Rozdział 18

150 16 3
                                    


Harry wrócił do domu około dwudziestej. Spędził z Kendall wspaniałe kilka godzin. Na szczęście nie było między nimi niezręcznej atmosfery po tym, co prawie się stało i chyba oboje postanowili o tym zapomnieć. Harry przyzwyczaił się do przyjaźni z nią i czuł się z nią swobodnie, dlatego nie chciał tego popsuć. Wygłupiał się i mówił to, co miał na myśli, co nie działo się zbyt częso. W Londynie nie miał zbyt wielu dobrych przyjaciół. Jasne, miał mnóstwo znajomych ze szkoły, czy sąsiedztwa, ale nie miał właściwie nikogo, komu powiedziałby wszystko bez obaw. Najlepsze kontakty miał z Mią i Edem - jego przyjaciółmi ze szkoły, którzy nawiasem mówiąc byli w związku i uwielbiał ich, ale to nie było to samo. Harry domyślał się, że będąc w Manchesterze nie obawiał się tak bardzo, ponieważ wiedział, że jeśli zrobi coś głupiego to i tak w końcu wyjedzie i może więcej nie spotka tych ludzi. Dlatego tak szybko zaprzyjaźnił się z Kendall.

Z Louisem było inaczej. Niebieskooki fascynował Harry'ego. Od chwili, kiedy spotkali się po raz pierwszy czuł, że chciałby się o nim dowiedzieć czegoś więcej. Nigdy nie był zbyt ciekawski, ale gdyby to było możliwe, przeczytałby miliony książek o Louisie. Chciał wiedzieć więcej o nim i o jego życiu. Dla Harry'ego nie było ważne to jaką przeszłość ma za sobą. Nie miał prawa go oceniać. Chodziło jedynie o to, że czuł lekki niedosyt, ponieważ był zakochany. Z jednej strony chciał wiedzieć o nim jak najwięcej, ale z drugiej nie musiał, ponieważ wystarczała mu sama obecność Louisa. Na etapie znajomości, na którym aktualnie się znajdowali Harry czuł, że rozłąka mogłaby go doszczętnie zniszczyć. Będąc przy Louise czuł się dobrze jak nigdy dotąd.

Kiedy wszedł do domu Desa już nie było. Znów miał nocne zmiany, co nie przeszkadzało Harry'emu jakoś szczególnie. Zamknął drzwi na klucz i ruszył do swojego pokoju. Umył się od razu i w bokserkach i trochę za dużej koszulce położył się na łóżku z telefonem w ręce. Postanowił, że przeglądnie twittera, ponieważ dawno tego nie robił, a kiedyś spędzał na nim większą część swojego dnia.

@_Alice_Ally_ Nie wierzę, że jest już 1 sierpnia! Wakacje dopiero się zaczęły...

Harry wytrzeszczył oczy i wszedł w kalendarz na swoim telefonie. Jak byk. 1 sierpnia.

Poczuł jak robi mu się słabo, wciąż wpatrując się w datę. Nie spodziewał się, że czas minie tak szybko. Był już początek sierpnia, co oznaczało, że za około 20 dni Harry będzie znów w Londynie. Wciąż nie powiedział Louisowi, że jego ojciec się wyprowadza. W ogóle nie rozmawiali o tym, że Harry w końcu będzie musiał wyjechać. Zdawało się, że oboje zapominali o tym, kiedy spędzali razem czas.

Przetarł twarz w roztargnieniu, wyłączając telefon. Ta jedna głupia wiadomość potrafiła wyssać z niego całą energię. Było jeszcze wcześnie, ale Harry nie mógł sobie znaleźć zajęcia, więc postanowił, że położy się spać. Powstrzymał go od tego dzwonek do drzwi, którego się nie spodziewał. Wstał jednak i wyszedł z pokoju, aby otworzyć. Tym razem nie zastanowił się nad tym, kto może przyjść do domu jego ojca o tej porze. Powiedzmy, że było mu wszystko jedno. Kiedy w progu zobaczył Louisa, nie mógł powiedzieć, że był bardzo zaskoczony.

-Hej – powiedział z lekkim uśmiechem. Cieszył się, że go widzi. Zdał sobie sprawę, że mimo krótkiego czasu zdążył za nim zatęsknić i czuł, ze potrzebuje jego obecności.

-Hej, śpisz już? – zapytał Louis wchodząc do środka i patrząc jak Harry przekręca zamek w drzwiach.

-Uch, tak. To znaczy nie. W sumie to nie wiem. Trochę – zaczął się plątać, a Louis zmarszczył brwi.

-Coś nie tak? Przeszkodziłem ci w czymś? – zapytał rozglądając się, jakby kogoś szukał. Harry uśmiechnął się pod nosem, ponieważ przez jego głowę przebiegła myśl, że Louis jest zazdrosny.

-Nie Louis, cieszę się, że jesteś – powiedział i podszedł, żeby się do niego przytulić. Czuł, że Louis był zdezorientowany, ale ostatecznie również go uścisnął. –Chodźmy do mnie.

Starszy chłopak skinął i łapiąc zielonookiego za rękę, pociągnął go w już dobrze znanym mu kierunku, czyli do pokoju Harry'ego.

-Mówiłeś, że wychodzisz na imprezę – powiedział Harry zakopując się szybko w pościeli na swoim łóżku. Louis uśmiechnął się szeroko na ten widok, stojąc wciąż przy drzwiach, które za nimi zamknął i po prostu obserwując. –Chodź tu.

Jego uśmiech się poszerzył, kiedy zdjął swoje spodnie, po czym dołączył do Harry'ego, który od razu przerzucił swoją prawą nogę ponad tymi Louisa.

-Nie poszedłeś? – kontynuował zielonooki.

-Poszedłem, ale... Nie podobało mi się.

-Dlaczego?

-Ponieważ kiedy wznieśliśmy toast zdałem sobie sprawę, że ciebie brakuje – powiedział bawiąc się jego lokami. Harry poczuł, że oblewa go rumieniec i przycisnął policzek do dłoni Louisa.

-Och...

Louis uśmiechnął się chyba setny raz odkąd przyszedł.

-Więc wolałeś przyjechać do mnie zamiast zostać na imprezie z przyjaciółmi?

Louis wzruszył ramionami.

-Dużo lepiej bawię się tu z tobą niż z nimi.

Harry uśmiechnął się, czując się wyjątkowo. Uwielbiał kiedy Louis po prostu robił takie rzeczy.

-Zawsze wybiorę ciebie – powiedział po chwili cicho Louis, a serce Harry'ego zabiło dwa razy szybciej. Otworzył szeroko oczy, po prostu wgapiając się w błękit, jakby szukając sarkazmu, czy czegoś w tym stylu, jednak nie znalazł tego.

Podniósł się i śmiało złączył ich usta, ponieważ nie potrafił się powstrzymać. Kochał Louisa. Kochał go całym sobą. A Louis zawsze wybrałby jego.

Pocałunek był leniwy i długi. Po prostu napawali się swoją bliskością. Zdawało się, jakby oboje rozumieli i czerpali z tej chwili jak najwięcej.

Potem leżeli przytulając się i nie mówili nic. Nie potrzebowali słów i oboje czuli się z tym komfortowo. Louis co jakiś czas całował czubek jego głowy.

Harry myślał tylko o jednym. Był 1 sierpnia. Wiedział, że musi zacząć tę rozmowę. Wiedział, że musi powiedzieć Louisowi. Nie wiedział jednak co zrobią i tego bał się najbardziej.

-Lou?- odezwał się około pół godziny później. Czuł, że oboje spędzili ten czas w swoich własnych światach.

-Hm? – Louis wydawał się odpływać, a to dodało Harry'emu odwagi.

-Wierzysz, że nigdy nie będę zbyt daleko? – zapytał cicho. Zapadła cisza, wypełniona jedynie ich nierównymi oddechami. Harry czuł, że Louis się nad czymś zastanawia, jednak nie miał odwagi, aby na niego spojrzeć.

Po chwili poczuł, jak owija wokół niego ramiona i przyciska do siebie ciaśniej, więc Harry chętnie przytulił twarz do jego piersi.

Nie otrzymał innej odpowiedzi, ale nie potrzebował jej.

Nie minęło wiele czasu, zanim oboje zapadli w głęboki sen. 

Walking in the Wind (larry stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz