💜15

8.8K 387 70
                                    

Cornelia POV's:
Nie wierzę, że on to zrobił! Jakim prawem rzucił się na mnie i mnie pocałował? Czy on do cholery nie może znieść szczęścia drugiej osoby?Dlaczego on chce niszczyć wszystko co jest dla mnie ważne?! Rozumiem, że mnie nienawidzi, ale mógłby przynajmniej w takich chwilach sobie darować, zwłaszcza, że spędzi u mnie dwa tygodnie, już go nie mogę znieść to aż się boję co będzie potem.

Uwolniłam się z jego uścisku i wróciłam do stolika, gdzie dalej spokojnie wszyscy siedzieli i jakby nigdy nic kontynuuowali grę. Podeszłam do nich i zajęłam z powrotem swoje miejsce, mimo wszystko byłam przerażona tym co powiedzą inni na temat mojego niespodziewanego pocałunku z Maxem. Nie jestem z tych osób co się bardzo przejmują, ale jednak to jest mój wróg, z takimi ludźmi się po prostu nie całuje, więc czuję się okropnie w oczach Zacka, który musiał na to patrzeć.

— Co to miało być?!— spojrzałam na bruneta z wrogim wyrazem twarzy, jego ton głosu wydawał się nieziemsko poważny, nie krzyczał, ale widziałam, że był po prostu zawiedziony.

— Ja tego nie chciałam.— powiedziałam zrezygnowana i oparłam ręce o blat stołu.— nienawidzę go, zrobił mi najgorszą rzecz na świecie, nie mam pojęcia dlaczego on zawsze chce mi zniszczyć życie, dlaczego mi wszystko psuje i nie chce szczęścia innych.— wyszlochałam na co wyraz twarzy Zacka złagodniał.

— To ja cię przepraszam.— pociągnął mnie za rękę i oboje wstaliśmy od stolika.— nie powinienem być na ciebie zły, przecież to nie twoja wina, że on jest takim kretynem, obiecałem, że nigdy więcej nie będziesz płakała, przepraszam.— odparł i objął mnie ramieniem tak, że schowałam głowę w zagłębienie jego szyi.

— To nie twoja wina, że płaczę.— powiedziałam ciągnąc nosem.— to ten idiota zawsze chce mnie do takiego stanu doprowadzić.

— Dlatego ja jestem tutaj, żeby już nigdy więcej do tego nie doszło, nie możesz cierpieć przez jakiegoś pajaca.

— Chciałabym wrócić do domu.— powiedziałam i odkleiłam się od niego, pokiwał jedynie głową i bez zbędnych słów udaliśmy się do jego samochodu. Miałam wielkie szczęście, że on nie pił i mogliśmy spokojnie pojechać.

Zapięłam jedynie pasy i gdy już ruszyliśmy wpatrywałam się po prostu w ciemność za oknem. Na niebie widniało tysiące gwiazd, które uwielbiam oglądać podczas nocnych przejażdżek. Patrzyłam pusto w przestrzeń przed nami i nie odezwałam się ani słowem. Czasami milczenie jest potrzebne, bo zdajemy sobie sprawę, jak bardzo osoba, która jest z nami na nas wpływa bez słów, po prostu potrzebna jest czyjaś obecność.

Gdy byliśmy już pod moim domem wyszliśmy z auta i brunet odprowadził mnie aż po same drzwi. Niespodziewanie złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.

— Nie chcę patrzeć jak jesteś smutna.— spojrzał mi w oczy i ujął mój podbródek.— chcę widzieć ciebie tylko uśmiechniętą i szczęśliwą.— powiedział i lekko pocałował moje usta.— chcę patrzeć na twoje oczy i widzieć jak bardzo są radosne i wiesz czego chcę najbardziej?

— Nie mam pojęcia.— odparłam gdy ponownie złapał mnie i splótł nasze ręce.

— Żeby to.— uniósł nasze ręce wyżej i wskazał na nie.— stało się codziennością, chcę w końcu cię odzyskać i być dla ciebie kimś więcej tak jak kiedyś, potrzebuję cię.— powiedział na co go puściłam i rzuciłam mu się na szyję.— czy to oznacza, że się zgadzasz?

— Kocham cię i nic tego nie zmieni, ale to za dużo jak na dziś, przepraszam.— odparłam i spojrzałam w dół na swoje buty.

— Nie chcę naciskać, to ja przepraszam, jeśli będziesz pewna wiedz, że będę czekał, zawsze na ciebie poczekam.— spojrzał na mnie i złożył pocałunek na moim policzku.— wyśpij się, jutro pogadamy, zgoda?

Jesteś dla mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz