzień w liceum,  to musimy iść- wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę wejścia.
No to ruszamy.

My rules | Chris Schistad |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz