💜1

20.6K 575 247
                                    

— Dlaczego plączesz mi się pod nogami ty chory pojebie?!— wrzasnęłam oburzona do mojego największego wroga, podczas kolejnej wędrówki do dyrektora.

— Mogę powiedzieć o tobie to samo.— parsknął, wciąż podkładając mi haka.

Mimo, że jestem w drugiej klasie liceum to czuję się z tym człowiekiem jakbym ciągle była w przedszkolu.

Szliśmy długim korytarzem do słynnego gabinetu na końcu budynku szkoły, od niedawna wpadamy tam codziennie, oczywiście tylko my dwoje, bo kto inny miałby ciągle składać dyrowi wizyty oprócz nas? Jestem w stu procentach przyzwyczajona do sytuacji, że trafiamy tutaj cały czas, u nas to normalne.

— Mógłbyś chociaż dać mi w spokoju przejść te pare metrów, a nie ciągle rozsuwasz swoje bary jak hipopotam?— zapytałam, trącając łokciem największego frajera na ziemi, jakiego znam.

— Oh, przepraszam jaśnie pani, że się nie mieścisz w tak szerokim korytarzu, może czas zlikwidować te boczki?— wskazał na mój brzuch i rozsunął się jeszcze bardziej, jak na tego człowieka przystało.

Wcale nie jesteś gruba, on tak tylko mówi, wyluzuj.

Myślę, że tobie potrzebna by była likwidacja mózgu, bo i tak ci on do niczego nie jest potrzebny.— prychnęłam i podążyłam na wprost drzwi, które już były przed nami.

Pociągnęłam za klamkę i zamiast, jak na chłopaka przystało przepuścić mnie, to wepchnął swoje ogromne poślady i rzucił się jak żyd na masło. Nabrałam więcej powietrza do płuc i już nie chciałam reagować na jego dziecinne zachowanie tylko weszłam do środka, nierobiąc już żadnych problemów wyrodnemu panu na swym tronie, którego ujrzałam przed sobą.

Nasz dyrektor, pan Sparks jest już przyzwyczajony do naszych częstych wizyt w jego gabinecie, więc bez skrępowania powiedziałam jego sekretarce, aby przyniosła mi kawę z ciastkiem, bo czeka nas kolejna długa rozmowa.

— Co tym razem?— zapytał zrezygnowany mężczyzna, zawiedzony naszą postawą od jakiegoś roku.

— Więc to było tak.— zaczęłam.

— Lepiej nie zaczynaj, bo się zapowietrzysz.— prychnął Max, krzyżując ręce na klatce piersiowej i spoglądając w moją stronę.

— Zamknij się.— syknęłam przez zaciśnięte zęby i próbując opanować emocje wzięłam kilka głębokich wdechów i wydechów.— mogę kontynuować?—skierowałam się w stronę starszego pana.

— Tak, proszę i tak mnie już nic nie zdziwi.— odpowiedział, obracając ołówek w prawej dłoni.

— Max dosypał mi na lekcji wychowania fizycznego papryczki chilli do wody i przez to zawartość jej została na nim. W zemście za to, że go niechcący oplułam wrzucił mi kostki lodu do stanika, a ja mu do majtek, oczywiście nikt nie był tym zaskoczony i widzę, że pan też nie jest, ale proszę się nie martwić to nie wszystko, na przerwie ten oto mądry chłopak chciał z górnego piętra rzucić we mnie zgniłym kartonikiem mleka, ale mu się nie poszczęściło i trafił w panią Simson, która wysłała nas tutaj, gdzie jesteśmy znowu.— na koniec mojej przemowy spuściłam lekko głowę w dół, w celu pokazania mojej skruchy, chociaż ja nie jestem niczemu winna, bo większość rzeczy spowodował ten człowiek obok, a nie ja.

— Czy tak było panie Cooper?— dyrektor zwrócił się z rzędliwą miną w stronę chłopaka.

— Właściwie to wydaje mi się ta cała historia trochę nakoloryzowana, ponieważ nie przypominam sobie, żebyś wrzuciła mi kostki lodu do majtek, bardziej to były spodnie, chyba, że nie rozróżniasz.

Jesteś dla mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz