Rozdział 6

11 2 0
                                    

-Dobra- Marcus klasną w dłonie- Co robimy?

-Możemy... poszukać ojca? Zadzwonię do niego jeszcze raz- Will wystukał numer Joego na telefonie, ale wtedy przypomniał sobie, że tata zostawił smartfona w domu.

-No nie- mruknął Will- O! Mam plan. Jeżeli tata nie pojawi się tu dziś wieczorem, to jutro o świcie zaczniemy go szukać. W lesie. Coś mi się zdaje, że on może z jakiegoś powodu tam być- wskazał kciukiem za okno, w stronę lasu.

-OK, a teraz co możemy zrobić? W końcu to twój dom.

Will pokręcił głową i rozłożył ręce.

-Nie wiem...

Nagle w oku żołnierza, młodzieniec dostrzegł jakiś chytry błysk i rosnący uśmiech na twarzy.

-Mam dla ciebie niespodziankę. Dłużej nie mogę tego ukrywać- sięgnął ręką do walizki i wyjął jakąś niedużą paczkę.

W Billu rosła ciekawość, kiedy Marcus zaczął ją odpakowywać. W końcopterek. u udało mu się rozszarpać taśmę i ukazało się małe pudełko o długości niecałe 20 centymetrów.

-Uwaga...- powiedział, po czym szybkim ruchem otworzył pudełko. W środku, w styropianowej formie leżał mały szaro-srebrny helikopterek. Miał z przodu wbudowaną kamerkę. Jego długość nie przekraczała 15 centymetrów. W pudełku leżały obok dwa małe akumulatorki oraz kabel.

-To Black Hornet- oświadczył z dumą Marcus- Wojskowy bezzałogowiec zwiadowczy, bez uzbrojenia, ale za to ze świetną kamerką o wysokiej rozdzielczości. Ma również wbudowany moduł GPS i sześcioosiowy stabilizator lotu. Można go zaprogramować do lotu, ale można też sterować nim ręcznie. Ma zasięg jakiś kilometr. Jeden akumulator starcza na około dwadzieścia pięć minut lotu, a w pudełku mam je dwa, naładowane. Pozwoliłem go sobie "pożyczyć" z mojej bazy wojskowej.

-Wow. Ja też mam drona... ba, zabawkę w porównaniu do tego, ale umiem latać. Więc kiedy może nadarzy się jakaś okazja, to będę mógł nim po...

-Nie- powiedział żołnierz, jednak widząc rozczarowanie na twarzy młodzieńca, wybuchną śmiechem.

-Żartuję. Oczywiście, że polatam...my. Może. To co, idziemy na pole przetestować to?

Will z zapałem kiwną głową. Obydwaj wyszli na działkę Sandisonów.

Przed domem stał zaparkowany biały pick-up Marcusa. Will aż gwizdnął, kiedy to zobaczył. Na pace stały dwie skrzynie oraz czerwona maszyna do coli. W środku, na lusterku wstecznym, wisiały dwie pluszowe kostki i miętowy odświeżacz do powietrza w kształcie choinki.

-Niezły wóz, ale... po co ci chłodziarka do coli?

-Po co mi chłodziarka do coli- zastanowił się na głos wojskowy- bo tak mi się podobaaaa.

<boom, son!>

-Aha...

-Dobra, wyjmijmy to cacko- Marcus ostrożnie wyjął bezzałogowca oraz jeden z akumulatorów, włożył i podpiął go do Horneta, po czym zamknął pudełko i postawił na nim helikopter.

Była to lekka konstrukcja, przeznaczona generalnie do użytku w pomieszczeniach, również z uwagi na swoje rozmiary. Z silnym wiatrem ów "dron" niezbyt sobie radził.

Marcus wyjął z kieszeni telefon i coś kliknął.

-Włączę aplikację, która obsługuje tego bezzałogowca. Będę miał podgląd z kamerki na żywo, no i oczywiście będę mógł nim też sterować dotykowo. Korzystając z telefonu, mam mniejszy zasięg z uwagi na brak antenki. Jest specjalny pilot do niego z anteną, ale go przy sobie nie mam.

Will spojrzał ciekawie na ekran telefonu.

-Potrzymaj- poprosił Marcus, wsadzając chłopakowi do ręki smartfona, po czym podszedł do helikopterka chyba go włączył, ponieważ wydał osobliwy dźwięk ( dron, a nie Marcus). Wziął z powrotem telefon i nacisną ikonkę "start". Na ekranie pojawił się widziany przez Horneta obraz z sterownikami po obu stronach. Wojskowy nacisnął ikonę przedstawiającą czerwoną kropkę.

-Teraz włączyłem nagrywanie- Marcus wystartował bezzałogowcem i zawisł w powietrzu- w środku jest karta pamięci 60GB. Pozwala to na nagranie wielkogodzinnego materiału o wysokiej rozdzielczości.

Nagle Willowi przypomniała się ta strzał, która nadleciała niedawno od strony lasu. Poprosił Marcusa, żeby dał mu polatać. Ten w końcu się zgodził, choć niechętnie.

Dziki LasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz