3. Kręgosłup moralny Gerarda

783 95 43
                                    

-Biegnij.
-Co?
-Za późno.
Rzuciłem się na brata i zacząłem torturować go w najgorszy znany ludzkości(legalny) sposób. Wsadzałem Moikiemu palce pod żebra.
Jestem potworem.
Mikey darł się, jakby go gwałcili, a ja ze stoickim spokojem kontynuowałem tortury.
-Wiecie, że kazirodztwo jest karalne?
-Morderstwo również, ale czy mi to przeszkadza?
-Po...pomóż...mi!
-Morda Mikey, jeszcze z tobą nie skończyłem.
-Ray!
-Co Mikey? Problem z bratem?
Toro mógłby dostać Oskara za najlepszego dupka pierwszoplanowego. Niestety ten tytuł przyznałem już sobie.

Kiedy kochany braciszek wyglądał jakby zaraz miał przestać oddychać dałem mu spokój.
-Ni..e..nawidzę...C..ie.
-Wiem. Mów mi jeszcze.
-Z..amk..nij...si..sie!
-Oddychaj bo się udusisz.
-Błyskotliwe stwierdzenie.
-Wiem, cudowny jestem.
-W... wątpię.
-Zamknij się.
Mikey prychnął i wyciągnął z kieszeni telefon. Bawił się nim przez chwilę po czym raczył spojrzeć na mnie oraz afrowłosego*.

-Gerard, my powinniśmy już się zbierać. Matka nas zabije.
-Trudno. Możemy cię poświęcić. Nie będzie to wielka strata dla społeczeństwa.
-Spierdalaj.
-To mnie goń.
-Gerard ,ale ty nie biegasz a jak biegasz to znaczy że coś cię goni i wszyscy powinni spierdalać.
-Wiem Ray. Nie biegam, bo mam zasady.
-Jakie zasady? Ty rzadko kiedy przestrzegasz jakichkolwiek zasad!
-Młody ma rację, twój kręgosłup moralny właściwie nie istnieje.
-Zrobisz wszystko żeby uprzykrzyć ludziom życie.
-Przestancie bo popadnę w samozachwyt, a teraz chodźmy już, bo jutro MIMO WSZYSTKO musimy iść do szkoły.
-Od kiedy cię to w ogóle obchodzi?
-Odkąd zależy od tego żywot moich fajek. A moje uzależnienie, to moja świętość.

***

Stanęliśmy przed drzwiami i pożegnaliśmy się z Toro. W milczeniu pokonaliśmy drogę do domu i obaj zniknęliśmy w swoich pokojach. Donna nie zauważyła nawet naszego powrotu. Ta telenowela musi być naprawdę wciągająca, a sądząc po paczce chusteczek leżących na stoliku, to kolejny łzawy dramat.

Poszedłem się umyć i ogarnąć twarz. W łazience zobaczyłem jakieś nowe maseczki Donny, więc postanowiłem je przetestować.A co, o urodę trzeba dbać, żeby nie wyglądać jak taki Mikey. Przeczytałem instrukcje, ogarnąłem włosy i ściągnąłem je opaską.Po nałożeniu czerwono-brązowej mazi na twarz wziąłem telefon i ustawiłem minutnik. Przy okazji zajrzałem na czat i miałem ochotę zabić księżniczkę.Ten mały kretyn zrobił mi podręcznikowy spam. 47 nieprzeczytanych wiadomości. Po przejrzeni wiadomości stwierdziłem jednak, że nie będę się w to bawił i odłożyłem urządzenie na szafkę. Kiedy w pokoju rozbrzmiał uroczy głos Biersacka w "Perfect Weapon" zwlokłem się z łóżka i podreptałem do łazienki zmyć maseczkę z twarzy. Skończyłem, nałożyłem krem (trzeba dbać o dzieło sztuki) i poszedłem spać.

Hej hej!
Ktoś się stęsknił?
Dodam dzisiaj ten i jeszcze jeden rozdział.
Drugi będzie krótszy i będzie tam kilkudniowy przeskok w czasie, żeby dodać troszkę dramatyzmu. Mam nadzieję, że się spodoba.

~Mały Raczek🦀

Przypadek? || FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz