Rozdział 9

178 19 4
                                    


Dajcie znać co myślicie, jestem mega podekscytowana tym rozdziałem.




Nawet nie zarejestrował momentu, w którym znaleźli się pod dużym, nowoczesnym domem, z którego na przemian wychodzili i wchodzili ludzie. Muzykę usłyszał dopiero, kiedy wysiadł z samochodu i już był w stanie stwierdzić, że była zbyt głośna, ale postanowił się tym nie przejmować, tak samo jak tym, że Zayn wyraźnie za nim nie przepada, a Louis zatrąbił na niego, ponieważ był prawdopodobnie zirytowany jego zachowaniem. Taaak, ani trochę się tym nie przejmował.

Trzymał się blisko Liama i Aarona, kiedy wchodzili do domu. Niall od razu zniknął gdzieś z Seleną, a Louis i Zayn byli witani przez tak wiele osób, że po chwili Harry całkowicie stracił ich z oczu. Postanowił więc, że najbezpieczniej będzie, jeśli będzie łaził za Liamem, co, miał nadzieję, go nie wkurzy.

Weszli do ogromnej kuchni, gdzie na dużym, drewnianym blacie leżał chyba każdy rodzaj alkoholu, który Harry postanowił sobie mimo wszystko odpuścić tego wieczoru. Wolał być trzeźwy w razie gdyby wszyscy inni się upili. Takie rzeczy działy się już na imprezach jego kolegów w Londynie i zwykle nie kończyły się dobrze.

-Czego się napijesz? – zapytał go Liam. –Jesteś już pełnoletni, prawda?

-Tak – przekręcił oczami, za co się skarcił, ponieważ Liam mógł uznać to za wredne. Chyba jednak tego nie zrobił, ponieważ wciąż się uśmiechał.

-Nie chcę pić, ale ty się nie krępuj - powiedział, na co szatyn wzruszył ramionami i chwycił piwo.

-Chodźmy do salonu – powiedział Aaron, który pił już jakiegoś kolorowego drinka.

Liam spojrzał na Harry'ego, na co ten pokręcił głową, mówiąc, że zostanie w kuchni. Wiedział, że salon jest najgłośniejszym i najbardziej zaludnionym miejscem w tym domu. Nie miał szans, żeby znaleźć tam Louisa, a przynajmniej tak myślał, wiec stwierdził, że woli poczekać na niego w kuchni.

I czekał tam przez następną godzinę. Louis albo miał zbyt wielu znajomych, albo po prostu o nim zapomniał i zaczął się bawić. Harry naprawdę starał się tym nie martwić, choć trochę obawiał się, że Louis się upije. Nie miałby wtedy żadnej szansy na powrót do domu co najmniej do rana, tym bardziej, że nawet nie wiedział, gdzie jest. Za każdym razem, kiedy ktoś zabierał alkohol z baru zastanawiał się, czy nie będzie on przeznaczony dla Louisa, po czym karcił się, wmawiając sobie, że przecież by mu tego nie zrobił.

-Co tam dzieciaku? Pilnujesz alkoholu? Nie jesteś za młody żeby pić? – usłyszał i odwrócił się w stronę drzwi. Popijał właśnie wodę i grał na swoim telefonie dla zabicia czasu, więc w pierwszej chwili nie zrozumiał wypowiedzi,  jak się okazało, Zayna.

-Uh, co? – zapytał głupio, na co mulat przewrócił oczami.

-Masz w ogóle osiemnaście lat? Nie powinieneś siedzieć na imprezie z dorosłymi – powiedział zabierając mu czerwony kubeczek oblewając przy okazji jego spodnie.

-Chyba masz tam mały problem – kontynuował Zayn spoglądając na mokrą plamę, a Harry zagryzł wargę, ponieważ zauważył, że wszyscy w pokoju patrzą prosto na nich i miał wrażenie, że szepczą między sobą o tym jak żałosny jest.

Wstał ze stołka z zamiarem udania się do łazienki i wtedy Zayn pchnął go na tyle mocno, by bezwładnie wylądował na ziemi. Spojrzał na bruneta zszokowany jego niespodziewanym ruchem. Zayn zginał się w pół, śmiejąc się z niego. Chichoty słyszał również za sobą. Emocje zaczęły buzować, a jego oczy mimowolnie zaszły łzami, więc spuścił głowę.

-Oh, nie mów mi, że teraz się rozpłaczesz! Nie bądź cipą – naśmiewał się z niego Zayn. Harry wiedział, że mulat jest już pijany, ale mimo wszystko nie potrafił nad sobą panować. Wszyscy patrzyli na niego i wszyscy śmiali się z niego. Zayn wyzywał go na oczach wszystkich a on nie potrafił czegokolwiek z tym zrobić.

-Wstawaj, bądź mężczyzną. Chyba że chcesz prosto z mostu przyznać się do tego, że jesteś pizdą? – ciągnął. Harry nie mógł dłużej wytrzymać. Czując łzy na swoim policzku podniósł się i pobiegł do drzwi, nie zważając na to, że Zayn wciąż rzucał w jego stronę wyzwiska.

Wypadł na korytarz i zwyczajnie zalał się łzami. To nie tylko to, że Zayn obrażał go publicznie. Harry naprawdę uważał, że brunet ma rację. Zachował się jak dziecko, jak nieporadne dziecko.

Łzy zamazały mu cały obraz i prawie upadł, próbując dostać się do drzwi wyjściowych, kiedy poczuł obejmujące go ramiona.

-Harry, spokojnie. Jestem tu... Uspokój się – usłyszał głos Louisa i zwyczajnie oparł się o niego wciąż szlochając.

Czuł, że się poruszają, ale sam już nie wiedział, czy idzie o własnych nogach. Wszystko działo się według niego zbyt szybko, a zamazany obraz nie pomagał mu ani trochę.

-O-oni się ze mnie ś-śmieją...

Zanim się obejrzał byli już w łazience, a on siedział na wielkim blacie. Louis stanął między jego nogami ponownie przyciągając go do siebie, a Harry pozwolił sobie oprzeć głowę na jego ramieniu i wypłakać się w jego ( i tak już mokrą) koszulkę.

-Ciiiiii, już dobrze – mówił do niego Louis, delikatnie głaszcząc go po plecach.

-Lou... Lou...

-Jestem tu, Harry, jestem – powtarzał, co z niewiadomych przyczyn wpłynęło na Harry'ego niezwykle kojąco i już po chwili był prawie całkiem spokojny. Jedynie dygotał lekko i dopadła go czkawka, ale przynajmniej już nie płakał.

-O-on... Zay-yn...

-Wiem, Harry. Ja... Widziałem – powiedział, na co Harry odsunął się od niego i spojrzał w jego oczy, które wydały mu się zmartwione.

-I n-nie p-pomogłeś m-mi? – zapytał próbując zrozumieć. Zdawał sobie sprawę, że wygląda okropnie. Jego twarz była pewnie czerwona i spuchnięta, szczególnie oczy, a to, że zrobił scenę i poryczał się przed wszystkimi znajomymi Louisa, nie stawiało go w najlepszym świetle, ale w tamtym momencie miał to gdzieś. Czuł się beznadziejnie. Chciał tylko dowiedzieć się co Louis sobie myśli i wrócić do domu. Miał dość tego wieczoru.

-Harry chciałem ci pomóc, ale wtedy ty wybiegłeś – powiedział spokojnie Louis, a Harry czknął, co pewnie było powodem, dla którego Louis spojrzał na jego usta.

-Zaraz po tym rzuciłem się na Zayna, ale Liam odepchnął mnie i powiedział, że lepiej będzie jeśli się tobą zajmę – wyjaśnił, a Harry naprawdę nieświadomie przejechał wzrokiem przez całą jego twarz, ponieważ pierwszy raz od zbyt dawna, była ona tak blisko.

-To Niall i Selena powiedzieli mi co się dzieje.

Harry nie mógł się powstrzymać od patrzenia na jego poruszające się usta.

-Przepraszam – wyszeptał Louis, a Harry spojrzał znów w jego oczy. Jeszcze nigdy nie widział tak pięknego odcieniu błękitu, który w tej chwili całkowicie go zamroczył. Nie panował nad sobą i tak naprawdę nie wiedział co się dzieje, kiedy po prostu nachylił się i złączył ich usta.


Walking in the Wind (larry stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz