Grill. Czyż to nie pyszna rzecz?
Will słyszał wiele rzeczy o tym, że podobno jego naród lubi grillować.
On, wraz z tatą Joem, poszli robić sobie wakacyjnego grilla. Mamy Mary, dzień temu wyjechała na wyjazd służbowy do innego kraju. Była dziennikarką i co chwilę gdzieś musiała wyjeżdżać. Joe był zawodowym kierowcą tira. Pracował dla jakiejśtam firmy przewozowej. Will nie wiedział dla jakiej.
Odpakowali kiełbaski i położyli na kratce grillowej. Bill rozpalił węgielki poniżej i rozdmuchał płomyk. Już po chwili wszystkie kawałki węgla zajęły się ogniem, podpiekując cztery kiełbaski. W powietrzu uniusł się smakowity zapach. Tłuszcz skapywał z mięsa na rozżażone węgielki z przeciągłym sykiem.
-Przyniosłem świeży bochenek chleba. -odezwał się Will- Dziś rano kupowałem.
Joe pokiwał głową z uznaniem.
-To dobrze.
Kiedy kiełbaski przypiekły się na dobre i zaczęły rumienić się od wytapiającego się tłuszczu, Joe obrócił je na drugą stronę. Nieświadomie oblizał sobie wargi.
Po kilku minutach w końcu zdjęli kiełbasy i ułożyli po dwie na talerz. Will sięgnął po ketchup, po czym obficie sobie nalał na talerzyk. Podał tubkę Joemu, a sam zaś wziął dwa chrupiące kawałki chleba. Ochoczo wziął się za pałaszowanie posiłku.
-Ale pycha-powiedział po chwili.
Ojciec po chwili do niego dołączył, chociaż mniej łapczywie.
"Jak się wolniej je, to się lepiej trawi", pomyślał słusznie. Był to szczupły mężczyzna po czterdziestce. Był amatorem biegania. Lubił biegać. Szczególnie tego potrzebował, ponieważ w pracy większość czasu przesiadywał za kółkiem. Bieganie również pozwalało mu się cieszyć życiem.
Will włożył sobie do ust ostatni kawałek kiełbasy, oblizał palce, po czym odchylił się do tyłu, klepiąc się po wyraźnie pełnym brzuszku.
-Tak się cieszę że są wakacje- westchną-I te pyszne kiełbaski- dodał- Już zjedzone.
Joe przełknął swój kęs.
-A ja się cieszę, że mam przerwę.
Joe wyjeżdżał na 2 tygonie z domu, po czym miał 10-dniową przerwę.
Bill wytarł tłuste palce w jakąś tkaninę. Za późno zorientował się, że to jego podkoszulek. Popatrzył chwilę na plamę, po czym wzruszył ramionami.
W końcu mama była na wyjeździe.
Poza tym, uznał że trochę tłustych plam jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Usłyszał jak Joe cicho beknął. Podniósł wzrok.
-Wyrafiniwane z nas towarzystwo, co?- rzucił.
Ojciec wzruszył ramionami i już chciał coś powiedzieć, ale wtedy głośno bekną Will.
Beknięcie było długie i donośne. Uśmiechną się zadowolony i, jakby czytając tacie w myślach, powiedział:
-Dobre na trawienie.
Joe spojrzał na niego, marscząc brwi.
-Ale już trochę gorsze dla otoczenia.
Bill po namyśle pokiwał głową. Musiał się z tym zgodzić.
Joe dokończył swoją porcję, rozkoszując się pysznym posiłkiem, po czym wytarł usta dłonią.
-Pyszne- stwierdził- Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy.
CZYTASZ
Dziki Las
ActionWill ma niedaleko domu duzy las. Czasami chodzi tam na wycieczki. Zazwyczaj sam. Jednak pewnego razu tego pozaluje... Oto historia tajemniczego lasu, ktory kryje w sobie niesamowite i niepokojace tajemnice.